Krzysztof Piątek łącznie w tym sezonie ma jedynie trzy bramki na koncie. Po raz ostatni strzelił gola w listopadzie w zremisowanym 2:2 meczu z Cremonese. Od tamtej pory napastnik nie może trafić do siatki i zdarza mu się także marnować doskonałe okazje. Szansę na przełamanie tej fatalnej serii miał w niedzielę o godzinie 15:00. Wówczas Salernitana zmierzyła się na wyjeździe z Torino.
Piątek świetnie rozpoczął to spotkanie i już dziewiątej minucie zaliczył asystę. Polak dograł piłkę do znajdującego się przed polem karnym Tonny'ego Vilheny, a Holender pewnym strzałem pokonał bramkarza Torino. Była to jego trzecia asysta w tym sezonie. Niedługo później napastnik mógł strzelić gola, ale tym razem zawiódł. Antonio Candreva oddał strzał z dystansu, po czym piłka przeleciała tuż obok Piątka, który nie zdołał dostawić nogi. W dalszej części pierwszej połowy gospodarze zaczęli prezentować się lepiej. Najbliżej zdobycia bramki był Antonio Sanabria, ale Paragwajczyk trafił w poprzeczkę.
W drugiej połowie lepiej wyglądała ekipa Torino i szybko przyniosło oczekiwane skutki. W 57. minucie piłkę do siatki wpakował Antonio Sanabria. Niedługo później boisko opuścił Krzysztof Piątek, a jego miejsce zajął Federico Bonazzoli. Tym samym na przełamanie polskiego napastnika będziemy musieli jeszcze trochę poczekać. W dalszej części meczu Torino nadal było stroną przeważającą. Gospodarze częściej atakowali, ale nie przyniosło to kolejnych goli. Ostatecznie spotkanie zakończyło się remisem 1:1.
Torino 1:1 Salernitana
Strzelcy: Antonio Sanabria (57'); Tonny Vilhena (9', asysta Krzysztof Piątek)
Więcej tego rodzaju treści znajdziesz na stronie głównej Gazeta.pl
Jest to już szósty remis z rzędu Salernitany i dzięki temu drużyna Paulo Sousy małymi krokami oddala się od strefy spadkowej. Po 30 kolejkach zajmuje 15. miejsce w tabeli i ma siedem punktów przewagi nad 18. Hellasem Werona. Torino z kolei plasuje się na 10. pozycji z dorobkiem 39 punktów.