AS Roma przystępowała do ćwierćfinału Ligi Europy po wyeliminowaniu w 1/8 finału Realu Sociedad. Ich czwartkowi rywale wydawałoby się, że mieli równie trudne wyzwanie, ponieważ mierzyli się z Szachtarem Donieck. W rewanżowym spotkaniu wygrali jednak z ukraińskim zespołem aż 7:1. I to oni byli faworytem pierwszego meczu ćwierćfinałowego. Jak się później okazało - słusznie.
Feyenoord pokonał AS Romę 1:0 po golu Matsa Wieffera w 53. minucie meczu. Włoska drużyna miała swoje okazje, zwłaszcza w 43. minucie, kiedy Lorenzo Pellegrini nie wykorzystał rzutu karnego. Ostatecznie nie udało się strzelić gola i finalnie to zespół Sebastiana Szymańskiego poleci do Rzymu z jednobramkową przewagą.
Tuż po zakończeniu spotkania szkoleniowiec AS Romy Jose Mourinho wziął udział w pomeczowej konferencji prasowej. Jeden z holenderskich dziennikarzy postanowił zapytać się trenera, co musi zrobić jego zespół, aby odwrócić losy dwumeczu. - Musi zdobywać bramki. To takie proste. Oczywiście mieliśmy swoje okazje, ale w piłce nożnej nie chodzi o szanse. Chodzi o strzelanie goli - zakomunikował.
Ten sam dziennikarz poruszył temat ostatniej konfrontacji pomiędzy Feyenoordem a Romą. Obie drużyny zmierzyły się przecież w finale zeszłorocznej LKE, w którym po golu Nicolo Zaniolo lepsi okazali się piłkarze Mourinho. Portugalski trener wykorzystał sytuację, aby wbić szpilkę w Holendra. - Przez ostatnie dziesięć miesięcy płakałeś. Ale nie powinieneś płakać. Obiecuję Ci, że jeśli przegram mecz, to śpię, nie płaczę. I nie obejdę się bez snu przez 10 miesięcy, mając koszmary - podsumował z uśmiechem na twarzy.
Więcej podobnych treści znajdziesz na Gazeta.pl
Rewanżowe spotkanie 1/4 finału LE odbędzie się w najbliższy czwartek 20 kwietnia na Stadionie Olimpijskim w Rzymie. Wcześniej piłkarze Mourinho zmierzą się w ligowym starciu z Udinese.