Selekcjoner Fernando Santos rozpoczął nowy etap reprezentacji Polski. Na marcowe zgrupowanie nie powołał weteranów kadry: Grzegorza Krychowiaka, Kamila Grosickiego i Kamila Glika. Tego ostatniego być może wykluczyła po prostu kontuzja kolana. Po powrocie z mundialu, na przełomie grudnia i stycznia, doświadczony stoper rozegrał kilka meczów w Benevento. I to z opaską kapitańską na ramieniu. Jednak od 21 stycznia nie był w stanie trenować. Do ćwiczeń z grupą powrócił zaledwie kilka dni temu, a dopiero w sobotę otrzymał powołanie na mecz.
Glik ostatecznie nie zagrał ani minuty w spotkaniu z Bari, które Benevento przegrało 0:2. Ale to nie znaczy, że zabrakło polskich akcentów w tym meczu. W 76. minucie na boisku pojawił się Krzysztof Kubica, 22-letni pomocnik, którego Benevento ściągnęło z Górnika Zabrze. To był jego 11. mecz w sezonie, ale łącznie uzbierał zaledwie 131 minut, bo wchodzi tylko na same końcówki.
Ale wróćmy do Glika. 35-letni stoper ma na swoim koncie 13 meczów w tym sezonie, a jego Benevento zajmuje dopiero 19. miejsce w Serie B i jest zagrożone spadkiem, choć miało się bić o powrót do elity. Kontrakt Glika wygasa za pół roku.
W przeszłości Glik występował w m.in. Torino, Monaco, Palermo czy właśnie Bari, dla którego rozegrał 17 meczów w sezonie 2010/11. To w tamtym okresie zadebiutował w kadrze. Dziś ma aż 103 mecze w barwach Biało-Czerwonych. Ostatni raz zagrał z Francją w 1/8 finału (1:3).
Słaba postawa defensywy podczas meczu z Czechami (1:3) i niezbyt pewna - z wyjątkiem Bartosza Salamona - w starciu z Albanią (1:0) sprawiają, że temat Glika w reprezentacji będzie wracał.