Pod koniec stycznia do Romy zgłosiło się Bournemouth i zaoferowało 30 milionów euro, jednak Nicolo Zaniolo nie zamierzał przechodzić do zespołu zagrożonego spadkiem z Premier League. A gdy stało się jasne, że Milan (drugi zainteresowany klub) nie będzie w stanie zaspokoić potrzeb finansowych Romy, to Zaniolo zgodził się na transfer do Anglii. Ale było już za późno. I stało się jasne, że jedynym realnym kierunkiem może być Turcja, gdzie okno transferowe trwało do 8 lutego. Galatasaray zapłaciło Romie niespełna 20 mln euro, a Włoch podpisał kontrakt do końca 2027 roku.
Kwota odstępnego zawarta w umowie, według włoskich mediów wynosi 30 mln. I właśnie się pojawiają plotki, że Juventus planuje z niej skorzystać.
- Nikt nie zna przyszłości. To oczywiste, że nie mogę zagwarantować, że zostanę w Turcji przez pięć lat, ale dopóki tu jestem, zawsze będę dawał z siebie wszystko. (...) Na razie bardzo dobrze się czuję w Stambule. To miasto, które żyje piłką nożną. Kibice są zawsze uprzejmi i pełni szacunku wobec mnie, nawet gdy proszą o selfie. Niesamowity jest stadion Galatasaray. Nigdy nie grałem na bardziej gorącym terenie. Atmosfera co najmniej dorównuje rzymskiemu Stadio Olimpico. Kiedy strzeliłem pierwszego gola, to czułem się, jakbym latał - powiedział Zaniolo na łamach "La Gazzetta dello Sport".
Na razie Zaniolo ma jednego gola w lidze tureckiej, gdzie Galatasaray prowadzi w tabeli. Rozegrał jednak tylko dwa mecze. Więcej nie mógł, bo tuż po transferze zimowym, rozgrywki zostały zawieszone na kilka tygodni ze względu na trzęsienia ziemi, które sparaliżowały Turcję.
23-latek zadeklarował też chęć powrotu do reprezentacji Włoch, w której ma 11 meczów, ale nie grał w niej od listopada.