Ten dzień wstrząsnął Serie A. Szok po śmierci 31-letniego reprezentanta Włoch

W sobotę 4 marca 2023 roku mija pięć lat od śmierci Davide Astoriego, reprezentanta Włoch i kapitana Fiorentiny. Śmierci, która wstrząsnęła Italią. - Ból po stracie Astoriego jest nieco kojony jego piękną historią. Był przykładem dla wszystkich wokół - wspomina go dawny trener Stefano Pioli.

Astori pierwsze kroki w futbolu stawiał w Pontisoli, skąd trafił do Milanu. W latach 2008-2016 grał dla Cagliari, skąd wypożyczany był do Romy i Fiorentiny. Ostatni z wymienionych klubów pozyskał go na stałe w 2016 roku. Niedługo później stoper był kapitanem "Violi". Pięć lat temu - 3 marca 2018 roku - Włoch wraz z całym zespołem przebywał w hotelu przed niedzielnym, wyjazdowym meczem Fiorentiny z Udinese. Ale 31-latek nie obudził się już po tamtej nocy. Bezpośrednią przyczyną śmierci uznano nagłe zatrzymanie akcji krążenia, a sekcja zwłok wykazała ukrytą wadę serc.

Zobacz wideo Ahonen upił się tam, a potem skoczył 240 metrów. Ten pub znają wszyscy, którzy jeżdżą do Planicy

Wszystkie mecze tamtej kolejki Serie A zostały odwołane. W czwartek był zaplanowany pogrzeb, a jeszcze w środę wieczorem np. Juventus odrobił straty z Tottenhamem i awansował do ćwierćfinału Ligi Mistrzów. Po tamtym meczu Gianluigi Buffon, który znał Astoriego z kadry, wszedł do szatni Juve i powiedział: "Jutro jest pogrzeb Davide. Wynająłem prywatny samolot, którym polecimy prosto do Florencji. Każdy, kto chce lecieć, musi stawić się z samego rana w hotelowym lobby. Ruszamy o 4:30 rano. Zrozumiem wszystkich, którzy będą woleli odpocząć".

Kiedy rano Buffon zszedł do hotelowego lobby, czekali na niego wszyscy piłkarze Juventusu, choć się tego w ogóle nie spodziewał. Po przylocie do Florencji Gigi odrzucił możliwość wejścia do katedry Santa Croce bocznym wejściem, żeby pokazać, że Juventus łączy się z kibicami i zawodnikami Fiorentiny, choć na co dzień turyńczycy są uznawani za wrogów.

- Takiego brata i syna chciałby mieć każdy. Twoi rodzice w wychowaniu ciebie nie popełnili nawet najmniejszego błędu. Nie jesteś jak inni, jesteś czystym dzieckiem futbolu. Nasze myśli kieruję do matki, ojca, braci, żony i córki. Byłeś wielkim facetem i powiemy to jej w przyszłości. Byłeś naszym światłem - powiedział Milan Badelj, ówczesny gracz Fiorentiny.

- Dedykujemy Astoriemu zwycięstwo z Tottenhamem. Wiele razy płakałem. On był fantastycznym zawodnikiem. Trudno było z tym sobie poradzić podczas meczu. Musieliśmy myśleć o grze i wyniku. On na zawsze zostanie w naszych sercach - dodał Giorgio Chiellini, legendarny obrońca Juve.

Na pogrzebie 14-krotnego reprezentanta Włoch byli nie tylko piłkarze Juventusu, ale i reszty klubów Serie A. Licznie zjawili się także kibice.

ALESSANDRA TARANTINO/AP

Chiellini pamiętał

Giorgio Chiellini, wielki dżentelmen włoskiego calcio, dotrzymał słowa o tym, że Astori pozostanie w sercach włoskich piłkarzy. Wraz ze swoim ówczesnym klubowym kolegą Leonardo Bonuccim stworzył najlepszy duet stoperów podczas Euro 2020. Ale zaimponował także poza boiskiem, gdy przemawiał po wygranym finale w obecności prezydenta Włoch, Sergio Mattarellii.

- Drogi prezydencie! Chciałbym podziękować panu w imieniu całego zespołu. Pańska obecność na finale była dla nas ważnym gestem. Nasze zwycięstwo chcielibyśmy zadedykować panu i milionom Włochów na całym świecie. Towarzyszyli nam w podróży i sprawili, że nigdy się nie poczuliśmy samotni - oświadczył Chiellini.

- Chciałbym to trofeum zadedykować także Davide Astoriemu. Chcielibyśmy mieć go tutaj z nami. Ale i tak jest w naszych myślach i sercach. (...) Nasza drużyna nigdy nie straciła swojej duszy, choć bywały trudne momenty. Nie jesteśmy w tym miejscu tylko dlatego, że strzeliliśmy jednego karnego więcej. Stworzyliśmy drużynę opartą na przyjaźnie, a to jedno z najpiękniejszych uczuć. Ta silna więź sprawiła, że czuliśmy się wszyscy jak bracia. Jak bracia, którzy są gotowi na wszystko za kraj, który tak kochają - zakończył obrońca.

Historia zatacza koło

W piątą rocznicę śmierci Astoriego Fiorentina podejmuje na Stadio Artemio Franchi Milan, którego trenerem jest Stefano Pioli. A przecież to właśnie Pioli prowadził wówczas Fiorentinę, a Astori był jego prawą ręką.

 - Ból po stracie Astoriego jest nieco kojony jego piękną historią. Był przykładem dla wszystkich wokół. Davide był ilustracją spokoju i pozytywnego nastawienia. Był prawdziwym kapitanem - wspominał go Pioli na konferencji prasowej przed sobotnim meczem. 

W 13. minucie trybuny oddadzą hołd Astoriemu, który biegał właśnie w koszulce z nr. 13.

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.