To miał być trudny sezon. Latem z Neapolu odeszli: David Ospina (podstawowy bramkarz), Kalidou Koulibaly (lider defensywy), Fabian Ruiz (kluczowy pomocnik), Dries Mertens (najlepszy strzelec w historii klubu) oraz Lorenzo Insigne (kapitan). Ale dyrektor sportowy Napoli Cristiano Giuntoli i trener Luciano Spalletti spisują się na medal. I to złoty, bo na półmetku rozgrywek Napoli jest liderem Serie A. Ospinę godnie zastępuje dotychczas rezerwowy Alex Meret; w buty Senegalczyka błyskawicznie wszedł ściągnięty latem Kim Min-jae. Za Ruizem mało kto tęskni, bo świetnie spisuje się tercet pomocników Zambo Anguissa, Stanislav Lobotka i Piotr Zieliński. Mertens był ulubieńcem trybun, ale trudno za nim płakać, gdy życiową formę osiągnął Victor Osimhen, najlepszy strzelec ligi. O Insigne też już nikt nie pamięta, bo na lewej flance błyszczy Chwicza Kwaracchelia. 21-latek został latem kupiony z gruzińskiego Dinama Batumi za zaledwie 10 mln euro.
Skrzydłowy miał łatkę dużego talentu, ale Włochom trudno było przypuszczać, że Kwaracchelia od razu stanie się gwiazdą ligi. W końcu doświadczenie zbierał tylko w Gruzji i Rosji (opuścił Rubin Kazań i wrócił do ojczyzny tuż po rosyjskiej agresji na Ukrainę).
- Od kilku lat wiedzieliśmy, że ma wielki talent. Zaskoczeniem było tylko to, w jakim tempie został liderem Napoli - mówi Sport.pl Kacha Dgebuadze, gruziński dziennikarz. - 21-letni chłopak bez doświadczenia w europejskim futbolu zaczął robić niesamowite rzeczy w jednej z najlepszych lig świata. Przewidywaliśmy raczej, że będzie potrzebował kilku miesięcy, by dostosować się do włoskiego stylu, słynnego "catenaccio". We Włoszech większość drużyn świetnie się broni, ale "Kvara" udowodnił, że jego talent i możliwości są nieograniczone. Zresztą, nie bez powodu największe tytuły świata, jak "Guardian", "Washington Post" czy "New York Times" zdążyły mu już poświęcić długie artykuły - dodaje Dgebuadze.
Neapolitańscy dziennikarze zachwycili się Kwaracchelią już podczas letnich sparingów, ale zarazem tonowali entuzjazm, bo przecież nie da się porównać meczów towarzyskich do rozgrywek ligowych. Ale już na inaugurację sezonu Gruzin strzelił gola i zaliczył asystę, a Napoli ograło 5:2 Hellas. Tydzień później dorzucił dwie bramki w meczu z Monzą (4:0).
21-latek świetnie spisuje się także w meczach z lepszymi rywalami. To jego gol dał trzy punkty we wrześniowym meczu z Lazio (2:1). Był także bohaterem niedawnego starcia z Juve (5:1), które zakończył z bramką i dwoma asystami. A że nie ma w Neapolu bardziej znienawidzonego klubu niż Juventus, symbol północnych Włoch, to tamten wieczór będzie wspominany latami. Kluczowe podanie skrzydłowy zanotował także w ostatnim meczu z Romą.
A klasę potwierdził w Lidze Mistrzów (dwa gole i trzy asysty w pięciu meczach), gdzie Napoli wygrało grupę przed Liverpoolem, Ajaksem i Rangersami. Dziś, licząc Serie A i LM, ma na koncie dziewięć goli i 13 asyst, choć rozegrał dopiero 21 meczów. W czołowych ligach Europy równać mogą się z nim tylko Neymar, Messi oraz Bukayo Saka z Arsenalu.
W Kwaracchelii zakochujesz się od pierwszego kopnięcia. Świetna technika i niesamowita szybkość przekładają się na czarujące dryblingi. A że nie robi mu większej różnicy, czy strzela prawą, czy lewą nogą, to stał się zmorą dla obrońców. Rywale nigdy nie wiedzą, co planuje Gruzin. Będzie strzelał, dośrodkowywał, a może to tylko kolejny zwód?
Lorenzo Insigne (dziś w FC Toronto) też dysponował dobrą techniką, mierzonym strzałem i kochał wdawać się w pojedynki. Różnica jest taka, że Kwaracchelia, oprócz wyższej skuteczności, nie jest egoistą i nie boi się pracy w defensywie. Spójrzcie, jak zasuwał po całej lewej flance w ostatnim starciu z Romą (2:1).
Przy okazji, nie znajdziecie w Europie gracza, który nakręcał większą liczbę ofensywnych akcji. Maszyna.
- Przed nim jeszcze długa droga. Będzie tylko lepszy, ale to wymaga czasu, ciężkiej pracy i dobrego trenera. Na jego szczęście nad umiejętnościami Chwiczy czuwa Luciano Spalletti, bardzo doświadczony trener, który kapitalnie rozwija zawodników. Jeśli porównamy "Kvarę" z lipca do tego z dzisiaj, to zobaczymy dwóch różnych graczy. Spalletti przede wszystkim poprawił jego zaangażowanie w grę defensywną - przekonuje Kacha Dgebuadze.
O tym, że Spalletti jest świetnym nauczycielem, kiedyś mówił też Wojciech Szczęsny. - Mnóstwo się u niego nauczyłem. Przez pierwsze pół roku na odprawach nie wiedziałem, o co chodzi. Było tyle rysunków i taki natłok informacji, że nie dało się nadążyć - mówił na łamach "Newonce" bramkarz Juventusu, który legendarnego trenera spotkał w Romie. - Przez pół roku ze Spallettim nauczyłem się więcej w grze od tyłu niż przez dziesięć lat w Arsenalu - wspominał bramkarz.
Z Gruzinem jest tylko jeden problem. A w zasadzie z jego nazwiskiem. Można sobie na nim połamać język, więc szybko został ochrzczonym "Kwaradoną" na cześć Boskiego Diego. Maradona zapewnił klubowi pierwsze i drugie, czyli jak dotąd jedyne mistrzostwa w historii - w 1987 i 1990 roku.
Po 20 kolejkach obecnego sezonu Napoli ma aż 13 punktów przewagi nad wiceliderem - Interem. W dodatku klub Aurelio De Laurentiisa w 1/8 finału Ligi Mistrzów trafił na Eintracht Frankfurt, więc być może "Kwaradona" i spółka sprawią niespodziankę także w Europie.
Gruzin ma w tym sezonie siedem asyst, aż pięć z nich to podania do Osimhena, autora 14 goli w Serie A. Współpraca "Kwaradony" i Nigeryjczyka układa się świetnie. Najlepszymi boiskowymi partnerami Gruzina są także Piotr Zieliński i Mario Rui, którzy biegają bliżej lewej strony. To właśnie lewa flanka jest najsilniejszą bronią Napoli. Poza boiskiem "Kwaradona" podobno też się świetnie dogaduje z Osimhenem. Drugim jego największym przyjacielem w szatni jest Macedończyk Elif Elmas.
Wielkie wsparcie otrzymuje też na trybunach.
Gruzini pokochali Neapol, ale i Napoli. W sportowych sklepach w Gruzji pojawiają się hurtowo koszulki Napoli z numerem "77" (choć nie tylko), a fani wykupują abonamenty na Serie A. Mało tego! Biura podróży oferują specjalne wycieczki, aby pojechać na mecz na Stadio Diego Armando Maradona.
- Ja też zakochałem się w tym mieście i jego mieszkańcach. Mam siebie za Południowca, więc doskonale się tu odnajduję. Mamy podobny temperament i modus vivend [z łaciny: sposób życia]. Pamiętajmy też, że we Włoszech jest wielu Gruzinów i wielu zaczęło latać na mecze. Na ostatni mecz z Juventusem przyleciało około 300 Gruzinów z Tibilisi - opowiada nam gruziński dziennikarz Dgebuadze.
Ostatnio pojawiły się informacje, że linia lotnicza United Airports of Georgia negocjuje z Neapolem w sprawie tanich i bezpośrednich połączeń z Gruzji na południe Włoch.
Gruzińscy fani muszą trzymać kciuki, żeby obie strony się szybko dogadały. "Kwaradona" robi tak błyskawiczne postępy, że kto wie - być może już latem odleci z Neapolu na dobre.