Odjęcie punktów Juventusowi to dopiero początek. Ta afera dosięgnie całej Serie A

Antoni Partum
Afera we włoskim futbolu. Na razie oberwał tylko Juventus, ale mocno. Ma odjęte 15 punktów w Serie A, grozi mu wykluczenie z europejskich pucharów, a w dodatku plotkuje się, że piłkarze, w tym Wojciech Szczęsny, mogą zostać zawieszeni. Być może w tarapaty wpadną także inne potęgi włoskiej piłki. Co tym razem wstrząsnęło Italią?

Simone Muratore, piłkarz wykształcony w akademii Juventusu, nigdy nie przebił się do pierwszej drużyny. Na boiskach Serie A zadebiutował w wieku 22 lat, a na murawie spędził zaledwie 164 minuty, z czego aż 150 w ostatnich dwóch ligowych meczach sezonu 2019/20, gdy Juve miało już zapewniony tytuł. Kilka tygodni później został sprzedany do Atalanty Bergamo za siedem milionów euro, choć jego wartość rynkowa nigdy nie przekroczyła 500 tysięcy euro. Dziś ma 24 lata i ani jednego meczu w barwach Atalanty.

Pablo Moreno trafił do drużyny młodzieżowej Juve w lipcu 2018 roku za 700 tysięcy euro. Dwa lata później, choć nie wychylił nosa poza futbol młodzieżowy, został sprzedany do Manchesteru City za 10 milionów euro. W City oczywiście nie zadebiutował, tuła się po wypożyczeniach. 20-latek grywa ogony w CS Marítimo, 17. zespole ligi portugalskiej.

Zobacz wideo Paweł Fajdek zwrócił się do Marcina Najmana: Jesteś karykaturą sportowca... tak nisko jeszcze nie upadłem

Manolo Portanova trafił do Juventusu ze szkółki Lazio latem 2017 roku za 250 tysięcy euro. W ciągu niespełna czterech lat rozegrał w Serie A 101 minut. Tyle wystarczyło, by turyńczycy sprzedali go do Genoi za 12 milionów euro. Choć Genoa gra dziś w Serie B, to 22-latek jest tylko jej rezerwowym.

Wyliczankę podejrzanych transakcji Juventusu moglibyśmy jeszcze długo ciągnąć. Z 62 transferów, które wywołują wątpliwości włoskiej federacji oraz organów ścigania, aż 42 przeprowadzili turyńczycy. Najwięcej szumu było wokół "wymiany" Mirela Pjanicia na Arthura. Choć Bośniak najlepszą formę miał już dawno za sobą, to dwa lata temu Juventus wycenił go na 60 milionów euro. Barca wyceniła Arthura na dziesięć milionów więcej. Pjanić nie tylko odbił się od Barcelony, ale i nie zrobił kariery nawet w Besiktasie Stambuł. Zaraz skończy 33 lata i teraz szuka szczęścia w Zjednoczonych Emiratach Arabskich. Z kolei Arthur okazał się transferowym niewypałem Juventusu oraz Liverpoolu, do którego został latem wypożyczony. Brazylijczyk do dziś nie rozegrał w Premier League ani minuty.

A że Juventus jest spółką giełdową, to jego sytuację finansową monitorują nie tylko władze piłkarskie, ale i państwowe, w tym Guardia di Finanza, czyli oddział policji zajmujący się przestępstwami gospodarczymi. Sztuczne zawyżanie wartości piłkarzy sprawia, że Juventus de facto nieuczciwie zawyża wartość swoich akcji. Kreatywna księgowość, która fałszowała realny obraz finansów klubów, kosztował Juventus 15 ujemnych punktów, przez co "Stara Dama" nie tylko wypadła ostatecznie z walki o mistrzostwo, ale i maleją jej szanse na europejskie puchary. Na razie traci 12 punktów do Atalanty, która zajmuje 6. miejsce, dające prawo gry w Lidze Europy.

Oberwało się też Andrei Agnelliemu, prezesowi klubu, który musiał podać się do dymisji, podobnie jak wiceprezes - Pavel Nedved, niegdyś gwiazda Juve.

- Nie ma możliwości, żeby ta kara została zredukowana. Teoretycznie, sąd może usunąć tę karę, ale pewnie zostawi minus 15 punktów. No i nie zapominajmy, że Juventusowi grozi karne wykluczenie z europejskich pucharów. Pod koniec lutego powinniśmy poznać ostateczny wyrok. Obecna kara wydaje mi się niesprawiedliwa. Dlaczego akurat zostało odjęte 15 punktów? Czy gdyby Juventus miał tyle samo punktów co Napoli, to wtedy kara byłaby wyższa, np. 25 lub 30 punktów? Nie rozumiem tego. Jest tyle pytań, na które wciąż nie potrafię znaleźć odpowiedzi. Wiadomo za to, że prokuratura przyjrzy się transferowi Osimhena do Napoli - mówi Sport.pl Mirko Di Natale, dziennikarz Tuttojuve.com, który ma wtyki w turyńskim klubie.

Ale być może to nie koniec kłopotów Juventusu. Czy Wojciech Szczęsny może zostać zawieszony?

Chwilę po wybuchu pandemii Juventus ogłosił, że piłkarze zgodzili się na czteromiesięczną obniżkę płac, aby pomóc klubowi w trudnej sytuacji. Włoska prasa pisała, że Giorgio Chiellini, ówczesny kapitan, zaproponował kolegom układ, w którym część potrąconej pensji będzie mniejsza niż w oficjalnych komunikatach, bo klub wypłaci resztę pod stołem. Cała rozmowa miała toczyć się na grupowym czacie na WhatsAppie.

Niemiecki "Sport" dodaje, że były stoper Matthijs de Ligt, już po transferze do Bayernu Monachium, pomógł prokuraturze, wysyłając tzw. zrzuty ekranu z grupowego czatu. Takie zdjęcia organom ścigania miał też wysłać Mattia de Sciglio, który nadal występuje w Juve. 

Od kilku dni we włoskiej prasie można przeczytać, że piłkarze, którzy zgodzili się na tajne porozumienie (m.in. Wojciech Szczęsny), które klub ukrył przed odpowiednimi organami, są zagrożeni dyskwalifikacją

- Tutaj akurat byłbym spokojny. Przynajmniej na razie. Na dzisiaj są to jedynie plotki - ucina temat Mirko Di Natale z Tuttojuve.com.

Złość kibiców Juve

Kibice Juventusu są wściekli. Zaczęli hurtowo rezygnować z abonamentów telewizyjnych i zrywać swoje umowy. Ale ich złość jest zrozumiała. Bo nie dość, że brak europejskich pucharów oznaczałby dla klubu finansową katastrofę (np. wyprzedaż najważniejszych piłkarzy), to inne kluby także stosują podobne praktyki. Rzućmy okiem na Inter Mediolan. I na lato 2018 roku.

Ani Marco Carraro, ani Davide Bettella nie zdążyli zadebiutować w barwach Interu, a i tak Atalanta zapłaciła za ten duet 12 milionów euro. Zresztą, w Atalancie też nie zadebiutowali. Dziś 25-letni Carraro gra w Serie C, a trzy lata młodszy Bettella reprezentuje drugoligowego średniaka - Palermo. 

A skoro już jesteśmy przy Interze, to część kibiców ma podejrzenia również do innej transakcji. Kilka miesięcy temu mediolańczycy sprzedali do Chelsea za 15 milionów euro Cesarego Casadeiego, choć 19-latek nie zagrał w seniorskiej drużynie ani minuty. Na razie pomocnik strzela gole dla Chelsea U-21.

Oczywiście, problem polega na tym, że trudno ocenić, kiedy dany klub płaci za potencjał zawodnika, a kiedy po prostu sztucznie zawyża się wartości piłkarzy. Nikt nie ma jednak wątpliwości co do pewnej podejrzanej transakcji Napoli.

Dziś "Transfermarkt" wycenia supersnajpera Victora Osimhena na 70 milionów euro, a jego wartość rynkowa może być nawet i dwa razy większa. Problem w tym, że Napoli zapłaciło za niego 75 milionów euro już 2,5 roku temu, gdy ten miał za sobą zaledwie jeden udany sezon w Lille. Ale gdy przyjrzymy się bliżej, to ten transfer kryje kilka sekretów.

Podejrzenia wzbudziły inne transfery tamtego lata na linii Napoli - Lille. Do francuskiego klubu trafili: Orestis Karnezis za ponad pięć mln euro, Claudio Manzi za cztery, Ciro Palmieri za siedem oraz Luigi Liguori za cztery. Łącznie 20 milionów euro na piłkarzy, którzy nawet nie zadebiutowali w Ligue 1. Ba! Z całej czwórki tylko Karnezis wystąpił w koszulce Lille, ale tylko w jednym meczu początkowej fazy Pucharu Francji. Nieźle, prawda?

Spać spokojnie nie mogą też mistrzowie Włoch. Mediolańska prokuratura już wszczęła dochodzenie w sprawie transakcji sprzedaży AC Milan, gdy niedawno fundusz inwestycyjny Elliott Managament sprzedał włoski klub na rzecz grupy Red Bird Capital Partners. Więcej szczegółów poznamy wkrótce.

Afera, czyli złoto

Słyszysz włoski futbol, myślisz afery. W 1980 roku wybuchła afera "Totonero" związana z handlem meczami. Niedługo później Włosi zostali mistrzami świata. W 2006 roku odkryto skandal calciopoli, w wyniku którego Juventus został zdegradowany do Serie B, ale na pocieszenie Włosi wygrali mundial w Niemczech.

Finał obecnej afery powinniśmy poznać dopiero pod koniec lutego. Wtedy też trzy włoskie drużyny (Napoli, Milan i Inter) wznowią grę w fazie pucharowej Ligi Mistrzów. Fani calcio mogą się teraz łudzić, że i tym razem będzie podobnie. Niech znowu skandal, zwiastuje coś miłego dla włoskiej piłki.

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.