Po dobrym meczu i czystym koncie z Empoli (1:0) oraz niezłym, ale przegranym spotkaniu z Interem Mediolan (0:3), sobotniego meczu z Sassuolo (2:2) Bartłomiej Drągowski nie będzie wspominał najlepiej.
Pierwsza połowa tego spotkania nie była najgorsza w wykonaniu 25-letniego polskiego bramkarza. Drągowski obronił trzy strzały rywali, w tym groźne próby Matheusa Henrique i Georgiosa Kyriakopoulosa, a skapitulował jedynie w 28. minucie po uderzeniu głową z bliskiej odległości w wykonaniu Davide Frattesiego.
Dwie minuty było już jednak 1:1 po trafieniu Simone Bastoniego, a tuż przed przerwą gospodarze nawet wyszli na prowadzenie, gdy rzut karny zamienił na gola M'bala Nzola.
Druga część meczu rozpoczęła się dla Drągowskiego fatalnie. Po koszmarnym nieporozumieniu Polaka z Mattią Caldarą piłkę do pustej bramki skierował Andrea Pinamonti.
Spezia kończyła ten mecz w dziesiątkę po czerwonej kartce dla Albina Ekdala, a w doliczonym czasie gry Drągowski wspaniale zrehabilitował się za swoją pomyłkę. Polak najpierw obronił uderzenie z kilku metrów Matheusa Henrique, a następnie w absolutnie fenomenalnym stylu zatrzymał strzał głową z trzech metrów Gregoire'a Defrela, dzięki czemu mecz zakończył się remisem 2:2.
Spezia, w której barwach Drągowski, Arkadiusz Reca i Jakub Kiwior rozegrali pełne 90 minut, po trzech kolejkach ma na swoim koncie cztery punkty.