Jeden z hitów letniego okna transferowego stał się faktem. Paulo Dybala opuścił Juventus po wygaśnięciu kontraktu i postanowił skorzystać z oferty Romy, z którą podpisał umowę do połowy 2025 r. Oceniając jego ruch pod kątem siły klubów, Argentyńczyk wykonał krok w tył - regularnie występujący w Lidze Mistrzów Juventus zamienił na drużynę, która w przyszłym sezonie zagra w Lidze Europy. Puchar za zwycięstwo Ligi Konferencji był dla Romy pierwszym trofeum od 2008 roku.
Dybala nieśmiało puszczał oko w stronę Rzymu już w maju 2016 r., rozpływając się nad miastem. - Rzym jest najpiękniejszym miejscem, jakie odwiedziłem w życiu. Jestem zakochany - mówił. Teraz Argentyńczyk będzie miał okazję grać na ziemi Francesco Tottiego.
Kiedy w 2018 r. Francesco Totti był pytany o to, czy widziałby Dybalę w Romie, symbol rzymskiego klubu określił takie rozmowy "spekulacjami rodem z pubu". Minęły cztery lata i sytuacja zmieniła się diametralnie - Totti starał się osobiście namówić Dybalę na przenosiny do Wiecznego Miasta podczas towarzyskiego meczu zorganizowanego na San Siro przez Samuela Eto’o. Totti zadeklarował nawet, że jeśli Argentyńczyk trafi do Romy, to pozwoli mu wziąć koszulkę z numerem 10. "Dycha" nie została zastrzeżona przez klub, ale od 2017 r., w którym Totti zakończył karierę, nikt jej nie założył. Nie założy jej też Dybala, który ostatecznie wybrał numer 21, bo uważa, że na dziesiątkę musi zasłużyć.
Fani do transferu Dybali nastawieni są entuzjastycznie. Już zeszłoroczne sprowadzenie Jose Mourinho było znakiem, że zarządzany przez amerykańską rodzinę Friedkinów (Dan i Ryan) klub ma ambicje powrotu do europejskiej czołówki. Sprowadzenie Dybali może wywołać jeszcze większą euforię. Sugerując się statystykami postów Fabrizio Romano, to pod jego wiadomościami na Twitterze i Instagramie na temat ogłoszenia Mourinho łącznie pojawiło się 420 tysięcy polubień. W przypadku Dybali - aż 1,16 miliona.
- Największym transferem Romy w XXI wieku było sprowadzenie Gabriela Batistuty w 2000 r., a niektórzy porównywali Dybalę do tego ruchu. Przybycie Paulo przypomina także transfer Edina Dzeko w 2015. To też był świetny piłkarz, w Rzymie był witany z ogromnym entuzjazmem - mówi Sport.pl Lorenzo Latini, dziennikarz "Il Romanista".
Sporą rolę w dopięciu transferu Dybali mieli Friedkinowie, którzy przedstawili Dybali projekt rozwoju Romy. Z kolei Mourinho kontaktował się z piłkarzem telefonicznie. "Przyjeżdżasz tutaj, aby wygrać Puchar Włoch i Ligę Europy, które są w naszym zasięgu" - miał powiedzieć Mourinho do piłkarza w jednej z rozmów. Trener Romy rozważa przejście z formacji 3-4-2-1 do 4-2-3-1. W jakiej roli Dybala występowałby w nowym klubie? - Jose Mourinho chce zbudować zespół, który ma wiele rozwiązań taktycznych i może się zmieniać w trakcie meczu. Wiele zależy od tego, jaka będzie przyszłość Nicolo Zaniolo, ale Dybala może grać jako ofensywny pomocnik w ustawieniu 4-2-3-1 lub jako drugi napastnik, obok Tammy'ego Abrahama w 3-4-1-2 lub 4-3-1-2 - analizuje Latini.
Wspomniany Zaniolo, jeden z głównych konkurentów Dybali o miejsce w składzie, może zmienić otoczenie jeszcze w lecie. Nawet jeśli tak się stanie, to Zaniolo pozostałby w lidze włoskiej, ponieważ bardzo chce go Juventus, który widzi w nim następcę właśnie Argentyńczyka.
Dybala trafił do Juventusu w 2015 r. za 41 mln euro z Palermo i miał tam zastąpić odchodzącego Carlosa Teveza. Napastnik z Argentyny zachwycał kibiców techniką i kontrolą piłki, a ruchami bardziej przypominał snowboardzistę niż piłkarza. Trener Massimiliano Allegri na początku sporo eksperymentował, ale jednocześnie często korzystał z formacji 3-5-2, w której Dybala był jednym z napastników i sprawdzał się w duecie z Alvaro Moratą czy Mario Mandzukiciem. Z kolei w sezonie 2016/2017 Allegri ustawił Juventus w formacji 4-2-3-1, a Argentyńczyk grał w roli ofensywnego pomocnika i miał zdecydowanie więcej przestrzeni.
Paulo najlepiej czuł się w roli trequartisty, czyli zawodnika operującego w tzw. trzeciej tercji boiska, którego zadaniem jest szukanie miejsca między linią pomocy a obroną przeciwnika. Nie zawsze miał możliwość grać na tej pozycji - kiedy Allegri decydował się na grę w formacji 4-3-3, Dybala tracił wiele, bo nigdy nie grał w roli skrzydłowego. Kiedy występował u boku Cristiano Ronaldo, musiał się dostosowywać. Kiedy nie był przypisany do roli ofensywnego pomocnika, to grał między liniami i starał się być łącznikiem pomocy z atakiem. Ale mimo defensywnego stylu gry drużyny Dybala potrafił zdobywać dwucyfrową liczbę bramek.
Kibice zaczęli porównywać go do Alessandro Del Piero, nie tylko pod kątem skuteczności, ale też stylu gry. W sierpniu 2017 roku Dybala otrzymał od Juventusu nr 10, ale równocześnie prosił, by nie porównywać go do del Piero. - Wiele brakuje mi do tego, by być jak on - tłumaczył.
Dybala zachwycał także w Europie - kiedy Juventus wygrał 3:0 z Barceloną w ćwierćfinale Ligi Mistrzów w sezonie 2016/17, a on strzelił dwa gole i rozstrzygnął mecz w pojedynkę, Gianluigi Buffon uznał Argentyńczyka jednym z pięciu najlepszych zawodników na świecie. Wielu kibiców dojrzało wówczas, że Juventus ma w zespole prawdziwy diament. W sezonie 2019/2020, kiedy trenerem Juventusu był Maurizio Sarri, Dybala grywał zwykle jako drugi napastnik obok Gonzalo Higuaina czy Cristiano Ronaldo - sezon Serie A z 11 bramkami i taką samą liczbą asyst, i został wybrany najlepszym piłkarzem sezonu. To była jego najpiękniejsza wersja.
Z czasem dużym problemem u Dybali stało się jednak jego zdrowie. Do sezonu 2020/2021 łącznie opuścił 25 spotkań Juventusu, natomiast w rozgrywkach 2020/21 i 2021/22 nie był dostępny w aż 37 meczach, licząc wszystkie rozgrywki. To był jeden z sygnałów alarmowych dla Juventusu.
Ostatnie miesiące w kontekście Dybali i Juventusu były związane z jednym hasłem: przedłużenie ważnego do czerwca 2022 r. kontraktu. Argentyńczyk na bazie poprzedniej umowy mógł liczyć na około 7-7,5 mln euro rocznie, a od 2020 r. oczekiwał konkretnej podwyżki z 7 do 10 mln za sezon. Wymagania rosły, a w pewnym momencie wraz z agentem Jorge Antunem żądali nawet około 15 mln euro netto - tego Juventus nie był w stanie spełnić. Na biurku zwykle pozostawała propozycja Włochów na 10 mln euro rocznej pensji.
Kiedy Juventus zakończył sezon 20/21 w Serie A na czwartym miejscu, wiele wskazywało na to, że Paulo Dybala ostatecznie odejdzie z Juventusu. Powrót Massimiliano Allegriego wznowił też negocjacje, a nowy-stary trener mówił wprost, że Dybala jest w centrum jego projektu. Piłkarz coraz częściej wypadał z gry przez wspomniane problemy zdrowotne, więc Juventus chciał się zabezpieczyć, proponując mu kontrakt z niższym wynagrodzeniem oraz bonusami zależnymi od liczby występów. Dybala nie chciał się zgodzić na taką ofertę. Potem pojawiły się problemy z brakiem licencji u agenta Jorge Antuna, co tylko wstrzymywało rozmowy.
Przełom nastąpił w styczniu 2022 roku. Wtedy Juventus zaryzykował i wydał ponad 80 mln euro na Dusana Vlahovicia z Fiorentiny, wielką gwiazdę Serie A. Brak postępów w negocjacjach z Dybalą sprawił, że turyńczycy woleli ustawić Vlahovicia w centrum swojego projektu. Argentyńczyk nie miał już statusu nietykalnego w Juventusie, a klub zrezygnował z ustawienia go w centrum swojej nowej ery.
Drzwi Dybali do Juventusu definitywnie zamknęły się 21 marca. - Wraz z zakupami dokonanymi w styczniu, z przyjściem Vlahovicia, pozycja Paulo nie była już w centrum projektu. Nikt nigdy nie kwestionował umiejętności Paulo. Trzeba było wziąć pod uwagę występy, długość kontraktu i względy finansowe. W styczniu dokonaliśmy wyboru - tłumaczył Maurizio Arrivabene, dyrektor generalny. - Składanie Paulo oferty, która nijak się ma do jego poziomu, nie byłoby właściwe - dodawał Andrea Agnelli, prezes Juventusu.
Ta decyzja władz Juventusu oznaczała, że rozdział Paulo Dybali w Turynie zamknął się po siedmiu latach. "Myślałem, że będziemy razem jeszcze przez wiele lat, ale los postawił nas na dwóch różnych ścieżkach. Rola kapitana i gra w tej koszulce to największa duma, jakiej doświadczyłem w swoim życiu" - pisał Dybala, żegnając się z kibicami Juventusu.
Pierpaolo Triulzi, agent działający na rynku argentyńskim, sprawił, że Paulo Dybala trafił do Juventusu. Piłkarz zwolnił go w kwietniu 2017 roku, bo stwierdził, że dbał on bardziej o własny interes, a nie o przyszłość swojego klienta. Dybala spotykał się z Triulzim na sali sądowej przez spór o prawa do wizerunku. Proces sądowy jest już zamknięty, a piłkarz miał zapłacić pięć-sześć mln euro odszkodowania. Przez ten spór upadł transfer do Tottenhamu w 2019 roku, mimo że Dybala zdążył się pożegnać z kibicami. Tymczasowo obowiązki agenta Dybali przejął brat Gustavo. To był początek kolejnych historii Dybali poza boiskiem.
Od kilkunastu miesięcy za interesy Paulo Dybali odpowiada Jorge Antun, bliski przyjaciel jego rodziny. Nie miał żadnego doświadczenia, a Dybala wybrał go kosztem Mino Raioli i Jorge Mendesa. Antun wcześniej sprzedawał używane samochody, a doradzał jedynie argentyńskim tenisistom. Jednym z nich był David Nalbadian, finalista Wimbledonu z 2002 roku i zwycięzca 11 turniejów ATP. W marcu 2006 r. był na trzecim miejscu w rankingu, tuż za Rogerem Federerem i Rafaelem Nadalem.
Brak doświadczenia Jorge Antuna w roli agenta sprawił, że Dybala nie przedłużył kontraktu z Juventusem, a potem przeszarżował w związku z wymaganiami od innych klubów. Wydawało się, że pojawi się sporo chętnych na niego, a doszło do brutalnej weryfikacji. Argentyńczyk mógłby się uczyć od Roberta Lewandowskiego, który zaczął współpracować z Pini Zahavim w 2018 r., a cztery lata później mógł się z nim cieszyć z transferu do FC Barcelony. Polak wybrał menedżera, który jest w zawodzie od wielu lat i nie pozostawia niczego przypadkowi. Dybala nie zadbał o przyszłość i wybrał przyjaciela rodziny kosztem fachowca.
Głównym faworytem do pozyskania Paulo Dybali był Inter, a klub sukcesywnie zmniejszał wymagania piłkarza i agenta podczas negocjacji. Wszystko zmienił Romelu Lukaku, który za wszelką cenę chciał wrócić do Interu - ostatecznie został wypożyczony z Chelsea. Dodatkowo Inter nie pozbył się jednego z mniej istotnych napastników, przez co Dybala musiał szukać nowych opcji. I tak droga poprowadziła go do Rzymu.
Transfer Paulo Dybali teoretycznie mógł sprawić, że kibice będą mieli obawy co do szans Nicoli Zalewskiego na grę w Romie w sezonie 22/23. Polak będzie rozpatrywany przez Jose Mourinho nie tylko jako lewy wahadłowy, ale trener też widzi go w roli lewego skrzydłowego czy ofensywnego pomocnika. Czy mamy się czego obawiać? - Zalewski jest wszechstronnym piłkarzem, tak jak Dybala. Mając 50 meczów do rozegrania w trakcie sezonu, Nicola na pewno znajdzie miejsce w rotacji. Zalewski potrafi grać niemal na każdej pozycji w linii ofensywnej - tłumaczy Latini w rozmowie ze Sport.pl.
Jaki skład Romy przewiduje nasz ekspert w sezonie 22/23?
Roma (3-4-1-2): Rui Patricio – Chris Smalling, Gianluca Mancini, Roger Ibanez – Rick Karsdorp, Nemanja Matić, Bryan Cristante, Nicola Zalewski – Lorenzo Pellegrini – Paulo Dybala, Tammy Abraham
Czy to oznacza, że Zalewski ma na tyle mocną pozycję, że wracający do gry po kontuzji Leonardo Spinazzola będzie jego zmiennikiem? - Teraz Roma ma dwóch podstawowych wahadłowych, którzy będą się często zmieniać. Trudno wskazać, kto jest w pierwszym składzie, a kto ]rezerwowym. Mourinho darzy Nicolę ogromnym szacunkiem i na razie jest wyżej w hierarchii od Spinazzoli. Zalewski grał dobrze w sparingach: z Sunderlandem grał 77 minut, z Portimonense pojawił się w drugiej połowie. Gdy Smalling zszedł z boiska w meczu z Sunderlandem, to Nicola nosił opaskę kapitańską - kończy dziennikarz "Il Romanista".