Wojciech Szczęsny oraz inny piłkarz Juventusu, Amerykanin Wenston Mckennie mają już za sobą spóźnienia na treningi klubu z Turynu.
- Obaj się doigraliśmy. Dość solidnie. On zapłacił więcej, ale bardziej się spóźniał. Ja zapłaciłem 40 tysięcy euro. Spóźniłem się dokładnie o minutę i 53 sekundy. Wiem, bo sprawdzałem. Jak przyjechałem, to spojrzałem na zegar - przyznał Wojciech Szczęsny w programie Prosto w Szczenę.
Kilka tygodniu po wpadce Szczęsnego, spóźniony na trening przyjechał McKennie.
- Minęło kilka tygodni, a Wenston spóźnił się o godzinę na trening. Podszedł do mnie Massimiliano Allegri [trener Juventusu - red.] i spytał ile zapłaciłem za spóźnienie. Odpowiedziałem, że 40 tysięcy - opowiada Szczęsny.
Wtedy wtrącił się McKennie. - Wojtek zapomniał powiedzieć, że podzielił się z kimś, więc zapłacił tak naprawdę tylko 20 tys. euro. - Miałem szczęście, bo w tym samym dniu ktoś inny też się spóźnił, więc mogliśmy się podzielić karą - wyjaśnił Szczęsny.
Ostatecznie Allegri dał Amerykaninowi karę 50 tys. euro.
Szczęsny zdradził również, że klub Juventus prawdopodobnie podsłuchiwał samochody piłkarzy.
- Teraz już nie, ale byłem pewien, że mamy założone GPS-y w naszych samochodach. Miałem trzy lub cztery razy taką sytuację, że wracając do domu pytali mnie: jak było wczoraj w restauracji. Skąd oni to wiedzieli? - zastanawia się Szczęsny.
Polak w ubiegłym sezonie zagrał w 40 meczach we wszystkich rozgrywkach. Wpuścił 39 bramek, a w 15 spotkaniach zachował czyste konto.
Natomiast McKennie zagrał w 29 spotkaniach. Zdobył cztery bramki. W lutym doznał jednak kontuzji złamania śródstopia. Kontuzja ta wykluczyła go z gry do końca sezonu.