14-latek miał miliony, "cudowne dziecko". Jego dalsze losy porażają. Niechciany

Antoni Partum
Jako nastolatek trafił do Milanu, reklamował Nike'a i Red Bulla, a na Camp Nou rywalizował z Neymarem na sztuczki piłkarskie. Dziś ma 24 lata i od roku nie ma klubu. Co się stało z Hachimem Mastourem, cudownym dzieckiem marokańskiej piłki?

Jeżeli grałeś w FIFA lub Football Managera, to na pewno go kojarzysz. Szukając utalentowanych zawodników, którzy mogą się szybko rozwinąć, łatwo było wpaść na Hachima Mastoura. A jeśli szerokim łukiem omijałeś konsolę, to i tak pewnie na niego wpadłeś, tyle że przeglądając Youtube'a. W końcu - od czasów Freddy'ego Adu - nie było w futbolu nastolatka, wokół którego zrobiło się więcej szumu.

Zobacz wideo Ile Robert Lewandowski zarobi, jeśli przejdzie do Barcelony?

Ale trudno się dziwić, skoro urodzony w 1998 roku Mastour został wyłapany przez skautów Milanu już jako 14-latek. Zawodnik Reggiany, pomimo ofert z Barcelony, Realu, Interu i Juve, wybrał Milan. To był schyłek wielkiego Milanu, który akurat przeprowadzał zmianę pokoleniową, więc rodzina Mastoura uznała, że to dobry kierunek.

A kibice Milanu - oglądając jego popisy w młodzieżowym zespole - wierzyli, że to będzie świetna inwestycja. Warto dodać, że chłopiec kosztował aż pół miliona euro. Ale to nie był zwykły dzieciak. Bajeczna technika, swoboda, z jaką się poruszał i bezczelna pewność siebie robiła wrażenie.

 

Mastour zaczął także przykuwać uwagę sponsorów. I to nie byle jakich. Związał się z firmą Nike, a dla Red Bulla nagrał filmik z Neymarem, z którym na Camp Nou pojedynkował się na triki.

 

- Nie da mu się odebrać piłki. Potrafi błyskawicznie zmieniać kierunek biegu, tak że rywale mogą sobie złamać kark. Bardzo szybko się rozwija. Jeszcze sporo pracy przed nim, ale z pewnością ma talent, by grać w seniorskiej drużynie Milanu — chwalił go w 2014 roku Omar Danesi, szkolący młodzież w Milanie.

 
 

Szansa w Milanie

Wrażenie robił także na trenerach Milanu. W 38. kolejce sezonu 2013/14 Clarence Seedorf powołał go na mecz z Sassuolo, ale ofensywny pomocnik nie pojawił się na boisku. 16-latek przykuł także uwagę Filippo Inzaghiego, legendarnego napastnika, który po sezonie zastąpił Seedorfa w roli trenera. Pippo zabrał chłopca na letnie tournee w Stanach Zjednoczonych, a później kilka razy powołał na mecze Serie A.

Mastour nie zdołał jednak zadebiutować w barwach w Milanu. Ale to wcale nie zmniejszyła ogromnych oczekiwań. W 2015 roku "The Guardian" umieścił go — m.in. obok Kyliana Mbappe — wśród największych talentów świata. W tym samym roku zadebiutował też w seniorskiej kadrze.

Jego rodzice pochodzą z Maroka, ale on urodził się we Włoszech w Reggio Emilia. Początkowo grywał w młodzieżowych reprezentacji Włoch, ale w czerwcu 2015 roku — mając 16 lat i 363 dni — zadebiutował w reprezentacji Maroka, która ograła 1:0 Libię w kwalifikacjach do Pucharu Narodów Afryki. W 89. minucie zastąpił Nordina Amrabata. I jak się później okazało, była to jego jedyna minuta w kadrze.

Gdyby w piłce nożnej istniała drużyna na wzór koszykarskiej grupy Globetrotters, to Mastour byłby jedną z gwiazd. Ale w piłce liczy się także pracowitość i dyscyplina taktyczna. A z każdym kolejnym tygodniem wydawało się, że Marokańczyk uprawia sztukę dla sztuki. Że drybluje wtedy, gdy ma podawać, a jak już podaje, to akurat wtedy, gdy powinien samemu finalizować akcje.

Latem 2015 roku władze Milanu uznały, że powinien zmienić otoczenie. Wypożyczyły go na dwa lata do Malagi, ale Mastour wrócił po zaledwie jednym sezonie. I to z podkulonym ogonem. Na murawie spędził zaledwie pięć minut w La Liga.

Niewiele lepszym pomysłem okazała się przeprowadzka do Holandii. Jako zawodnik PEC Zwolle rozegrał 178 minut w sześciu meczach. Nie strzelił gola, nie zaliczył asysty. Ba, rzadko kiedy siadał na ławce rezerwowych.

- Kiedy wchodziłem na murawę, to większość kibiców oczekiwała, że przyjmę piłkę, okiwam kilku rywali i strzelę gola, ale tak nie było. Futbol to przecież gra zespołowa — mówił o Hachim o ogromnej presji, z jaką się spotkał.

"Mastour brał piłkę tenisową i robił z nią rzeczy, których niektórzy nie zrobiliby z piłką"

- Jeśli chodzi o samą technikę, to chyba nie widziałem nigdy nikogo lepszego. Pamiętam jeszcze z czasów internatu, jakie on sztuczki potrafił wyczyniać. Brał piłkę tenisową i robił z nią rzeczy, których niektórzy nie powtórzyliby z prawdziwą piłką. Jego problemem nie były umiejętności a psychika. Otoczyli go źli ludzie, którzy w dodatku źle zarządzali jego karierą. Trudno było mu żyć z tak ogromnymi oczekiwaniami. No i na treningach często bywał egoistyczny. Zawsze robił o jeden zwód, o jeden drybling za dużo. A że w Milanie w środku pola grali wtedy wyrobnicy pokroju Muntariego czy Essiena, to nie podobała im się nonszalancja młodzika — analizuje na łamach "La Gazzetta dello Sport" Alessandro Mastalli, kolega z młodości, grający dziś w Serie C.

W 2018 roku wygasł kontrakt Marokańczyka z Milanem. Kilka tygodni później pomocnik trafił do klubu PAS Lamia. Ligi greckiej — tak, zgadliście — też nie podbił. Karierę zaczął odbudowywać więc we Włoszech.

Zwiedził Regginę i Capri. Ale nie podbił ani Serie C, ani Serie B. W międzyczasie pojawiały się nawet plotki o możliwym transferze do ekstraklasy. Od roku pozostaje bez klubu. 

 

- Z perspektywy czasu wiem, że mając 14 lat, mogłem wybrać inny klub. Na przykład taki Ajax byłby idealny. Myślę, że w Amsterdamie trzymano, by mnie z dala od włoskich reflektorów. Albo po prostu w Milanie mogliby więcej ogrywać z rówieśnikami, niż od razu rzucać do pierwszej drużyny. Dziś jednak niczego nie żałuję, bo moja droga sprawiła, że jestem tym, kim jestem. Nawet te złe doświadczenia, czegoś mnie nauczyły. Na szczęście wciąż jestem młody i mogę udowodnić swoją wartość - mówi Mastour, którego na Instagramie śledzi ponad pił miliona kibiców, czyli wciąż więcej niż kilku zawodników Milanu, mistrza Włoch.

Nie być jak Freddy Adu

Na razie jego przygoda z piłką przypomina historię Freddy'ego Adu, który debiutował w seniorskiej piłce mając 14 lat, podpisywał wielomilionowe kontrakty reklamowe z firmą Nike i był nazywanym "nowym Pele", ale później musiał zarabiać... reklamując odkurzacze na Twitterze, a niedawno odbił się od Sandecji Nowy Sącz.

Mastour spóźnił się na swój pociąg i wciąż czeka na złym peronie. Ale ma dopiero 24 lata, więc może jeszcze nas wszystkich zaskoczy?

Więcej o:
Copyright © Agora SA