Reprezentant Polski porównany do Andresa Iniesty. "Takie miałem pierwsze wrażenie"

Nicola Zalewski ma swoje pięć minut. - Pierwsze wrażenie jakie miałem? To Andres Iniesta - w dokumencie "2AngryMen" mówi o nim Stefano Palmieri, jeden z odkrywców talentu Zalewskiego.

Nicola urodził się w 2002 r. w Tivoli, nieopodal Rzymu. Choć całe życie spędził we Włoszech, rodzice są Polakami. Zalewski mówi w języku polskim z charakterystycznym akcentem. Dwa lata temu zadebiutował w kadrze Jacka Magiery U-20, gdzie rywalizował z dwa lata starszymi. Jesienią 2021 roku dostał szansę od Paulo Sousy w kadrze seniorskiej w starciu z San Marino, w którym popisał się asystą. Ale w piłkę gra przede wszystkim w Romie, z którą związany jest od ponad dekady.

Zobacz wideo Włoski dziennikarz zachwyca się Zalewskim. "Kiedyś może być ważnym graczem Romy"

Odkrywcą talentu Zalewskiego był Stefano Palmieri, pracownik Romy, który polecił go Bruno Contiemu, który nadzorował całą akademię klubową.  

- To, co widziałem ja, dostrzegali wszyscy. Nicola miał wielki talent. To jak dotykał piłkę, jak się ruszał. Tego nikt go nie nauczył, on po prostu miał wrodzone umiejętności. Kiedy go widzę dziś grającego w Romie, mam przed oczyma Nicolę Zalewskiego z Poli. Bruno kocha takich piłkarzy, bo sam taki był. (...) Wszyscy czekali na jego rozwój fizyczny, bo problemem podstawowym Nicoli Zalewskiego były właśnie warunki. Bardzo cierpiał w starciach z dziećmi, które były wyższe i silniejsze od niego. Był jak patyczek, wyglądał jak cygan. Ale wystarczył jeden trening, jeden mecz, by zobaczyć, z kim mamy do czynienia - wspomina Palmieri w filmie Mateusza Święcickiego, dziennikarza Eleven Sports oraz współtwórcy kanału na Youtube "2AngryMen TV".

- Pierwsze wrażenie jakie miałem? Andres Iniesta - zachwyca się Palmieri, porównując Zalewskiego go legendy Barcelony i mistrza świata z 2010 roku.

- Wyróżnia go sposób gry i to jak kopie piłkę, jak podaje, jak strzela. Ale także to jak biega i jak zmienia kierunek biegu. W dodatku wykonuje rzuty wolne i rzuty rożne. Przypomina mi kapitana Lorenzo Pellegriniego, z którym zresztą ma dobre relacje. Lorenzo go bardzo chwali i chroni. Po meczu z Leicester Pellegrini mówił, że Zalewski może grać także w środku pola czy na pozycji "10"- dodaje Francesco Oddi z dziennika "Il Romanista".

Cały dokument o przyszłej gwieździe reprezentacji Polski możecie obejrzeć tu:

 

Pech jednego bywa szczęściem drugiego. Zalewski skorzystał

Zalewski stał się nieoczekiwanym następcą Leonardo Spinazzoli w Romie, po tym jak Włoch niemal cały sezon leczył kontuzję. Nieoczekiwanym, bo Jose Mourinho wymyślił Polaka na pozycji Włocha dopiero w 26. kolejce. Wcześniej wychowanek Romy spędził na murawie łącznie 14 minut. Ale od kilku tygodni Portugalczyk stawia na Nicolę, a ten odpłaca się świetną grą, o czym świadczy, że został wybrany najlepszym piłkarzem kwietnia w Romie.

Spinazzola, bohater Euro 2020, wraca do zdrowia. Czy to oznacza, że Zalewski, objawienie rundy wiosennej, trafi na ławkę Romy? Odpowiedź znajdziecie TU.

Roma walczy o puchar

Roma zajmuje szóste miejsce w Serie A, ale wciąż może wyprzedzić Lazio. Na Ligę Mistrzów nie ma już szans. Drużyna Mourinho czekają mecze z Venezią i Torino. A na deser: finał Ligi Konferencji. Do tej pory Roma wygrała tylko jedno międzynarodowe trofeum. To Puchar Miast Targowych z 1961 roku. 

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.