Tydzień temu Juventus ograł 2:1 Venezię i tym samym zapewnił sobie udział w przyszłym sezonie Ligi Mistrzów. A że szans na scudetto już nie ma, to mecz z Genoą był o pietruszkę. Ale to tylko perspektywa gości, bo Genoa walczy o życie. Czytaj: o utrzymanie w Serie A.
Tuż po przerwie na 1:0 trafił Paulo Dybala, który po sezonie pożegna się z Turynem, bo wygasa jego kontrakt. Argentyńczyk popisał się mierzonym strzałem z dystansu - o dziwo - z prawej nogi. Chwilę później mógł zdobyć drugą bramkę, ale piłka po jego strzale z lewej nogi trafiła w słupek.
Końcówka meczu należała jednak do Genoi. W 87. minucie strzałem z bliskiej odległości Albert Gudmundsson pokonał Wojciecha Szczęsnego. W kolejnej akcji Polak popisał się piękną paradą bramkarską, naprawiając błąd Adriena Rabiota, który stracił piłkę tuż przed polem karnym gości.
W doliczonym czasie gry Szczęsnemu nie udało się jednak naprawić błędu Mattii De Sciglio, który sprokurował karnego. Do piłki ustawionej na 11. metrze podszedł doświadczony Domenico Criscito. Ten sam, który - także w doliczonym czasie gry - zmarnował karnego w przegranych derbach z Sampdorią. Tym razem się nie pomylił i Genoa sensacyjnie wygrała 2:1.
"La Gazzetta dello Sport" oceniła występ Szczęsnego na "6" w skali od 1 do 10. Taką samą notę wystawiła mu redakcja "TuttomercatoWeb". I jedni, i drudzy, chwalą Polaka za interwencję przy strzale Amiriego (po błędzie Rabiota). Właściwie to byłoby na tyle, bo przy obu straconych golach nie miał nic do powiedzenia.
Juventus utrzymał czwarte miejsce w lidze (traci punkt do Napoli, które ma mecz mniej). Z kolei Genoa ma już 28 punktów, czyli o "oczko" mniej niż Salernitana, która rozegrała mecz mniej.
Trudno w to uwierzyć, ale liczby nie kłamią. Jeśli spojrzymy na tabelę Serie A z ostatnich tygodni, wychodzi na to, że najlepszą drużyną jest... Salernitana. Tak, to ten wyśmiewany beniaminek, który jeszcze przed chwilą miał zbankrutować i wylądować w Serie D.
W następnej kolejce Genoa zagra z na wyjeździe z Napoli, a Juve podejmie Lazio.