Zalewski podbija Włochy. Dni chwały Polaka, a Mourinho broni go jak syna

Nicolę Zalewskiego chwalą wszyscy - prasa, kibice, a Jose Mourinho broni go niczym syna. I widzi w nim podstawowego wahadłowego Romy. - To zaskoczenie ze strony Jose. Znam potencjał Nicoli, ale nie sądziłem, że będzie występował w pierwszym zespole, akurat na tej pozycji - mówi Sport.pl Lorenzo Latini z dziennika "Il Romanista". Czy w ślady Mourinho pójdzie Czesław Michniewicz?

19 lutego 2022 r. - czy tę datę Nicola Zalewski zaznaczył w kalendarzu na czerwono, podpisując: "moje życie zmieniło się o 180 stopni"? Tego dnia Roma przegrywała z Hellasem Verona już 0:2, a Jose Mourinho postanowił ratować wynik, wprowadzając młodzież - Cristiana Volpato i Nicolę Zalewskiego. Polak zastąpił Matiasa Vinę i wszedł na lewe wahadło. I poradził sobie na tyle dobrze, że Roma - także za jego sprawą - odrobiła stratę, urwała punkt, a Mourinho postanowił zaufać Zalewskiemu na dobre.

Zobacz wideo Borek: Lewandowski chyba dojrzał do tego, by zmienić otoczenie

Portugalczyk miał nosa. Polak zachwycił kibiców w ostatnim spotkaniu półfinału Ligi Konferencji Europy z Leicester City (1:1), w którym zaliczył asystę do Lorenzo Pellegriniego w 15. minucie i spisywał się dobrze w defensywie. Zachwycali się nim nie tylko Włosi. "Co za gra i osobowość! Tak jakby Zalewski grał na tym poziomie od zawsze. Cechują go naturalność i prostota, a to robi wrażenie" - pisali po meczu brytyjczycy.

Mourinho szukał wahadłowego od początku. Na kłopoty Zalewski

Jose Mourinho od początku pracy w Rzymie zmierzył się z trudnym zadaniem - potrzebował następcy Leonardo Spinazzoli, podstawowego wahadłowego, który zerwał ścięgno Achillesa w meczu z Belgią (2:1) na Euro 2020. Klub zainwestował niemal 14 mln euro w Urugwajczyka Matiasa Vinę z Palmeiras, ale 24-latek odstawał. Kiedy Mourinho przeszedł na grę trójką obrońców, próbował wpasować na wahadło Stephana El Shaarawy’ego. Aie i on się nie sprawdził. Szansę dostał też Riccardo Calafiori, ale wychowanek Romy został zimą oddany bez żalu na wypożyczenie do Genoi.

Nicola Zalewski do meczu z Hellasem Verona zagrał w tym sezonie zaledwie 14 minut, ale możliwe, że najdłuższy występ - osiem minut we wrześniowych derbach z Lazio - był związany z rodzinną tragedią 20-latka. Kilka dni wcześniej zmarł jego ojciec Krzysztof, a Jose Mourinho postanowił dodać Zalewskiemu otuchy.

Włoskie media sugerowały, że Mourinho mógłby dać szansę Zalewskiemu w pierwszym składzie w meczu przeciwko Hellasowi, ale Polak pojawił się na boisku tuż po rozpoczęciu drugiej połowy. I poradził sobie na tyle dobrze, że na ławkę już nie wrócił. - To było zaskoczenie ze strony Jose. Znam potencjał Zalewskiego, ale nie sądziłem, że będzie występował w pierwszym zespole, szczególnie na pozycji, która nie jest dla niego naturalna. Zalewski był jednym z najlepszych piłkarzy Romy w meczu z Hellasem i od tego czasu trener mu w pełni zaufał - mówi Sport.pl Lorenzo Latini z rzymskiego dziennika "Il Romanista".

Zalewski pukał do pierwszego zespołu Romy jeszcze w poprzednim sezonie i występami w Primaverze (rozgrywki U-19) pokazywał, że jest gotowy na przeskok do seniorskiego futbolu. Wówczas Paulo Fonseca dał mu tylko dwie okazje do gry - Polak dostał 14 minut w półfinale Ligi Europy z Manchesterem United (3:2), a później wszedł na pięć minut w spotkaniu z Crotone (5:0) i asystował przy bramce Borjy Mayorala.

Zalewski zachwyca. Ale musi stale się poprawiać. "Koszmar dla obrońców"

Nicola Zalewski do tej pory występował głównie w środku pola i na lewym skrzydle, i tam czuł się najbardziej swobodnie. Gra na lewym wahadle była dla niego wyjściem ze strefy komfortu, co oznaczało większy nacisk na grę w obronie. - Nicola musi jeszcze popracować nad defensywą pod kątem ustawiania się, decyzyjności i gry jeden na jednego ze skrzydłowymi lub wahadłowymi. Ale można było się tego spodziewać, bo Polak wciąż jest młody i nie gra na naturalnej pozycji. To imponujące, jak Zalewski wykorzystuje swoje możliwości w 2022 roku - zauważa w rozmowie ze Sport.pl Edward Stratmann, analityk współpracujący z Romą czy oficjalną stroną Bundesligi.

Kibicom i ekspertom we Włoszech imponuje spokój Polaka w ataku. - Powiedzmy, że czasem popełniam błędy w obronie, ale koledzy bardzo mnie wspierają. Kiedy mam piłkę pod nogami, to trener oczekuje ode mnie tego, co zawsze robiłem. Czyli gry jeden na jeden w ofensywie - tak mówił Zalewski po meczu z Leicester City (1:1) na antenie Sky Sport.

- W Zalewskim najbardziej imponuje drybling oraz skuteczność w podaniach progresywnych, napędzających akcje. Piłka u jego stóp i ścinanie akcji do środka to koszmar dla obrońców. Z racji, iż jest piłkarzem prawonożnym, to może z lewej strony zejść na swoją wiodącą nogę, tak jak to robił w meczach z Bodo/Glimt i Leicester City, asystując do Zaniolo i Pellegriniego. Na uwagę zasługuje też jego dojrzałość, bo idealnie wybiera momenty, w których podłącza się do ataku - dodaje Stratmann.

Na ten moment Nicola Zalewski ma dwie asysty w 18 meczach we wszystkich rozgrywkach. W marcowych derbach Rzymu z Lazio (3:0) Polak miał szansę pokonać Thomasa Strakoshę, ale bramkarz z łatwością złapał jego lekki strzał. - Rola wahadłowego w 3-5-2 czy 3-4-3 wymaga dużego skupienia w obronie i biegania w obie strony, więc może się zdarzyć, że nie będzie aż tak groźny pod bramką. Jestem pewien, że prędzej czy później bramki też przyjdą, Zalewski wciąż się bardzo rozwija - przyznaje Lorenzo Latini.

Mały Spinazzola przerośnie większego? "Tacy piłkarze są na wagę złota"

Nicola Zalewski jest w Rzymie określany małym Spinazzolą. Polak stara się go regularnie podpatrywać. - Leonardo jest świetnym zawodnikiem i mogę się nim inspirować podczas każdego treningu. Mogę jeszcze bardziej docenić to, jak świetny jest jako wahadłowy - mówi Zalewski. Ze statystyk wynika, że reprezentant Polski nie odstaje znacząco od klubowego kolegi. Zalewski ma podobny procent celnych podań do Włocha (77,2 do 79), a wypada lepiej pod względem procentu udanych dryblingów (59,1 do 52,7) czy wślizgów (37,9 do 27,8). Co ciekawe, Zalewski notuje najwięcej kontaktów z piłką na środku boiska, ale w porównaniu do Spinazzoli częściej dostaje piłkę od kolegów blisko własnej bramki, a nie w ostatniej tercji, pod bramką przeciwnika.

Spinazzola wróci do gry prawdopodobnie na początku przyszłego sezonu. Czy wówczas Zalewski wciąż będzie rozpatrywany jako lewy wahadłowy? - Pewnie w takim wypadku Nicola częściej występowałby w roli ofensywnego pomocnika, ale wciąż byłby rywalem dla Spinazzoli. Może wtedy nie będzie grał aż tak regularnie, ale posiadanie tak wszechstronnego piłkarza, jak Zalewski, daje Romie wielki atut - uważa Edward Stratmann. - Spinazzola pewnie będzie potrzebował czasu, by wrócić do formy, ale w dzisiejszych czasach piłkarze grają tak wiele meczów i tacy zmiennicy jak Zalewski są na wagę złota - dodaje Latini.

Zalewski na wahadle to autorski pomysł Mourinho. I Jose broni go, jak tylko może

Jose Mourinho - to nic zaskakującego - może wieloma rzeczami irytować bądź zaskakiwać. Byle kto we Włoszech nie zaatakuje Zdenka Zemana i nie stwierdzi, że nie odpowie trenerowi, który w życiu wygrał dwa razy Serie B. No i nie każdy trener będzie tak ekspresyjny przy linii bocznej i będzie się tak oburzał na decyzje sędziego, wywołując irytację u rywali. Walter Sabatini, dyrektor sportowy Salernitany, stwierdził po meczu z Romą (1:2), że "zauważa sporą arogancję oraz różne poziomy traktowania, i to jest nie do przyjęcia". Polscy kibice mogą być jednak wdzięczni "The Special One" na zawsze.

Nie da się oprzeć wrażeniu, że Nicola Zalewski na pozycji wahadłowego to autorski pomysł właśnie Jose. Portugalczyk z wielką chęcią chwali Polaka i broni, gdy dziennikarze krytykują postawę Zalewskiego. - Po paru problemach w Udine, generalnie po trudnym dla nas meczu… wy, rzymska prasa, zmasakrowaliście chłopaka. Jeśli byłbym gównianym trenerem, który ulega presji mediów, dzieciak już by więcej nie zagrał. I tacy są właśnie dziennikarze w Rzymie - mówił Mourinho po derbach Rzymu.

Po ostatnim spotkaniu z Leicester City Mourinho dał do zrozumienia, że jest zachwycony postawą polskiego wahadłowego. - Nicola jest ważnym elementem naszego zespołu. To piękne, że dzieciak, który w wieku dziewięciu lat trafił do Romy, dziś gra w pierwszym składzie - stwierdził szkoleniowiec. Mourinho nie skrytykował Zalewskiego nawet po meczu z Interem (1:3), w którym Polak złamał linię spalonego, a gola dla mediolańczyków wbił Denzel Dumfries. - To nadal dzieciak, który popełnia błędy, ale ma wiele jakości. Pracujemy, żeby się rozwinął - mówił Mourinho.

Zalewski pewniakiem na wahadło w reprezentacji? Zachwyci jak Kapustka na Euro? "Inny etap"

"Beneficjentem nieoczekiwanego zwrotu akcji u Zalewskiego może zostać Czesław Michniewicz. I choć pewnie nikt nie mógł przewidzieć takiego scenariusza, to niewykluczone, że Zalewski zostanie nowym wahadłowym kadry. Głupio byłoby chyba gardzić piłkarzem Romy, co?" - pisał Antoni Partum na Sport.pl na początku marca. Teraz Nicola Zalewski znajduje się w takiej formie, że brak powołania na czerwcowe mecze Ligi Narodów byłby decyzją niezrozumiałą.

Zalewski pełniłby w kadrze tę samą rolę, co w klubie, czyli występowałby na lewym wahadle. - W tym momencie musi tam grać. Sprawdza się w Romie, a my nie mamy na tę pozycję nikogo konkretnego. Reca czy Rybus nie są konkretniejsi od Zalewskiego. Podobna charakterystyka do Piotra Zielińskiego? Myślę, że nie ma tutaj konfliktu interesów. Jeśli Michniewicz wyznaczy odpowiednie zadania Zalewskiemu, to się sprawdzi - mówi Sport.pl Jacek Kulig, autor bloga "Football Talent Scout".

Zalewski od początku nie miał wątpliwości i chciał reprezentować Polskę. - Była szansa gry dla Włoch, ale z szacunku dla mojej rodziny zawsze wybierałem Polskę - bo w stu procentach czuję się Polakiem - mówił wahadłowy po ostatnim meczu z Leicester.

Piłkarz Romy zaczął reprezentować Polskę na arenie międzynarodowej w październiku 2017 r., kiedy debiutował w kadrze do lat 16 w starciu z Holandią (0:3). W reprezentacji U-17 Zalewski rywalizował z utalentowanymi piłkarzami. - Spodziewałem się, że Zalewski tam będzie "meteorytem", bo gra w akademii wielkiego klubu, a ta kadra U17 była wtedy bardzo mocna. Wtedy grał tam Filip Marchwiński, Hubert Turski, Kacper Kozłowski i Michał Rakoczy, a Nicola był jednym z lepszych graczy - wspomina Kulig.

Jacek Magiera postanowił powołać Zalewskiego na mistrzostwa świata U-19 i dał mu szansę gry z Tahiti (5:0). A ten zanotował asystę. Wtedy Magiera nie powołał na mundial Kacpra Kozłowskiego czy Jakuba Modera. - Talent Nicoli potwierdziło powołanie na mundial i był jednym z dziesięciu najmłodszych zawodników na całym turnieju. Samo powołanie było zaskakujące - twierdzi twórca bloga "Football Talent Scout". Zalewski zadebiutował w seniorskiej kadrze u Paulo Sousy, wchodząc na 24 minuty w meczu z San Marino (7:1). Wychowanek Romy asystował przy trafieniu Adama Buksy.

Nie tylko kibice i eksperci, ale też Zbigniew Boniek mają nadzieję na to, że Nicola Zalewski otrzyma powołanie na mistrzostwa świata w Katarze. Czy 20-latek mógłby być tam takim objawieniem, jak Bartosz Kapustka na Euro 2016? - Zalewski jest na innym etapie kariery w porównaniu do Kapustki. Teraz Zalewski jest znany w mediach, każdy go chwali. Dobry występ na mundialu wystrzeliłby go lekko w górę, ale nie tak jak Kapustkę. Nie ma korelacji między nimi. Kapustka wtedy nie był tak dobry, jak malowało go Euro 2016. Nie był skrzydłowym, w Cracovii był środkowym pomocnikiem. To Euro wystrzeliło jego karierę, ale zrobiło mu krzywdę, bo wszyscy myśleli, włącznie z Leicester, że to skrzydłowy - podsumowuje Jacek Kulig.

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.