Grający w Napoli Piotr Zieliński nie jest ostatnio w najlepszej formie, ale nikt nie zabierze mu pięknych chwil związanych z tegoroczną Ligą Europy, w której pomocnik włoskiej drużyny miał okazję zagrać z Barceloną. Na Camp Nou był jednym z bohaterów meczu - zagrał bardzo dobrze i przede wszystkim zdobył bramkę, która dała prowadzenie jego drużynie. Ostatecznie Napoli zremisowało 1:1.
- Coś wspaniałego – wspomina Zieliński w rozmowie z portalem "Łączy Nas Piłka". - Na trybunach był mój najstarszy brat, który od zawsze jest kibicem klubu z Katalonii. To było coś fantastycznego, strzelić bramkę na Camp Nou. To jest historyczny stadion. Wielu świetnych piłkarzy tam grało. Super się z tym czułem, będę o tym pamiętał do końca swojego życia.
Więcej treści sportowych znajdziesz również na Gazeta.pl
Ten gol będzie jednak dla Zielińskiego jedynym pozytywnym wspomnieniem z tego dwumeczu. W rewanżu w Neapolu włoski zespół zagrał już dużo gorzej. Przegrał 2:4 i odpadł z rozgrywek. - Trzeba było uznać klasę rywala. W okienku zimowym zrobili fajne transfery i będą szli w górę. Mają świetnego trenera, technicznych zawodników, którzy chcą grać w piłkę. Kwestia roku, dwóch lat i Barcelona będzie tak samo wielka jak przed laty – przekonuje reprezentant Polski.
Zieliński mógł mieć na koncie więcej goli zdobytych na Camp Nou. W przeszłości pojawiały się już informacje, że Polak mógł trafić do katalońskiego klubu. Miało to mieć miejsce pod koniec 2019 roku - gdyby doszło do transferu, Zieliński byłby pierwszym Polakiem w Barcelonie. Do historycznego wydarzenia ostatecznie nie doszło. A czy temat rzeczywiście istniał? - Myślę, że to było realne. Po drodze musiało się jednak coś wydarzyć, żeby do tego doszło – zdradził Zieliński.
W tym sezonie pomocnik reprezentacji Polski zagrał w 35 spotkaniach Napoli we wszystkich rozgrywkach. Strzelił siedem goli i zaliczył pięć asyst. Jego zespół zajmuje aktualnie drugie miejsce w tabeli Serie A ze stratą trzech punktów do prowadzącego Milanu.