Gdybyś spytał rzymianina o najzdolniejszego piłkarza młodego pokolenia, jeszcze niedawno usłyszałbyś: Nicolo Zaniolo. Dziś coraz częściej usłyszysz - Nicola Zalewski. Tego pierwszego kibice zdążyli już poznać. Nie dość, że w Serie A rozegrał dla Romy 75 meczów, to strzelał jeszcze gole w Lidze Mistrzów i dla reprezentacji. Stolica Włoch ekscytuje się teraz Zalewskim, który był jednym z najlepszych w trakcie sobotniego meczu Romy z Atalantą (1:0).
20-letni reprezentant Polski otrzymał notę "7" (w skali 1-10) od "La Gazzetta dello Sport". Tylko Tammy Abraham, autor gola, otrzymał więcej - 7,5. "Dzieciak gwarantował gaz po lewej stronie, bez zaniedbywania fazy defensywnej. Brawa" - czytamy w uzasadnieniu. Serwis fantamagazine.com też ocenił go na "7". "Świetnie się zapowiada. Wydaje się, że młody napastnik cieszy się sympatią Jose Mourinho i bardzo dobrze na nią reaguje, choć jest ustawiany na pozycji obrońcy. A ta rola nie do końca odpowiada jego charakterystyce. Roma w dużej mierze opierała się na jego podaniach, atakując właśnie jego stroną. Szkoda tylko kontuzji kostki, która zmusiła go do opuszczenia murawy w 62. minucie" - czytamy.
Rok temu Zalewski był kluczowym zawodnikiem Primavery Romy, dzięki czemu Paulo Fonseca, ówczesny trener pierwszej drużyny, dał mu szansę debiutu w Serie A oraz w półfinale Ligi Europy przeciwko Manchesterowi United. Latem Fonsekę zastąpił Jose Mourinho, a Zalewski brylował podczas letnich sparingów. Wydawało się, że Portugalczyk będzie dawał mu szanse w pierwszym zespole, jednak korzystał z niego bardzo oszczędnie.
Po 25 kolejkach Serie A Zalewski miał na swoim koncie trzy mecze. Ale na murawie łącznie spędził... 14 minut. No i trudno oprzeć się wrażeniu, że jego najdłuższy występ - osiem minut we wrześniu meczu przeciwko Lazio - otrzymał na otarcie łez. Kilka dni wcześniej zmarł mu ojciec. Mourinho uznał, że w ten sposób doda chłopcu otuchy.
Roma gra w tym sezonie nierówno, więc Portugalczyk zaczął kombinować ze składem i coraz więcej rotować zawodnikami. Skorzystał na tym Zalewski, który pierwszy raz w seniorskiej piłce zagrał trzy mecze z rzędu. Najpierw zagrał 45 minut z Hellasem Werona (2:2), potem 80 minut ze Spezią (1:0), a teraz ponad godzinę przeciwko Atalancie. Portugalczyk zdecydował się na ustawienie 1-3-4-1-2, a prawnonożny piłkarz występował, dość nieoczekiwanie, na lewym wahadle. I choć wydawało się, że jest stricte ofensywnym piłkarzem, to w pierwszej kolejności musiał pamiętać o obronie.
Nicolę Zalewskiego z Nicolo Zaniolo łączy coś więcej, niż podobne imiona. Trenerzy wciąż główkują, gdzie znaleźć dla nich miejsce na boisku. Zaniolo często dostaje szanse na skrzydle, momentami gra jako trequartista albo w roli środkowego pomocnika. Zalewski również jest uniwersalnym zawodnikiem, przerzucanym w ofensywie z pozycji na pozycję.
- Nicola to piłkarz, który potrafi zrobić różnicę. Ma dużą wyobraźnię i nietuzinkową inteligencję, a także świetną kontrolę nad piłką. W Primaverze strzelał gole, asystował i był jej motorem napędowym. Nie miał jednak jednej pozycji. Czasem grał jako ofensywny pomocnik, a czasem jako skrzydłowy. Wielu ekspertów uważa, że w przyszłości może się nieco cofnąć i nie być już trequartistą, a kierować grą z głębi pola - mówił nam w październiku Francesco Oddi z dziennika "Il Romanista", który śledzi Zalewskiego od lat.
- Nicola to naprawdę wielki talent. To już jest pan piłkarz. Ma niesamowity luz z piłką przy nodze. Jak zaczaruje obrońcę, to rywal może mieć niezłe zawroty głowy. Ma papiery na zrobienie wielkiej kariery - dodaje Hubert Idasiak, rezerwowy bramkarz Napoli, który kilka lat temu przebywał na testach w Romie.
Ale co najważniejsze: Zalewski naprawdę dobrze odnalazł się na pozycji lewego wahadłowego, co z pewnością cieszy Czesława Michniewicza, który już w poniedziałek wyśle swoje pierwsze powołania. Nowy selekcjoner kadry - tak jak Mourinho - zamierza oprzeć grę na wahadłowych. O ile na prawej stronie Polska odczuwa komfortową sytuację, bo tam konkurencja jest duża: Matty Cash, Bartosz Bereszyński i Tomasz Kędziora. O tyle lewa strona od wielu lat jest najsłabszym punktem reprezentacji.
Arkadiusz Reca, gracz Spezii, nieźle wygląda w ofensywie, ale luki ma właśnie w bronieniu. Tymoteusz Puchacz dopiero odbudowuje się w Trabzonsporze, po nieudanej przygodzie z Unionem Berlin. Największe doświadczenie ma Maciej Rybus, ale często łapie kontuzje, a w dodatku gra w Lokomotiwie Moskwa, więc jego przyszłość - ze względu na atak Rosjan na Ukrainę - stoi pod znakiem zapytania.
I choć trzy tygodnie temu pewnie nikt nie mógł przewidzieć takiego scenariusza, to niewykluczone, że Zalewski zostanie nowym wahadłowym kadry. Głupio byłoby chyba gardzić piłkarzem Romy, co? Na razie trudno chwalić Jose Mourinho za jego dotychczasową pracę w Rzymie, ale być może polscy fani będą mu wdzięczni przez długie lata. W końcu Zalewski ma dopiero 20 lat.
Dziękujemy za przeczytanie artykułu!