Wojna na Ukrainie to szczególnie trudny czas dla piłkarza pochodzącego z tego kraju. Kto oglądał mecze Ligi Europy, ten pamięta, jak Rusłan Malinowski w czwartkowym starciu 1/16 finału z Olympiakosem Pireus (3:0) nie cieszył się ze swojego gola, a jedynie podbiegł do kamer i pokazał światu napis: "Jesteśmy z Ukrainą".
Niedługo później mieliśmy kolejną sytuację, w której strzelec gola powstrzymał się od świętowania. W poniedziałek odbył się mecz 27. kolejki Serie A. W nim Atalanta Bergamo podejmowała na własnym stadionie UC Sampdorię, w której szeregach występuje Bartosz Bereszyński. Zespół Polaka okazał się dużo słabszym.
Atalanta szybko objęła prowadzenie. W 6. minucie gola strzelił Pasalić, a w 29. minucie wynik podwyższył Koopmeiners. Aleksiej Miranczuk nie pojawił się w wyjściowym składzie. Na murawie zameldował się w 60. minucie przy stanie 2:0. Minutę później zanotował asystę przy drugim trafieniu Koopmeinersa.
Najnowsze informacje ws. rosyjskiej inwazji na Ukrainę >>
Miranczuk, po świetnym indywidualnym rajdzie, strzelił swojego gola w 86. minucie. Na twarzy Rosjanina nie było jednak widać radości. Zamiast tego zrobił kilka kroków ze spuszczoną głową i natychmiast wykonał gest przepraszający. Szybko podbiegli do niego koledzy z drużyny, którzy okazali mu wsparcie. Takie zachowanie to rzadkość, bo nieliczni sportowcy z Rosji zdecydowali się w jakikolwiek sposób potępić inwazję Rosji na Ukrainę.
W czwartek, 17 lutego doszło do zbrojnego ataku Rosji na Ukrainę. Od tego czasu sytuacja na świecie jest napięta, a walki zbrojne wpłynęły także na sport. Federacje, związki, kluby czy indywidualni sportowcy sprzeciwiają się agresji władz rosyjskich. UEFA i FIFA podjęły decyzję o zawieszeniu rosyjskich klubów i drużyny narodowej we wszystkich międzynarodowych rozgrywkach, w tym w meczach barażowych do MŚ 2022 czy starciach fazy pucharowej Ligi Europy i Ligi Konferencji Europy.
Wydawać się może, że wojna poróżni wszystkich przedstawicieli obu zwaśnionych krajów. Zupełnie inaczej było wewnątrz Atalanty Bergamo, gdzie występują Miranczuk z Rosji i Malinowski z Ukrainy. - Kiedy rozpoczęło się szaleństwo rosyjskiej wojny, Miranczuk i Malinowski uściskali się, a potem dołączyła do nich reszta drużyny, jak duża rodzina - powiedział Matteo Pessina, 24-letni pomocnik zespołu.
Rusłana Malinowskiego zabrakło nawet na ławce rezerwowych poniedziałkowego meczu z Sampdorią. Ukrainiec był jednak obecny na trybunach stadionu w Bergamo. Być może trener Gian Piero Gasperini uznał, że pomocnik zasłużył na odpoczynek po ostatnim starciu z Olympiakosem. Malinowski przed meczem spotkał się ze swoim rodakiem z Sampdorii, Władysławem Supriahą. Napastnik Sampdorii spędził cały mecz z Atalantą na ławce rezerwowych.