Choć od transferu do Herthy Berlin minęły dwa lata, to Krzysztof Piątek zdobył zaledwie 12 goli w Bundeslidze. W tym sezonie trafił tylko raz, a zagrał dziewięć spotkań. Spędził na boisku zaledwie 345 minut. Stał się rezerwowym, choć początkowo miał być nową gwiazdą berlińczyków. Polak nie mieścił się jednak w planach Tayfuna Korkuta, nowego trenera berlińczyków, więc zdecydował się na powrót do Włoch, by podpisać kontrakt z Fiorentiną. Piątek jest już we Florencji.
Polak spędzi najbliższe pół roku na wypożyczeniu, a jeśli się sprawdzi, to Fiorentina zapłaci za niego 15 milionów euro. - Zatrudniliśmy Krzysztofa Piątka jako zmiennika Dusana Vlahovicia. Potrzebowaliśmy kolejnego napastnika - powiedział Daniel Prade, dyrektor sportowy, którego cytuje Fabrizio Romano, włoski dziennikarz.
Więcej treści sportowych znajdziesz też na Gazeta.pl
Fiorentina już potwierdziła także, z jakim numerem Krzysztof Piątek będzie występował w swoim nowym klubie. Na oficjalnym profilu klubu na Twitterze pojawiło się zdjęcie koszulki, podpisane hashtagiem #Piatek, jasno sugerujące, że chodzi o koszulkę Polaka. Zgodnie ze zdjęciem, Piątek będzie występował w Fiorentinie z "19", a więc numerem, z którym zaczynał swoją przygodę w Milanie.
W lipcu 2018 roku Piątek trafił do Serie A jako anonimowy (dla włoskich kibiców) napastnik. W ciągu pół roku stał się kandydatem do zostania królem strzelców ligi, więc w styczniu 2019 roku Milan kupił go za 35 milionów euro, czyli o 30 więcej, niż zarobiła na nim Cracovia. Początkowo w Milanie zachwycał.
Strzelał seryjnie (skończył sezon z 30 golami we wszystkich rozgrywkach), choć Rossoneri mieli potworne problemy z kreowaniem akcji. W styczniu zeszłego roku przyszedł jednak Zlatan Ibrahimović i San Siro zrobiło się zbyt ciasne dla obu napastników. Tym bardziej że Polak się zaciął. Teraz czas udowodnić, że początek jego włoskiej przygody nie był tylko szalonym epizodem, a Piątek faktycznie potrafi regularnie zdobywać bramki.