"Co za droga w górę!" - zachwycała się rozwojem Żurkowskiego "La Gazzetta dello Sport" po tym, jak Polak zdobył swoją pierwszą bramkę dla Empoli w meczu Serie A z Sassuolo. Dodatkowo był to gol, który dał jego drużynie zwycięstwo 2:1. Teraz wyglądało jakby scenariusz miał się powtórzyć.
Żurkowski wszedł na boisko w 59. minucie piątkowego, domowego spotkania z Genoą. Było 0:1 dla rywali po golu Domenico Criscito z trzynastej minuty meczu. Ale to wejście Polaka odmieniło wszystko.
Więcej treści sportowych znajdziesz też na Gazeta.pl.
Najpierw zaledwie trzy minuty po pojawieniu się na boisku zaliczył asystę przy trafieniu Federico di Francesco, a w 72. minucie dołożył swojego, pięknego gola po uderzeniu zza pola karnego.
"Zasłużył na miano MVP tego spotkania!" - krzyczał w emocjach komentator Eleven Sports, Dominik Guziak, chwaląc Polaka za ten niezwykły występ. Sam Żurkowski cieszył się po trafieniu, jakby sam jeszcze nie zrozumiał, czego dokonał w zaledwie dziesięć minut meczu.
Co prawda, w 89. minucie Flavio Bianchi trafił jeszcze na 2:2 dla Genoi, ale włoskim mediom i tak znów trudno będzie przejść obok genialnego występu polskiego pomocnika. Żurkowski drugi raz okazał się decydującym ogniwem swojej drużyny i dał jej możliwość zdobycia najpierw trzech, a ostatecznie jednego punkt w ligowym starciu.
W tabeli Serie A Empoli zajmuje świetne ósme miejsce z dorobkiem szesnastu punktów po dwunastu spotkaniach. Genoa jest siedemnasta i ma dziewięć punktów. Kolejny mecz Empoli rozegra dopiero po przerwie reprezentacyjnej - 22 listopada przeciwko Hellasowi Verona.