Ten obrazek zostanie "symbolem nędzy i rozpaczy" Ronaldo w Juventusie. Transfer może się odbić czkawką

Antoni Partum
Na co porywa się Ronaldo, przechodząc do City, a co czeka Turyn bez jego największej gwiazdy? Istnieje ryzyko, że odejście CR7 może odbić się czkawką i napastnikowi, i Juventusowi - uważa Antoni Partum ze Sport.pl.

To niemal pewne. Cristiano opuści Juventus i dołączy do Manchesteru City. Kibice Juve są podzieleni – jedni cieszą się na zarobek (i uwolnienie od gigantycznej pensji), a także na pozbycie się gwiazdy, która hamowała rozwój pozostałych piłkarzy. Ale są i sceptycy, którzy nie są pewni, czy pozbycie się króla strzelców Serie A wyjdzie turyńczykom na dobre. Tym bardziej, że nowy sezon już ruszył i pozostało mało czasu, aby załatać dziurę. A może i wielką wyrwę, którą może spowodować pożegnanie Ronaldo.

Zobacz wideo Kulesza: Dlaczego wygrałem? Trzeba pytać delegatów. Boniek: Polska piłka ma we mnie przyjaciela

Cofnijmy się najpierw do 2018 r., gdy Ronaldo opuścił Real Madryt. To nie był zwykły transfer, ale czy w przypadku Cristiano którykolwiek można by za taki uznać? Zawrzało nie tylko w Madrycie, a na całym świecie. Fani Juve skakali pod niebo - z radości, ale i niedowierzania.

W końcu Giuseppe Marotta i Fabio Paratici, odpowiadający wówczas za politykę transferową Juve, nie zwykli szaleć. Raczej ściągali za darmo lub pół darmo starych mistrzów (np. Andreę Pirlo, Patrice’a Evrę czy Daniego Alvesa), lub wyszukiwali młode talenty (Paula Pogbę, Kinglsey’a Comana). Słowem, starali się wyławiać z rynku graczy o najkorzystniejszym stosunku ceny do jakości. Ronaldo to był najdroższy transfer w historii calcio.  Ale nie przypadkowy.

Juve już od kilku lat klub znacząco zmienia wizerunek oraz rozwija się pod względem marketingowym. Dąży, aby stać się czymś więcej niż tylko klubem sportowym. Pragnie być globalną marką. Najpierw zmieniono herb klubu (pasiastą zebrę zastąpioną nowoczesną literką "J"), rozpoczęto współpracę z Netflixem, którego owocem był serial dokumentalny o Juventusie. Transfer Cristiano wspaniale się wpisywał w tę strategię. Od samych plotek medialnych o możliwym zakupie CR7 wartość klubu wzrosła na giełdzie o kilkanaście procent w ciągu 48 godzin, a konta klubu w mediach społecznościowych zyskały miliony obserwujących.

Przede wszystkim jednak w Turynie zaszaleli, bo byli syci tytułami mistrza Włoch i pragnęli czegoś więcej. Dwa przegrane finały Ligi Mistrzów (2015 i 2017) pokazały, że Juve dołączyło do ścisłej czołówki, ale układanka jest niepełna. Brakującym elementem miał być CR7, "Mr. Champions League".

Po trzech latach spędzonych w Turynie przyznać można jedno – o ile z marketingowego punktu widzenia transfer okazał się strzałem w dziesiątkę, o tyle patrząc po wynikach w LM – Portugalczyk zawiódł. Nie dość, że Juve z nim w składzie dwa razy odpadło w 1/8 finału (z Porto i Lyonem), a raz w ćwierćfinale z Ajaksem, to w dodatku w minionym sezonie straciło też mistrzostwo kraju, choć wcześniej zgarnęło dziewięć tytułów z rzędu.

Ale czy to na pewno Ronaldo był głównym winowajcą?

W pierwszym sezonie Ronaldo rozegrał 31 meczów w Serie A, strzelił 21 goli i miał 9 asyst. W LM lepszy okazał się Ajax, ale przecież CR7 strzelił tam sześć goli, w tym aż pięć w fazie pucharowej. Żaden inny zawodnik Juve nie trafił do siatki po wyjściu z grupy.

W rozgrywkach 2019/20 Ronaldo strzelił w lidze 31 goli w 33 spotkaniach. W LM miał już tylko cztery, ale znowu okazał się jedynym, który strzelał w fazie pucharowej.

W minionym sezonie 36-latek został królem strzelców Serie A (31 trafień), a w Europie zawiódł. Co prawda miał udział w sześciu bramkach w sześciu meczach (cztery gole i dwie asysty), jednak był bezbarwny podczas kluczowego starcia z FC Porto. Obrazu nędzy dopełnił obrazek, gdy przy decydującym golu Porto piłka przelatywała pod nogami stojącego w murze i wyglądającego na przestraszonego Ronaldo.

Teraz Ronaldo odchodzi i na razie nie da się przewidzieć, czy wyjdzie to Juventusowi na dobre. Nie da się przewidzieć, bo nie wiadomo, co w zamian załatwią działacze Juventusu. Spekuluje się, że na oddaniu Cristiano będą chcieli zarobić minimum 25 mln euro lub postarają się go wymienić na jakiegoś piłkarza City (pojawiła się kandydatura Bernardo Silvy).

Zgadzam się z kibicami Juve, którzy twierdzą, że odejście Ronaldo może uwolnić potencjał innych piłkarzy. Ronaldo w Juve od początku zdawał się być elementem dodatkowym, a nie nierozerwalną częścią organizmu.

Choć w nowoczesnym futbolu rosną wymagania od środkowego napastnika, to wbrew tej tendencji Ronaldo nie musiał się angażować w grę defensywną, nie harował tyle, co inni. Sprawiał, że większość ataków była przewidywalna, bo środkowi pomocnicy i skrzydłowi niemal w każdej akcji szukali Ronaldo. Ale choć była to taktyka przestarzała i prosta, jak budowa cepa, to Ronaldo ze swoich obowiązków wywiązywał się znakomicie. No bo jak inaczej mówić o napastniku, który strzelił 101 goli i zaliczył 22 asysty w 134 występach?

Sądzę, że głównym problemem Juventusu w ostatnich latach nie był Ronaldo, a raczej bezbarwna druga linia. Gdy Juventus mógł realnie myśleć o wygraniu Ligi Mistrzów, to Allegri miał do dyspozycji Arturo Vidala, Paula Pogbę, Andreę Pirlo czy Claudio Marchisio. Ostatni raz wspólnie zagrali w sezonie 2014/15, który - tylko w Serie A - zakończyli z 22 golami i 24 asystami.

Zgoda - w przegranym finale z 2017 r. było już gorzej, ale Marchisio i będący wówczas w wysokiej formie Miralem Pjanić czy Sami Khedira i tak byli lepsi niż pomocnicy, którzy w ostatnich latach przewinęli się przez Juve.

Zapomnijmy już o Blaise Matuidim czy schyłkowym Khedirze, a spójrzmy tylko na ostatni sezon. Adrien Rabiot, autor pięciu goli i trzech asyst, głównie irytował. Na plus można mu zapisać tylko ostatnie tygodnie sezonu, gdy i tak można było już ten sezon spisać na straty. Arthur? Wyciągnięty z Barcelony piłkarz miał być nowym reżyserem, ale wybierał tylko bezpieczne rozwiązania i nie podejmował ryzyka. - Zachowuje się, jakby grał w rugby. Ciągle podaje do najbliższego kolegi i do boku - zauważył nawet legendarny trener Fabio Capello.

Mało w ofensywie dawał Rodrigo Bentancur (zero goli w 29 meczach), a do tego zawalił mecz z Porto. Impuls w ataku zapewniał Weston McKennie, ale Amerykanin nie jest wirtuozem techniki i być może w ogóle pożegna się latem z Juve.

A o tym, jak ważny jest środek pola świadczy przykład Chelsea. Ligę Mistrzów w głównej mierze zapewnił jej duet N'Golo Kante (wybrany najlepszym pomocnik minionego sezonu LM) i Jorginho (uznany najlepszym piłkarzem rozgrywek).

Wróćmy do Juventusowi, któremu nie pomagał także fakt, że nad wszystkim czuwał Andrea Pirlo. Włoch został trenerem mimo że nigdy wcześniej nie poprowadził żadnej drużyny, kurs UEFA Master Pro skończył zresztą po podpisaniu kontraktu.

Dlatego uważam, że to nie Ronaldo był głównym winowajcą porażek w Europie, a słaba pomoc oraz nieudane eksperymenty trenerskie (Sarri i Pirlo). Teraz wrócił Allegri, uznany fachowiec, a pomoc wzmocnił Manuel Locatelli, objawienie Euro 2020. Ale czy gole Ronaldo faktycznie rozłożą się na resztę zespołu?

O ile można wierzyć w rozwój Federico Chiesy, o tyle poleganie na Alvaro Moracie i Paulo Dybali może być ryzykowne. Hiszpan zanotował udany poprzedni sezon (20 goli i 12 asyst), ale znany jest z tego, że nie wytrzymuje presji i potrafi zmarnować najlepszą okazję. Argentyńczyk ma papiery na bycie wielką gwiazdą LM, ale w trakcie kariery tylko dwa razy przekroczył barierę 13 goli w lidze. W dodatku w ostatnim czasie dokuczały mu kontuzje.

Nowy napastnik? Okej, ale niezbędny będzie kreatywny pomocnik!

Juventus może więc spróbować ściągnąć teraz napastnika z promocji, który miałby zastąpić Ronaldo. Ale czy zainwestowanie w Mauro Icardiego (PSG) czy Moise Keana (Everton) to na pewno gwarancja wielu goli? Argentyńczyk ma zmysł do strzelania, ale były kapitan Interu (!) ma trudny charakter, a także dokuczają mu urazy. Z kolei wychowanek Juve nie był w stanie przebić się w Evertonie. Dziennikarze wymieniają także Pierre'a-Emericka Aubameyanga i Alexandre'a Lacazette'a. Jednak Gabończyk ma już 32-lata, wysoką pensję, a w minionym sezonie strzelił tylko 10 goli w lidze. 30-letni Francuz ma jeszcze gorsze liczby. W trzech ostatnich sezonach strzelił zdobył łącznie 33 bramki.

Najbezpieczniejszym rozwiązaniem wydaje się Kean, który debiutował w Serie A za kadencji Allegriego i mógłby obskoczyć kilka pozycji. No i byłby tańszy w utrzymaniu niż Icardi. Ale czy oni mogą zastąpić Ronaldo?

Jeśli Portugalczyk ma odejść, to moim zdaniem władze Juve powinny w pierwszej kolejności w jego miejsce poszukać kreatywnego pomocnika, który wraz z Locatellim i Bentancurem (na którego odbudowę Allegri ma pomysł) stworzy silną drugą linię. Idealnym wzmocnieniem byłby Paul Pogba, ale ze względów finansowych to na dzisiaj science fiction. W mediach pojawia się kandydatura Bernardo Silvy, który był już łączony z Milanem, a podobno Allegri miał stwierdzić, że chętnie trenowałby Portugalczyka.

Silva jest wyceniany na 70 mln euro, czyli na co najmniej dwa razy więcej niż Ronaldo, ale przy ewentualnej sprzedaży McKenniego powinno się znaleźć miejsce w budżecie, by dopiąć taki transfer. Plotkuje się też o wymianie bezbarwnego Aarona Ramseya na Rubena Nevesa z Wolverhampton. To również wydaje się dobry pomysł.

Juve zamiast szukać alternatywy dla Cristiano, którego będzie bardzo trudno zastąpić, powinno pomyśleć o kreatywnym pomocniku. To wówczas gole Ronaldo mogą faktycznie rozłożyć się na resztę zespołu. W innym przypadku, w Turynie będą mogli żałować, że nie udało się zatrzymać CR7 na ostatni sezon.

A co czeka Ronaldo?

Transfer do City może okazać się dla niego ryzykowny. Nie dość, że ma wzmocnić drużynę, której nienawidzą kibice United, w którym stał się piłkarzem światowej klasy, to jednocześnie ma trafić pod skrzydła Pepa Guardiolii. Tego samego Pepa, z którym miał napięte stosunki, gdy Katalończyk trenował Barcelonę, a CR7 strzelał hurtowo gole dla Realu. Poza tym, w ostatnich sezonach Guardiola, pomimo nacisków części ekspertów i kibiców, często rezygnował z wystawiania nominalnego środkowego napastnika. Wolał stosować taktykę z fałszywą "9", którą pełnili m.in. Kevin De Bruyne, Phil Foden czy lkay Gundogan. A teraz - gdy już sezon się zaczął - ma nagle zmienić optykę i wstawić Ronaldo do pierwszego składu? A przecież Portugalczyk nie zmienia klubu, by grzać ławkę. Warto przywołać przykład Zlatana Ibrahimovicia, innego wybitnego solistę futbolowego, który nie dogadał się z Pepem w Barcelonie. Teraz będzie powtórka?

Istnieje ryzyko, że odejście Ronaldo może odbić się odbić czkawką i napastnikowi, i Juventusowi.

Więcej o:
Copyright © Agora SA