Gianluigi Buffon zachwyca i nie zamierza mówić "basta". Stawia sobie szalony cel

Antoni Partum
Gdy Gianluigi Buffon jest na boisku, Juventus nie przegrywa. I choć latem wygasa jego umowa, 43-latek nie zamierza mówić "basta". - Nie stawiam sobie żadnych ograniczeń. Jeśli znajdzie się ktoś bardziej szalony ode mnie, to pójdę za nim. Otrzymałem już wiele propozycji - mówi 176-krotny reprezentant Włoch, który marzy o mundialu w Katarze.

Bill Clinton jest prezydentem USA, w kinach grają "Siedem" Davida Finchera, Shaggy podbija świat utworem "Boombastic", premierem Polski zostaje Józef Oleksy, a w Warszawie powstaje pierwsza linia metra - tak wyglądał świat, gdy w listopadzie 1995 roku Gigi Buffon debiutował w Serie A, w barwach Parmy, i zatrzymał wielki Milan (0:0), gdzie kultowy atak tworzyli Roberto Baggio i George Weah. Niespełna cztery lata później Buffon wygrywa z Parmą Puchar UEFA i Coppa Italia, a w obu finałach u jego boku wystąpił także Enrico Chiesa. Enrico, czyli ojciec Federico, dzięki którego trafieniu, Juventus wygrał Puchar Włoch z Atalantą. Bramki znowu strzegł Buffon. Swoją drogą: Gigi grał również z rodzinami Thuram (Llilian i Marcus), Weah (Goerge i Timothy) oraz Maldini (Paolo i Daniel). - Myślę, że kiedyś jeszcze zagram na San Siro z wnukiem Paolo Maldiniego - żartuje Gigi.

Zobacz wideo Serie A. Sassuolo - Juventus 1:3. Buffon obronił rzut karny! [ELEVEN SPORTS]

Wygrane trofeum będzie drugim zdobytym tytułem w tym sezonie (wygrali też Superpuchar), ale drużyna Andrei Pirlo i tak całkowicie zawodzi (może nawet nie dostać się do przyszłej edycji Ligi Mistrzów). I choć jest to niezwykle rozczarowujący sezon Juventusu, to akurat Buffon nie może mieć do siebie większych zastrzeżeń. Od debiutu Gigiego minęło już ponad ćwierć wieku, a on wciąż jest na topie. W 2017 roku został wybrany najlepszym włoskim piłkarzem, ale niedługo później zaczął się wyraźnie starzeć. Tracił refleks i zaliczał coraz więcej kiksów. Kwintesencją jego gorszej dyspozycji było starcie 1/8 finału Ligi Mistrzów z 2019 roku, gdy jako bramkarz PSG podarował awans Manchesterowi United. Później wydawało się, że będzie coraz gorzej, ale w obecnym sezonie naprawdę sobie świetnie radził.

Buffon gra, Juve nie przegrywa

Wystarczy powiedzieć, że Juventus z nim w bramce nie przegrał żadnego meczu! A przecież grał m.in. przeciwko Barcelonie (3:0), Napoli (2:1), Interowi (2:1 i 0:0), czy Atalancie (2:1). Bilans 43-letniego Włocha? 14 meczów, 12 zwycięstw i dwa remisy. Gigi wpuścił tylko dziewięć goli i aż sześć razy zachował czyste konto. Gołym okiem widać, że gdy obroną kieruje mistrz świata z 2006 roku, to dzięki jego wskazówkom lepiej funkcjonuje cała defensywa. I choć Wojciech Szczęsny stał się bramkarzem z samej czołówki, ostatnie miesiące są dla niego najgorsze od lat, jakby znowu przypominał tego Wojtka z Arsenalu, który świetne interwencje przeplata błędami. Jeśli schowamy patriotyzm do kieszeni, trzeba przyznać, że w tym sezonie lepiej broni Buffon. On jednak w Turynie nie zostanie. Latem wygasa jego umowa i nie zostanie przedłużona. Gigi jednak wciąż chce grać.

- Wszystko się kiedyś kończy. Mam 43 lata i musiałem dokonać wyboru. Odchodzę z Juve, ale wciąż mogę grać. Nie stawiam sobie żadnych ograniczeń. Jeśli znajdzie się ktoś bardziej szalony ode mnie, to pójdę za nim. Otrzymałem wiele propozycji, ale wybiorę tę szaloną, która sprawi, że wciąż będę zmotywowany. Jestem w tym miejscu właśnie dzięki swemu szaleństwu. To ono sprawiło, że nadal potrzebuję walczyć, podróżować i wykorzystywać moje ciało i moją energię, by przekraczać granice - mówił po meczu Buffon.

W gablocie Gigiego zobaczymy m.in.: 10 mistrzostw Włoch, pięć pucharów kraju i siedem Superpucharów. Do tego mistrzostwo Francji, Puchar UEFA, złoto mundialu i dwa srebra za Euro. W jego kolekcji brakuje mu tylko jednego. Nie wygrał nigdy Ligi Mistrzów, choć aż trzy razy grał w finale. Ale chyba się już tym pogodził, że nie wzniesie uszatego pucharu. Za to stawia sobie inne wyzwanie. 176-krotny reprezentant Włoch pragnie zostać pierwszym piłkarzem w historii, który został powołany na sześć mundiali. I pomyśleć, że mógł tego dokonać już trzy lata temu, ale Włosi przegrali baraż ze Szwedami.

- Turniej w Katarze? Zobaczymy, czy tam się dostanę. To byłoby piękne. Chciałbym w grudniu 2022 roku wciąż być dobrym bramkarzem. Być wystarczająco silnym, ale odegrać na mundialu ważną rolę. Nie chciałbym jednak otrzymać powołania w formie prezentu za zasługi. Jeśli nikt do mnie nie zadzwoni, to też będzie w porządku - deklaruje Gigi.

Więcej o:
Copyright © Agora SA