"La Gazetta dello Sport" pisze o porażce Torino z Milanem, używając nazwy słynnego włoskiego pociągu ekspresowego "settebello". "Sette" odpowiada tu także liczbie siedem, bo aż 7:0 ograli swoich rywali zawodnicy Stefano Pioliego. Za to drużyna Torino jest nazywana "nieobecną".
Włoskie media krytykują większość zawodników grających tego wieczoru w barwach Torino. Nie szczędzą ostrych słów także polskiemu pomocnikowi, Karolowi Linettemu, który zszedł z boiska już w 56. minucie, przy stanie 3:0 dla Milanu.
"Jego gra na początku drugiej połowy była katastrofą. Dostał żółtą kartkę i ominie go kolejny mecz. Później popełnił błąd przy trzeciej bramce dla Milanu. Nie pokazywał się z dobrej strony także w pierwszej połowie" - ocenili dziennikarze serwisu "calciomercato.com", którzy przyznali Linettemu "trójkę" w dziesięciostopniowej skali. Tak samo ocenił go także serwis toro.it. "Lepiej zrobiłby, gdyby znów usiadł na ławce" - czytamy w artykule.
Włoski portal telewizji Eurosport dał Polakowi notę "4,5" i zaznaczył, że zawinił przede wszystkim przy bramce na 3:0, gdy "dał rozegrać akcję Franckowi Kessiemu", a to on asystował w tej sytuacji Brahimowi Diazowi. Z kolei "toronews.net" twierdzi, że Linetty nie potrafił odpowiednio upilnować Ante Rebicia, co pozwalało Chorwatowi tworzyć miejsce dla kolegów w polu karnym.
Torino ciągle walczy o utrzymanie w Serie A. Przed meczem z Milanem miało tylko cztery punkty przewagi nad miejscem spadkowym w ligowej tabeli. Ostatecznie jej nie powiększyło - wciąż jest szesnaste, ma do rozegrania trzy mecze, a osiemnaste Benevento dwa, więc wciąż może wskoczyć przed drużynę z Turynu. Milan zrobił za to spory krok w stronę awansu do fazy grupowej kolejnego sezonu Ligi Mistrzów - dwa mecze przed końcem rozgrywek jest na trzecim miejscu z 75 punktami i ma przewagę trzech punktów nad piątym Juventusem.