Mecz widmo we Włoszech. Lazio czekało 45 minut na rywala i się nie doczekało

Torino nie dotarło na wtorkowy mecz z Lazio z powodu koronawirusa. Włoski dziennikarz Gianluca Di Marzio informuje, że zespół Karola Linettego zostanie ukarany walkowerem, bo spotkanie nie zostanie przełożone na inny termin.

Karol Linetty, Nicolas N'Koulou, Bremer, Alessandro Buongiorno, Nicola Murru, Wilfried Singo, Daniele Baselli, Andrea Belotti. To ośmiu piłkarzy Torino zakażonych koronawirusem. Do tego dochodzi też dwóch członków sztabu. Wszyscy trafili na kwarantannę, która kończy się we wtorek o północy. W poniedziałek o 18.30 Torino jednak miało zagrać z Lazio, ale nie zagrało, bo nie przyjechało do Rzymu.

Zobacz wideo Lewandowski goni rekord Muellera! Kolejny gol Polaka w Bundeslidze [ELEVEN SPORTS]

"Mogliśmy grać i mogliśmy nie grać. Są pewne zasady"

I wszystko wskazuje, że teraz zostanie ukarane walkowerem - tak informuje Gianluca Di Marzio - bo to już kolejne spotkanie Torino, które się nie odbędzie. Po zeszłotygodniowym z Sassuolo. Tamto zostało przełożone, bo protokół w Serie A pozwala drużynom na przełożenie jednego meczu. Tylko jednego.

O 18:30 Lazio oraz sędziowie zjawili się jednak stadionie. - Mogliśmy grać i mogliśmy nie grać. Ale są pewne zasady i my ich tylko przestrzegaliśmy, czyli pojawiliśmy się na stadionie i czekaliśmy na rywali 45 minut - powiedział dyrektor sportowy Lazio Igli Tare w rozmowie ze SkySport, gdzie także zaprzeczył, by Torino poprosiło ich o przełożenie tego spotkania np. na wtorek.

Napoli się odwołało - skutecznie

To już kolejna taka sytuacja w tym sezonie Serie A. W październiku Napoli nie pojechało do Turynu na mecz z Juventusem. Zostało ukarane walkowerem i odjętym punktem. Klub odwołał się jednak o tej decyzji. Apelację uwzględnił Włoski Narodowy Komitet Olimpijski (CONI), który cofnął decyzję władz ligi i nakazał wyznaczenie nowego terminu spotkania (odbędzie się 17 marca).

- Czy spodziewam się, że skończy się podobnie jak w przypadku Napoli i ich meczu z Juventusem? Nie wiem. O tym zadecydują odpowiednie ograny, czyli na pewno nie my. My tylko przestrzegaliśmy protokołu, dlatego tutaj byliśmy i czekaliśmy - odparł dyrektor sportowy Lazio w Sky Sport.

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.