W 2015 roku Juventus oddał bez żalu, czyli za darmo, Fernando Llorente do Sevilli. Wydawało się, że Hiszpan nie prezentuje już poziomu godnego klubu z aspiracjami do wygrania Ligi Mistrzów. Po pięciu latach Stara Dama jednak zatęskniła za Hiszpanem. Tym razem 35-latek miałby być po prostu zmiennikiem Alvaro Moraty.
Od czasu odejścia z Juve Llorente grał w Sevilli, Swansea, Tottenhamie i Napoli, ale tylko w jednym sezonie strzelił więcej niż cztery gole. W rozgrywkach 16/17 zdobył dla walijskiej drużyny 15 bramek w Premier League, a dwa lata później dotarł z Kogutami do finału LM. Od półtora roku gra dla Napoli, ale zaliczył zaledwie 25 spotkań, w których strzelił cztery gole. W obecnym sezonie rozegrał zaledwie 19 minut. "Tuttosport" twierdzi, że Fabio Paratici, dyrektor sportowy Juve, liczy na jego doświadczenie.
Obecnie w Juventusie od strzelania goli, przynajmniej w teorii, jest tercet: Cristiano Ronaldo, Alvaro Morata i Paulo Dybala. Hiszpan miałby pełnić rolę rezerwowego, który w razie czego zastąpi kogoś z tej trójki, głównie Hiszpana.
Napoli nie powinno robić problemów, by uwolnić się od Hiszpana. Jeśli jednak Llorente nie dogada się z Juve, to do Starej Damy może wrócić Simone Zaza, obecnie napastnik Torino, który w przeszłości strzelił osiem goli w 24 meczach dla Juve. Kolejną alternatywą jest Leonardo Pavoletti, 32-letni napastnik Cagliari, który w tym sezonie strzelił jednego gola.
Nieustannie plotkuje się też o potencjalnym transferze Arkadiusza Milika, który jest na wylocie z Napoli, a latem wygasa jego umowa z klubem ze stadionu im. Diego Armando Maradony.