Arkadiusza Milika nie ma w kadrze Napoli ani w rozgrywkach Serie A, ani w Lidze Europy. W tym sezonie 26-letni napastnik występował tylko w barwach reprezentacji Polski.
Trener Gennaro Gatusso zapewne skorzystałby z usług Milika, bo kontuzjowani są Dries Mertens i Victor Osimhen, a do dyspozycji pozostał mu jedynie rezerwowy Andrea Petagna. Kłopot w tym, że umowa Polaka wygasa już w lecie, więc 1 stycznia będzie mógł on związać się z nowym klubem, do którego trafi latem za darmo.
Jeśli tak się stanie, to przyszłość Milika w końcu okaże się jasna, a do tego zarobi on prowizję za podpis na nowym kontrakcie. Z drugiej strony, jeśli Polak zdecyduje się na taki krok, to straci sezon - i to kluczowy, bo poprzedzający mistrzostwa Europy.
W piątek w ośrodku treningowym Castel Volturno doszło do spotkania agenta Milika z przedstawicielami Napoli, by znaleźć kompromis w tej sytuacji. Włosi widzą dwa rozwiązania: albo napastnik odejdzie zimą za 15-18 mln euro, albo pozostanie odsunięty od drużyny aż do czerwca, gdy wygaśnie jego umowa. Polakowi zależy jednak na grze podczas Euro, więc chętnie zmieniłby klub już teraz.
Gianluca Di Marzio, specjalista od transferowych doniesień, twierdzi, że Napoli wciąż nie otrzymało konkretnej oferty dla Polaka. Jeśli jednak prezes Aurelio De Laurentiis zejdzie nieco z ceny, to zainteresowanych transferem może okazać się wiele klubów. Chętnych nie zabraknie też latem. Nawet jeśli Milik cały sezon spędzi na bocznym torze.
Nowych rozwiązań w ataku szuka m.in. trener Juventusu Andrea Pirlo. Temat Arkadiusza Milika w Turynie rozpala się więc na nowo. Polak jest napastnikiem, którego profil pasuje do mistrzów Włoch. Co prawda 18 mln euro za jego transfer wywołuje wątpliwości, ale jest jeszcze czas, by się dogadać.
Na pewno w transakcję nie będzie włączony Federico Bernardeschi, jak sądzono latem. Gennaro Gattuso, trener Napoli, nie jest zainteresowany skrzydłowym Juventusu - pisze "Corriere della Sera".