Latem Atletico Madryt wypożyczyło Alvaro Moratę do Juventusu. I choć wielu kibiców Starej Damy było sceptycznych wobec tego transferu, to Hiszpan świetnie odnalazł się w Turynie, gdzie grał już w latach 2016-17. W tym sezonie zdobył sześć bramek i zaliczył dwie asysty w ośmiu meczach. Warto dodać, że mógł mieć więcej trafień, ale kilka razy, sędziowie dopatrzyli się przy jego golach minimalnych spalonych. - W krótkim czasie anulowano mi wiele bramek. Przeciwko Barcelonie rozegrałem bardzo dobry mecz, ale w pamięci kibiców pozostaną jedynie spalone. Nawet po trzeciej bramce Sergio Busquets był bardzo zdziwiony, że sędziowie anulowali mi kolejnego gola - mówił Morata, cytowany przez "El Partidazo de COPE".
- Jak dostałem ofertę od Juventusu, to się nawet nie wahałem. Jestem zadowolony z pobytu w Turynie. Wreszcie dostaje dużo szans na boisku. Od dawna nie rozegrałem tylu meczów z rzędu, w których biegam co najmniej 70 minut - kontynuował Morata.
- Mam ambitne plany. Chciałbym zagrać w finale Ligi Mistrzów przeciwko Atletico Madryt, mojemu wcześniejszemu klubowi. Myślę też o przyszłości. Chciałbym zakończyć karierę w Getafe. Mam świetne relacje z prezesem klubu, Angelem Torresem Sánchezem. To właśnie Getafe mnie przyjęło, gdy zostałem odrzucony ze szkółki Atletico Madryt. I dzięki Getafe zostałem piłkarzem, którym jestem dzisiaj.
28-latek ma na swoim koncie 101 meczów w Juventusie, 33 gole i 20 asyst. W przeszłości grał też w Chelsea, Atletico i Realu Madryt. Jako junior występował w obu madryckich zespołach oraz właśnie w Getafe.