Inter Mediolan to bodaj największe rozczarowanie półmetku fazy grupowej Ligi Mistrzów. Zespół Antonio Conte nie wygrał jeszcze spotkania - w pierwszym meczu zremisował z Borussią Moenchengladbach 2:2, ratując punkt w ostatniej minucie, potem nie umiał ograć osłabionego Szachtara (0:0). We wtorek mediolańczycy przegrali zaś z Realem 2:3.
- Przegraliśmy przez dwa indywidualne błędy, ale pokazaliśmy charakter. Udowodniliśmy, że możemy walczyć z każdym - bronił swojej drużyny Conte.
"Przez wiele minut wtorkowy mecz toczył się w tempie letniego sparingu. Nikt nie chce pośpieszać Interu, ale tracą już siedem punktów do lidera Serie A, a w LM są ostatni" - pisze włoski dziennikarz Corriere della Sera Mario Sconcerti.
"Jakie są przyczyny kryzysu? Jest ich kilka. Poprzedni sezon się przedłużył przez pandemię, więc piłkarze mieli króciutkie wakacje. Plany pokrzyżował także COVID-19, który w 1. kolejce LM wykluczył Hakimiego. Nie można też zapominać, że Conte wciąż prowadza nowe warianty taktyczne, więc zawodnicy nadal się tego uczą. No i błędy indywidualne w obronie. Istnieje wiele przyczyn niepowodzeń, ale już nie ma miejsca na błędy" - wylicza dziennik "Corriere dello Sport"
Oczywiście, Inter wciąż ma szansę awansować do fazy pucharowej LM. Do lidera - Borussii - traci ledwie trzy punkty. W zeszłym sezonie Atalanta dotarła do ćwierćfinału, choć przegrała pierwsze trzy spotkania.
Kibice są jednak zawiedzeni, bo latem klub dokonał najgłośniejszych transferów na Półwyspie Apenińskim. Kadra zespołu w teorii powinna wystarczyć na awans co najmniej do najmocniejszej ósemki Ligi Mistrzów.
Beppe Marotta, dyrektor sportowy, ściągnął za 40 mln euro z Realu Madryt Achrafa Hakimiego, który przez dwa lata błyszczał na wypożyczeniu w Borussii Dortmund. Kadrę wicemistrza Włoch wzmocnili także doświadczeni: Arturo Vidal (były zawodnik Barcelony, Bayernu czy Juventusu) oraz Aleksandar Kolarov (grał w Romie, Lazio i Manchesterze City). Do tego Inter wykupił tych, którzy sprawdzili się na wypożyczeniu - Nicola Barellę, Alexisa Sanchez i Stefano Sensiego. A przecież trzon kadry i tak był imponujący. W bramce stoi Samir Handanović, obronę tworzą Milan Skriniar i Stefan de Vrij oraz utalentowany Alessandro Bastoni. W ataku biegają Romelu Lukaku (41 goli w 58 meczach) i Lautaro Martinez, którego - według doniesień - widziałaby u siebie Barcelona. A w pomocy, oprócz Vidala, Barellego i Sensiego, gra Marcelo Brozović, wicemistrz świata. A przecież w rezerwie są także przebojowy Radja Nainggolan oraz Christian Eriksen, który do niedawna był uznawany za czołowego ofensywnego pomocnika w Premier League.
Włosi dobrze pamiętają, gdy Antonio Conte trenował Juventus i narzekał, że nie może odnosić sukcesów w Europie, bo ma zbyt mały budżet transferowy. - Nie można siedzieć w restauracji, gdzie obiad kosztuje 100 euro, mając 10 w kieszeni - mówił wówczas Conte.
Teraz stracił ten argument. A jego zespół - tak, jak poprzednie - zawodzi w europejskich pucharach.
Klasa trenerska Conte nie ulega żadnym wątpliwościom. W 2011 r. Włoch przejął Juventus, który wcześniej dwa razy z rzędu kończył Serie A na siódmym miejscu. Odchodząc po trzech latach, Conte zostawił zespół jako potrójnego mistrza, po drodze bijąc wiele rekordów. Z Chelsea wygrał w debiutanckim sezonie w Premier League, choć więcej szans dawano innym (Juergen Klopp pracował w Liverpoolu, Jose Mourinho w United, a Pep Guardiola w City). Po drodze przejął rozbitą reprezentację Włoch i w świetnym stylu awansował do 1/4 finału Euro 2016. W zeszłym sezonie zdobył z Interem wicemistrzostwo Włoch, tracąc tylko punkt do Juventusu. Gdybyśmy brali pod uwagę tylko ligowe wyniki, to Conte byłby na tej samej półce, co Klopp. Problem w tym, że od wielu lat regularnie zawodzi w Europie.
W sezonie 13/14 nie potrafił z Juventusem wyjść z fazy grupowej Ligi Mistrzów, a później awansować do finału Ligi Europy, choć decydujący mecz rozgrywany był na obiekcie Starej Damy. W półfinale lepsza okazała się Benfica. Do LM wrócił w rozgrywkach 17/18, ale jego Chelsea odpadła już w 1/8 finału. Dwa lata później, już jako szkoleniowiec Interu, nie wyszedł z grupy LM. I choć zrehabilitował się finałem LE (przegranym z Sevillą), to niesmak pozostał.
Teraz kibice Interu patrzą w tabelę grupy LM i znowu mają obawy. Co najgorsze, w Serie A nie jest wiele lepiej. Inter uciułał 11 pkt w sześciu meczach. I jeśli sytuacja się szybko nie zmieni, to może się wydarzyć coś, o czym w czerwcu nikt nie śmiał nawet pomyśleć - Conte może stracić pracę.
Szansa do odkucia już w najbliższy weekend z Atalantą w Serie A. Jeszcze trudniej będzie w LM. Za dwa tygodnie rywalem Interu będzie Real Madryt.
- Zostało jeszcze dziewięć punktów do zdobycia. Wiedzieliśmy, że to najtrudniejsza grupa w Lidze Mistrzów. Zrobimy wszystko, aby przejść do następnej rundy. Może przy odrobinie szczęścia awansujemy - zadeklarował Conte po meczu z Realem.
Pewny awans dadzą jednak tylko trzy kolejne zwycięstwa. Nawet remis z Realem i zwycięstwa nad Borussią i Szachtarem nie gwarantują wyjścia z grupy, bo w najgorszym dla Interu przypadku w tabeli obok siebie znajdą się trzy drużyny z dziewięcioma punktami na koncie.
Inter wciąż ma szansę odwrócić złą sytuacją, ale nie ma już miejsca nawet na najmniejszy błąd.