We Włoszech wprowadzono kolejne restrykcje, związane z pandemią koronawirusa. Tylko w poniedziałek potwierdzono zakażenie u ponad 17 tys. osób. Zmarło także 141 osób. Rząd zdecydował, że bary i restauracje będą zamknięte od godz. 18:00, a centra fitness i siłownie muszą pozostać zamknięte co najmniej do 24 listopada.
Restrykcje dotknęły także profesjonalny sport. Od tej pory mecze będą się rozgrywać za zamkniętymi drzwiami, czyli bez udziału kibiców. Do całej sytuacji odniósł się szef Serie A, Paolo Dal Pino. - Jesteśmy bardzo zaniepokojeni faktem, że jesteśmy bliscy upadku. Obawiam się, że gospodarka kraju drogo zapłaci za wprowadzane środki ostrożności - stwierdził Dal Pino.
- Zdrowie jest na pierwszym miejscu, ale ważne, by postępować właściwie, odpowiednio planować wszystko w perspektywie średnio- i długo terminowej, i myśleć o konsekwencjach dla zatrudnienia. Skutki uboczne ostatnich restrykcji dotyczą wielu sektorów, w tym naszego, który stracił w tym roku 600 milionów euro z powodu zamknięcia stadionów - dodał szef Serie A.
- Oczekujemy uwagi i wrażliwości ze strony rządu. Premier powiedział, że sektory dotknięte przymusowymi zamknięciami otrzymają odpowiednią pomoc i spodziewamy się, że przemysł taki, jak nasz, który płaci ponad miliard euro podatków w ciągu roku, otrzyma to, co zapowiedziano - zakończył Dal Pino.