To trudny czas dla Arkadiusza Milika, który latem próbował opuścić Napoli, ale ostatecznie został na Stadio San Paolo, choć interesowało się nim wiele klubów. Problem w tym, że w najbliższych miesiącach napastnik może liczyć na grę tylko w reprezentacji Polski. Napoli nie zgłosiło byłego snajpera Ajaksu Amsterdam ani do rozgrywek Serie A, ani do Ligi Europy. W styczniu wszystko prawdopodobnie ulegnie zmianie.
Jak powszechnie wiadomo, marzenie Milika od początku było jasne - przenieść się do Juventusu. I póki trenerem mistrzów Włoch pozostawał Maurizio Sarri, transfer Polaka do "Starej Damy" był możliwy. Problem powstał jednak wtedy, gdy byłego szkoleniowca Napoli, któremu bardzo zależało na sprowadzeniu Milika, z Juventusu zwolniono. Za niego przyszedł inny trener (Andrea Pirlo), z nim nowe priorytety, a możliwość transferu Milika upadła. Już wtedy wiadome było jednak, że Polak w Napoli spalił za sobą tyle mostów, że szans na dalszą grę w drużynie Gennaro Gattuso nie ma. Z pomocą przyszła AS Roma, która chciała polskiego napastnika pozyskać. Chciała, ale tego nie zrobiła. Początkowo uważano, że stało się tak, ponieważ Milik zbyt długo zwlekał z decyzją, czekając na ruch ze strony Juventusu. Ruch, którego nie było.
Jak się jednak okazuje, transfer do Romy może jeszcze wypalić. Tajemniczo na temat przyszłości Milika wypowiedział się bowiem włoski menedżer, Giulio Meozzi. - Milik? Miałem dla niego kontakt z angielską drużyną. Napoli powiedziało mi, że piłkarz oczekuje pensji w wysokości 5 mln euro. Mniejsze oferty to strata czasu. Fiorentina [ją też wymieniało się w gronie klubów zainteresowanych Milikiem - red.] nie jest w stanie zapłacić tyle piłkarzowi - przyznał agent.
I dodał: Myślę, że Milik ma już umowę z inną drużyną.
Nicola Borretti z włoskiego portalu dailynews24.it zauważył, że tym klubem może być właśnie wspomniana wcześniej Roma.