Berlusconi trafił do szpitala po pozytywnym teście na koronawirusa. Jego stan opisywano jako stabilny, a sam pobyt w placówce nazywano "środkiem ostrożności". Agencja Ansa podawała, że u Berlusconiego zdiagnozowano wczesny etap zapalenia płuc, które miało być pokłosiem zakażenia.
Kilka dni temu Berlusconi wypowiedział się o czasie, gdy przechodził chorobę. - To najgorsze doświadczenie w moim życiu - mówił cytowany przez ugrupowanie Forza Italia, którego jest liderem. - To przerażający wirus, nie życzę nikomu, żeby go przechodził. Długo zajęło mi wyjście z tej piekielnej choroby. Bądźcie ostrożni ze wszystkim i noście maski - wskazywał.
Profesor Alberto Zangrillo, który zajmował się Berlusconim, twierdzi, że zakażenie koronawirusem mogło się dla niego skończyć o wiele gorzej. - Gdyby trafił tu w kwietniu, mógłby zginąć i dobrze o tym wie - mówił lekarz.
Według Berlusconiego jego przypadek był jednym z pięciu najgorszych wśród tysięcy pacjentów szpitala San Raffaele zakażonych koronawirusem. - Teraz czuję się już dobrze i mam nadzieję szybko móc wrócić do normalności - mówił obecny prezes drugoligowej Monzy.
Przeczytaj także: