Hiszpańskie media mocno na temat plotek w sprawie Cristiano Ronaldo w Barcelonie

Hiszpański "AS" twierdzi, że plotki mówiące o tym, że Cristiano Ronaldo został zaoferowany FC Barcelonie są "całkowicie fałszywe". Osoby z otoczenia Portugalczyka mają twierdzić, że piłkarz nie chce odchodzić z Juventusu.

Osoby z osotecznia Cristiano Ronaldo zaprzeczyły plotkom, że Barcelona skontaktowała się z gwiazdą Juventusu w sprawie potencjalnego przeniesienia się na Camp Nou. Sama perspektywa, że Ronaldo i Leo Messi, czyli dwaj najwięksi gracze swojego pokolenia, znajdą się w jednej drużynie, by zagrać wspólnie w ostatnich latach kariery to pewnie marzenie wielu kibiców. Okazuje się jednak, że według informacji hiszpańskiego "AS", plotki, które w czwartek wypuścił znany i szanowany dziennikarz Guillem Balague, są "całkowicie fałszywe".

Zobacz wideo

"AS" dementuje plotki

AS twierdzi, że Cristiano Ronaldo, którego umowa z Juventusem obowiązuje do 2022 roku, zostanie wypełniona, a Portugalczyk zostanie w Turynie, by zdobyć szósty puchar za zwycięstwo w Lidze Mistrzów. Byłby więc drugim piłkarzem obok Clarence'a Seedorfa, któremu by się to udało.

Osoby z "wewnętrznego kręgu" Cristiano Ronaldo miały powiedzieć "AS-owi", że Ronaldo i jego rodzina są bardzo szczęśliwi w Turynie i piłkarz nie ma zamiaru opuszczać Juventusu. I nie chce trafić do Barcelony ani żadnego innego klubu.

Balague twierdzi, że Juventus nie jest w stanie opłacać pensji Ronaldo

W czwartek hiszpański dziennikarz Guillem Balague w rozmowie ze stacją radiową BBC 5 Live wskazał, że Juventus chce sprzedać Cristiano Ronaldo i nawet zaproponował mu grę w zespole Barcelony! - Juventus chce pozbyć się jego ogromnej pensji. To naprawdę wygląda tak drastycznie. Był już oferowany wszędzie, nawet FC Barcelonie - ujawnił Ballague. Balague odniósł się do plotek związanych z CR7, które wskazują na to, że ze względu na pandemię koronawirusa mistrz Włoch nie jest w stanie opłacać jego pensji. Ostatnie doniesienia mówiły, że Ronaldo może odejść do PSG. Hiszpański dziennikarz pracujący dla "BBC" wyjaśnił, skąd się one wzięły.

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.