Co z włoskimi klubami w LM i z Serie A? Wyjaśniamy skomplikowaną sytuację

Koronawirus wprowadził chaos i panikę w całej Europie. Jego epidemia destabilizuje życie codzienne, a także imprezy sportowe. Najgorzej sytuacja wygląda we Włoszech, gdzie w poniedziałek wprowadzono zawieszenie rozgrywania meczów i innych zawodów. Zakaz nie dotyczy jednak wszystkich rozgrywek. Wyjaśniamy, jak w najbliższych tygodniach będzie funkcjonować włoska piłka, co będzie się działo z klubami Serie A i czy będą one brać udział w Lidze Mistrzów.

Czarny scenariusz zaczął się spełniać. Koronawirus zaatakował większość europejskich krajów, wywołując chaos i panikę. Rządy państw dotkniętych epidemią starają się zapobiec kolejnym zarażeniom, wprowadzając szereg dodatkowych środków ostrożności. Jeden z nich dotyczy imprez sportowych, które masowo są odwoływane. Najtrudniejsza sytuacja panuje obecnie we Włoszech, gdzie z powodu zarażenia koronawirusem zmarły już 463 osoby. Zarażonych jest prawie 8 tysięcy.

Zobacz wideo Koronawirus zagrozi ekstraklasie?

(Prawie) wszystkie rozgrywki sportowe we Włoszech zawieszone do 3 kwietnia

W związku z rosnącą liczbą zarażonych osób, premier Włoch, Giuseppe Conte, postanowił zawiesić niemal wszystkie rozgrywki sportowe na terenie kraju do 3 kwietnia. Niemal, bo zakaz nie obejmuje rozgrywek międzynarodowych, takich jak piłkarska Liga Mistrzów.

- Przykro nam, ale nie możemy dopuścić do przeprowadzenia kolejnych meczów ligowych, fani muszą to zaakceptować. Zamknięte zostaną także siłownie, a do 3 kwietnia zawieszamy zajęcia dydaktyczne. Jesteśmy elastyczni i będziemy obserwować sytuację, ale na razie trzymamy się wyznaczonego terminu – powiedział Conte na poniedziałkowej konferencji prasowej.

Co z Serie A?

Zawieszenie wprowadzone przez włoski rząd oznacza, że do 3 kwietnia grać nie będzie m.in. Serie A. Wbrew plotkom pojawiającym się w mediach w ostatnich dniach, na razie nie zdecydowano się na anulowanie rozgrywek. Przypomnijmy, że niektórzy włoscy eksperci proponowali zakończyć sezon, a tytuł mistrzowski przyznać zespołowi, który zajmował 1. miejsce po ostatniej pełnej kolejce. W takiej sytuacji mistrzem ponownie zostałby Juventus. Na razie dla wszystkich jest to jednak opcja ostateczna. Jak informuje "La Gazzetta dello Sport", władze ligi i włoskiej federacji piłkarskiej w najbliższych dniach mają ustalić plan działania po 3 kwietnia, gdyby sytuacja we Włoszech pozwoliła na wznowienie rozgrywek.

Sezon unieważniony?

A co jeśli po 3 kwietnia także nie da się grać? Wówczas sezon prawdopodobnie zostanie unieważniony. Za takim rozwiązaniem obstają przede wszystkim szefowie klubów, które po ostatniej kolejce ligowej znalazły się w strefie spadkowej – Lecce, SPAL, Brescia. Inni także, jak wspomnieliśmy wyżej, nie są przekonani do kończenia sezonu po ostatniej pełnej kolejce – większość działaczy w najgorszym wypadku prawdopodobnie będzie więc głosować za nieprzyznawaniem nikomu tytułu i anulowaniem wyników rozgrywek sezonu 2019/20.

Liga Mistrzów jednak we Włoszech?

Jedną z najbardziej problematycznych kwestii związanych z zawieszeniem rozgrywek pozostają mecze Ligi Mistrzów. W 1/8 finału LM grają aż trzy włoskie zespoły: Juventus, Atalanta i Napoli. Teoretycznie nie mogą one grać na własnych stadionach. No właśnie – teoretycznie. W praktyce sprawa wygląda jednak nieco inaczej. Zawieszenie rozgrywek wprowadzone przez włoski rząd nie obejmuje bowiem rozgrywek międzynarodowych, czyli m.in. rozgrywek spod szyldu UEFA. To oznacza, że wszystkie wymienione kluby mogą rozgrywać spotkania na własnych obiektach, pod warunkiem, że będą one zamknięte dla kibiców. O ile dla Atalanty i Napoli na razie nie jest to problem, bo rewanżowe starcia 1/8 finału Ligi Mistrzów grają na wyjeździe, o tyle dla Juventusu już tak.

Bardzo możliwe, że na przylot do Turynu w obecnych okolicznościach nie zgodzą się piłkarze Lyonu, który jest rywalem turyńczyków w 1/8 finału LM. Podobna sytuacja ostatnio miała miejsce w siatkarskiej Lidze Mistrzyń. Zespół Imoco Conegliano, w którym występuje Joanna Wołosz, w pierwszym meczu 1/4 finału LM wygrał na wyjeździe z MTV Stuttgart (3:0). Do rewanżu we Włoszech nie dojdzie, ponieważ siatkarki MTV odmówiły przylotu do Włoch, godząc się tym samym na walkower i odpadnięcie z rozgrywek.

Nie wiadomo więc, czy śladem niemieckich siatkarek nie pójdą piłkarze Lyonu. W takiej sytuacji wątpliwe jednak, by otrzymali oni walkower – sytuacja we Włoszech obecnie jest jeszcze gorsza, niż wtedy, gdy decyzję o braku udziału w meczu podejmowały zawodniczki ze Stuttgartu. Co ciekawe, mimo możliwości rozgrywania meczu na własnym stadionie, szefowie Juventusu także nie do końca tego chcą, bojąc się ryzyka związanego z koronawirusem. Dlatego poprosili szefów UEFA i maltańskiego związku piłki nożnej o możliwość przeniesienia domowego spotkania Ligi Mistrzów właśnie na Maltę. Ani europejska, ani maltańska federacja na takie rozwiązanie się jednak nie zgodziła. W tej chwili wszystko wskazuje więc na to, że mecz Juventus – OL odbędzie się w Turynie 17 marca.

Życie klubów w czasie zakazu

Problematyczną kwestią dla włoskich klubów, które występują w Lidze Mistrzów, jest również brak rytmu meczowego ze względu na zawieszenie rozgrywek Serie A. Zakaz nie obejmuje jednak treningów. Jeśli będą one prowadzone "za zamkniętymi drzwiami", to poza brakiem meczów funkcjonowanie klubów się nie zmieni. Piłkarze wciąż codziennie będą mieć zajęcia, które będą miały za zadanie utrzymanie ich formy fizycznej.

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.