Sezon Serie A może się zakończyć we wtorek! Olbrzymie zamieszanie. "Zatrzymajmy tę ligę!"

Włoskim futbolem od trzech tygodni naprzemiennie rządzą strach i chaos. Ale już we wtorek sezon Serie A może zostać zakończony. Domagają się tego minister sportu i szef Włoskiego Związku Zawodowych Piłkarzy. Wszystko spowodowane rozprzestrzeniającym się koronawirusem.

Juventus w drugiej połowie meczu z Interem zagrał najlepiej od dawna. Piękny gol Paulo Dybali. Powrót na pierwsze miejsce w tabeli godny podziwu. Ale czy za chwilę nie stwierdzimy, że tego wszystkiego nie było? We wtorek sezon ligi włoskiej może zostać zakończony. Tego chce włoski minister sportu i szef Włoskiego Związku Zawodowych Piłkarzy. W niedzielę, gdy zawodnicy zostali zagonieni na boiska, we Włoszech przez koronawirusa zmarły 133 osoby, a blisko 1500 dowiedziało się o chorobie. Piłkarze chcą, by dostrzec w nich ludzi, którzy też mają rodziny, też się boją, też nie chcą się narażać, też myślą teraz o ważniejszych sprawach niż futbol. Gra na zamkniętych stadionach nie rozwiązuje problemu. Trwa miotanie się. W niedziele piłkarze SPAL i Parmy najpierw wychodzili na rozgrzewkę, później schodzili, czekali w szatni na decyzję czy w ogóle będą musieli grać i patrzyli po sobie z rozczarowaniem, gdy raz jeszcze musieli się rozgrzać i z ponadgodzinnym opóźnieniem rozpocząć mecz

Zobacz wideo Serie A. Juventus - Inter. Skrót [ELEVEN SPORTS]

"Prawie codziennie jem z moją mamą obiad i nie chcę, żeby coś ode mnie złapała"

Protestuje Mario Balotelli, który na Instagramie w sposób przemawiający do wyobraźni napisał, z czym się zmaga: - Nie chcemy produkować rozrywki, jednocześnie narażając własne zdrowie. Nie piszcie nam farmazonów o tym, że jesteśmy chronieni, a za zamkniętymi drzwiami nic się nie stanie. Kocham futbol jeszcze bardziej niż wy, ale podróżowanie na mecze czy treningi oznacza styczność z ludźmi narażonymi na zarażenie wirusem. W pociągach, autobusach, samolotach, hotelach. Ciągle mamy kontakt z ludźmi. Prawie codziennie jem z moją mamą obiad i nie chcę, żeby coś ode mnie złapała. Boję się o zdrowie mojej rodziny, która mieszka w Lombardii, a także swoje, bo nie wiemy, co dalej może się stać. Nie igrajmy ze zdrowiem, szanujmy je - apelował do kibiców.

- Zatrzymajmy tę ligę! Czy potrzeba nam jeszcze czegoś więcej? - stwierdził z kolei Damiano Tommasi, szef Włoskiego Związku Piłkarzy, gdy premier podjął decyzję o odcięciu Lombardii od reszty kraju. Napisał też list do wszystkich zawodników Serie A i Serie B, żeby nie wychodzili na zaplanowane mecze. W niedzielę jeszcze wyszli, ale zamieszanie było olbrzymie. O tym, czy wysyłać ich na boiska, władze zaczęły rozmawiać dziesięć minut przed pierwszym meczem. Zresztą, w ich działaniach od kilku tygodni mnóstwo jest paniki, kłótni i na koniec bezsensownych decyzji: bo w czasie, gdy w pierwszej lidze odwoływano kolejne mecze, w drugiej grano w najlepsze. A gdy już najlepsi wrócili na boiska, nie mogli podać sobie ręki przed meczem, chociaż później łapali się w polach karnych.

Piłkarze drugoligowej Pescary wyszli na boisko na mecz przeciwko Benevento w maseczkach ochronnych na twarz. W ten sposób chcieli podkreślić, jak poważnie traktują zagrożenie. -  Zdejmiemy je tylko wtedy, jeśli sędzia uzna, że jest to niezgodne z przepisami - poinformował klub w oświadczeniu opublikowanym przed meczem. I oczywiście sędzia kazał je zdjąć, ale chodziło o sam symbol. Komunikat poszedł w świat. "La Gazzetta dello Sport" podaje, że następnym razem zawodnicy mogą strajkować i w ogóle nie wyjść na boisko.

Gabriele Gravina, prezes FIGC, czyli organu prawnego zajmującego się piłką nożną, twierdzi, że jeśli wirusem zarazi się choćby jeden zawodnik, rozgrywki i tak będą musiały zostać przerwane. - A że nie ma większych wątpliwości, że w końcu się zarazi, to po co czekać? - argumentują przeciwnicy dalszego grania. 

Sezon, którego nie było

We wtorek władze ligi, włoskiej federacji i przedstawiciele rządu spotkają się jeszcze raz, by podjąć decyzję, czy rozgrywki zostaną zawieszone. A w praktyce - odwołane, bo jeśli jakieś mecze zostaną przełożone, później i tak zabraknie czasu, żeby je nadrobić. Regulamin rozgrywek nie wyjaśnia, kto w tej sytuacji zostanie mistrzem, kto spadnie, a kto zagra w europejskich pucharach, bo dotychczas sezony przerywały tylko wybuchy wojen. Najpewniej ten sezon zostanie uznany za nieodbyty. Po prostu wymaże się z historii te 26 rozegranych kolejek. Część zespołów niezasłużenie się utrzyma, a kilka niesprawiedliwie zostanie w Serie B na kolejny sezon. Mistrza nie będzie, a w europejskich pucharach zagrają te same zespoły, co w tym sezonie. Wściekną się kibice Lazio, ucieszą mieszkańcy Neapolu. Nie będzie to rozwiązanie idealne, ale lepszego nie widać. 

Więcej o:
Copyright © Agora SA