Cristiano Ronaldo znów przeszedł do historii. To bzdura, że się skończył

Cristiano Ronaldo niedawno obchodził 35. urodziny, ale wciąż skacze wyżej niż inni. Jest szybszy, sprytniejszy i bije kolejne rekordy. Właśnie został jedynym piłkarzem w historii, który strzelał gole w dziesięciu meczach z rzędu w Serie A, La Lidze i Lidze Mistrzów.

Listopad 2019 roku. Juventus pokonał 1:0 Milan po bramce Paulo Dybali, który w 55. minucie zmienił Cristiano Ronaldo. Portugalczyk był tak wściekły decyzją Maurizio Sarriego, że schodząc z murawy nie podał ręki trenerowi i udał się bezpośrednio do szatni. Później opuścił stadion, choć mecz się jeszcze nie skończył. Nerwowa reakcja Ronaldo była nie na miejscu, ale jego zachowanie raczej nie zaskoczyło kibiców. Portugalczyk to znany narcyz, któremu czasem brakuje pokory.

No i CR7 nie jest przyzwyczajony do przedwczesnego schodzenia z boiska. Przez całą karierę równie szybko - co w meczu z Milanem - był zmieniany tylko dziesięć razy! I to głównie w wyniku kontuzji. Włosi zaczęli się wówczas zastanawiać: czy widok schodzącego przed końcem meczu z boiska Ronaldo nie zacznie być normą. W końcu zbliżał się do 35. urodzin, a w pierwszych 14 spotkaniach obecnego sezonu zdobył tylko sześć bramek, co było jego najsłabszym wynikiem – na tym etapie sezonu - od 2006 roku!

Zaczęto się zastanawiać, czy jeśli faktycznie Ronaldo się piłkarsko postarzał, to czy będzie w stanie zaakceptować decyzje Sarriego, jeśli ten odlepi mu metkę "nietykalnego"? Do tej pory Portugalczyk był traktowany na Półwyspie Apenińskim niemal jak Bóg, bo na pewno nie jak zwykły śmiertelnik. Gdy jesienią 2018 roku miał podobny strzelecki kryzys (od kilku lat przebudza się w drugiej rundzie), to "La Gazzetta dello Sport" zachwycała się dużą liczbą oddawanych strzałów przez Cristiano. Wtedy, podobnie jak dziś, nikt częściej nie uderzał na bramkę. Tyle tylko, że ta statystyka - w przypadku skromnej liczby bramek - podawana jest raczej jako wada, a nie powód do dumy. Z kolei gdy wszystkie światowe media zaczęły robić okładki o CR7, który został oskarżony o gwałt, to "LGdS" schowała tę informację w niezbyt wyeksponowanym miejscu. Natomiast Juventus wydał bardzo lakoniczny komunikat.

- Cristiano zawsze był wzorem fantastycznego sportowca oraz profesjonalisty. Demonstrował także wielkie poświęcenie, które widzą i doceniają wszyscy w klubie. Wydarzenia sprzed niemal dekady nie mogą zmienić tej opinii. Potwierdzi to każdy, kto miał kontakt z tym wielkim piłkarzem - oświadczyło Juve.

Ale wróćmy do Ronaldo i Sarriego. Po meczach z Milanem i Lokomotiwem Moskwa (w LM CR7 też przedwcześnie opuścił boisko) trener Juventusu zaczął tłumaczyć się ze swoich decyzji i wyjaśniał, że Portugalczyk nie był w najwyższej formie fizycznej, bo narzekał na lekki uraz. Teraz już wiemy, że faktycznie była to tylko kwestia chwilowego kryzysu fizycznego Ronaldo.

Rekord Ronaldo

Tydzień temu Juventus przegrał niespodziewanie z Hellasem Verona 1:2, ale CR7 dokonał niesamowitego wyczynu. To był jego dziesiąty mecz z rzędu z co najmniej jednym golem. W przeszłości taki wynik osiągnął także w Lidze Mistrzów i lidze hiszpańskiej. Żaden inny piłkarz nie może pochwalić się takim osiągnięciem.

Jeśli w niedzielę - w meczu z Brescią - znowu trafi do siatki, to wyrówna rekord należący do Fabio Quagliarelli i Gabriela Batistuty, którzy w Serie A trafiali w 11 meczach z rzędu. Ronaldo strzelił w tym sezonie 20 z 44 ligowych goli Juventusu. Z kolei od grudnia (od kiedy strzela w każdym meczu) należy do niego już 70 procent wszystkich bramek. - To uzależnienie. A żadne uzależnienie nie jest dobre. Formę Portugalczyka można określić stratosferyczną. Problem polega na tym, że reszta drużyny wyraźnie od niego odstaje poziomem. Polegają tylko na nim - na jego talencie, skuteczności, żądzy wygrywania - czytamy w sobotniej "LGdS".

Italia, czyli raj dla starych napastników

Choć Ronaldo skończył już 35 lat, to wcale nie zapowiada się, że jego koniec jest bliski. Od lat na Półwyspie Apenińskim świetnie się czują starsi napastnicy, co obrazują kariery: Filippo Inzaghiego, Alessandro Del Piero, Francesco Tottiego, Antonio Di Natale, Luci Toniego, Fabio Quagliarelli czy Zlatana Ibrahimovicia. Poza tym, patrząc z szerszej perspektywy, zmieniły się czasy. Rozwój medycyny, dietetyki oraz fizjoterapii sprawia, że 30. urodziny przestały być jakąkolwiek granicą, terminem przydatności. W Niemczech najwięcej goli strzela 32-letni Robert Lewandowski, w Anglii króluje rok starszy Jamie Vardy, którego goni Kun Aguero (31). Z kolei w Hiszpanii 32-letni Leo Messi ściga się z rówieśnikiem - Karimem Benzemą, a za ich plecami jest rok starszy Luis Suarez.

Gdy się starzejesz, to najpierw tracisz prędkość sprintu, siłę i wytrzymałość, ale za to zazwyczaj lepiej czytasz grę, mądrzej się poruszasz, słowem: doświadczeniem zakrywasz niedostatki fizyczne. Z Ronaldo jest inaczej. Okej, pewnie nie jest już tym samym zawodnikiem, co jeszcze kilka lat temu w Realu, ale wciąż zachwyca formą fizyczną.

- Oglądam filmy dokumentalne, czytam o medycynie, jodze, medytacji. Rozwijam się, na co wpłynęły narodziny moich dzieci. Uświadomiłem sobie, że muszę się uczyć. One każdego dnia doświadczają czegoś nowego, uczą się świata. To zwielokrotniło moje pragnienie nauki. Codziennie medytuję 20 minut, żeby pozbyć się stresu. Każdy z nas z nim żyje, każdy musi nauczyć się go oswajać - mówił Ronaldo w styczniu w rozmowie z "France Football".

I dodał: - Najważniejsza jest jednak dyscyplina. Ona sprawia, że możesz osiągnąć sukces. Dam prosty przykład. Jesienią graliśmy w Lidze Mistrzów z Lokomotiwem Moskwa (2:1), nie strzeliłem gola, ale wygraliśmy. Byłem nieco wkurzony, bo Rosjanie w ogóle nie chcieli grać w piłkę, oni się tylko bronili. Po meczu nie chciałem już tego roztrząsać, ale uznałem, że wyjdę z przyjaciółmi na miasto. Wróciłem o czwartej rano. Ale zanim poszedłem spać, udałem się do spa, by zanurzyć się w lodowatej wodzie. Obudziłem się o 10:00, zjadłem śniadanie i już o 11:00 byłem na siłowni. To jest dyscyplina. Jeśli jej nie masz, nie możesz być na szczycie przez 15 lat. Szesnasta nominacja do Złotej Piłki to nie przypadek.

Mentalność zwycięzcy sprawia, że wciąż chce się rozwijać. To właśnie dlatego niedawno rozpoczął treningi sprinterskie z Francisem Obikwelu, srebrnym medalistą olimpijskim w biegu na 100 metrów z 2004 roku.

Efekty już widać. Kilka tygodni temu LGDS opublikowała zestawienie najszybszych piłkarzy w lidze. Cristiano Ronaldo potrafił się rozpędzić do 34,62 km/h. Tylko Kostas Manolas, obrońca Romy, uzyskał lepszy wynik - 35,41 km/h. Ale przygotowanie fizyczne Portugalczyka to nie tylko sprinty, ale także wyskok. Jego gol przewrotką przeciwko Juventusowi z 2018 roku uchodzi za jeden z najpiękniejszych w historii.

Może siła strzału nie była zabójcza, ale wysokość (238 cm) na jakiej sięgnął nogą piłki była, cytując LGDS, - „stratosferyczną”. W tym sezonie również poszybował w niemożliwe dla rywali rejony, gdy głową pokonał bramkarza Sampdorii:

Zobacz wideo

- Jest jak LeBron James. Obaj inwestują ogromne pieniądze w posiadanie odpowiednich ludzi wokół siebie, aby ich ciało i umysł działały na najwyższym poziomie. Lata mijają, a oni wciąż są najlepsi - mówił niedawno o Ronaldo Rio Ferdinand, kolega z Manchesteru United.

Charakter Portugalczyka świetnie opisuje także inna anegdota z szatni United.

- Cristiano zawsze zostawał na siłowni po treningu. To była jego obsesja. Chce być najlepszy we wszystkim, więc też jako pierwszy przychodził do klubu. Kiedy trening zaczynał się o 9:00 rano, to przyjeżdżałem na 8:00, a on już tam był. Nawet kiedy przyjeżdżałem o 7:30, Cristiano był na miejscu. Zacząłem się zastanawiać, jak można go zaskoczyć? Pewnego dnia przyjechałem na 6:00 i co? On już czekał. Zaspany, ale czekał - opowiadał Carlos Tevez, były napastnik Manchesteru.

Kontrakt Ronaldo z Juventusem wygasa latem 2022 roku. I jest coraz więcej powodów, by uważać, że nawet w wieku 37 lat Portugalczyk wciąż będzie na topie. Kto wie, a może już za rok zdobędzie swoją szóstą Złotą Piłkę i wyrówna rekord Leo Messiego, choć jeszcze kilka lat temu przegrywał w tym wyścigu 1:4. Ale taki właśnie jest Ronaldo. Jest jak główne hasło Juventusu "Fino alla fine", bo nigdy się nie poddaje, tylko zawsze się ściga.

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.