Była 61. minuta meczu na San Siro, gdy z prawej strony dośrodkował Samu Castillejo, a sprytnym uderzeniem z powietrza, między nogami rywali gola dla gospodarzy strzelił Ante Rebić. Mecz w Mediolanie, który długimi momentami nie zachwycał, rozkręcił się wraz z trafieniem chorwackiego napastnika. Milan po zdobyciu bramki przycisnął Juventus, szukając drugiego trafienia. Ataki gospodarzy zostały jednak zahamowane przez wydarzenie z 72. minuty. Wtedy to Theo Hernandez brzydko sfaulował Paulo Dybalę, za co zobaczył drugą żółtą kartkę w tym meczu i musiał opuścić boisko.
Chociaż Juventus grał z przewagą jednego zawodnika, to nie był w stanie uzyskać przewagi na murawie. Aż w 90. minucie, po dośrodkowaniu z prawej strony, przewrotką uderzył Cristiano Ronaldo, a piłkę ręką zatrzymał Davide Calabria. Chwilę później Portugalczyk pewnie wykorzystał rzut karny, doprowadzając do wyrównania.
Rozczarowania i złości za podyktowany rzut karny nie krył Stefano Pioli. Trener Milanu uważał, że za takie zagranie nie powinno dyktować się przewinienia. Na spotkaniu z sędziami powiedziano nam, że takie zagrania nie są traktowane jako złamanie przepisów. Ta zasada naprawdę dezorientuje. Cieszę się z wyniku osiągniętego przez moich zawodników - rozpoczął 54-latek. - Jestem rozczarowany końcowym wynikiem. Moi piłkarze zasłużyli na wygraną. Jestem z nich dumny. Za ich serce i jakość. Po rzucie karnym byłem zły. Calabria został uderzony przy okazji, wyskoczył do piłki, nie mógł zabrać swoich rąk. Jestem zdezorientowany. Nie wiem, kiedy jest ręka, a kiedy nie - dodał.
Co ciekawe, negatywnie na temat obecnych zasad wypowiedział się także trener Juventusu, Maurizio Sarri. - Nie lubię ich, ale trzeba ich przestrzegać. Rzut karny nam się należał - przyznał 61-latek.