Legenda włoskiej piłki: Piotr Zieliński grałby w pierwszym składzie Juventusu. Brakuje mu tylko ostatniego kroku

Zwycięstwo nad Juventusem sprawiło, że w Neapolu znowu pojawiła się nadzieja. Czy Napoli odmieni swój koszmarny sezon? Terminarz Serie A sprzyja drużynie Gennaro Gattuso. Za to Alessandro Costacurta - 59-krotny reprezentant Włoch, wicemistrz świata - uważa, że Piotr Zieliński grałby w pierwszym składzie Juventusu.

Jeszcze tydzień temu większość neapolitańczyków była już pogodzona, że obecny sezon można spisać na straty. Wicemistrzowie Włoch wygrali zaledwie sześć z 20 ligowych meczów i znaleźli się w drugiej połowie tabeli. Ale kiedy Napoli miało sięgnąć dna, to niespodziewanie wygrało dwa spotkania, choć nie było faworytem. Najpierw Napoli wyeliminowało Lazio w ćwierćfinale Pucharu Włoch, pomimo tego, że wcześniej drużyna Simone Inzaghiego zanotowało serię dwunastu ligowych zwycięstw z rzędu.

Zobacz wideo

Wygrana z Lazio (1:0) niby rozbudziła entuzjazm w Neapolu, ale zarazem chyba każdy kibic Napoli zdawał sobie sprawę, że mecz z rzymianami nie był do końca miarodajny, bo obie drużyny grały w osłabieniu po czerwonych kartkach, Ciro Immobile fatalnie spudłował z karnego, a piłka często trafiała w słupek lub poprzeczkę. Równie dobrze mogło to się skończyć porażką Napoli. Poza tym Lazio skupia wszystkie siły na Serie A, lekceważąc pozostałe rozgrywki.

Dopiero starcie z Juventusem miał dać odpowiedź: czy Napoli jeszcze może coś ugrać w tym sezonie. Choć Juve przyjechało jako lider Serie A, to na boisku nie potrafiło udowodnić swojej wyższości. Napoli wygrało 2:1, a jedną z bramek zdobył Piotr Zieliński, dla którego było to niezwykle ważne trafienie. W poprzednich meczach z Juventusem był bliski gola, ale za każdym razem brakowało mu nieco szczęścia, obijał słupki. Tym razem podczas dobitki strzału Lolo Insigne, nie mógł się pomylić. Dla Polaka był to dopiero drugi gol w tym sezonie (ma też dwie asysty). Jego liczby nie robią wrażenia, ale wpływ Zielińskiego na grę Napoli jest znaczący.

"Piotr Zieliński grałby w pierwszym składzie Juventusu"

- Moim zdaniem Piotr Zieliński grałby w pierwszym składzie Juventusu. Jest lepszy od Adriena Rabiota i Aarona Ramseya. Ma świetnie ułożoną stopę, technikę jak piłkarz światowej klasy. Brakuje mu tylko ostatniego kroku, żeby odnieść jeszcze większy sukces - mówił po meczu z Juve Alessandro Costacurta, były reprezentant Włoch i legenda Milanu.

Wpływ Zielińskiego na grę Napoli dobrze obrazuje statystyka celnych podań w ostatniej tercji boiska. Pod tym względem nie ma lepszego zawodnika w Serie A! Polakowi ustępuje nawet rozgrywający Lazio - Luis Alberto, autor 12 asyst.

Gol strzelony Juventusowi smakuje szczególnie, bo na Stadio San Paolo nie ma większego wroga niż Juventus. Tym bardziej, że ich trenerem jest Maurizio Sarri, architekt niedawnej potęgi Napoli, a napastnikiem Gonzalo Higuain, niegdyś lider Azzurich.

No i przede wszystkim: Stara Dama to symbol północnych Włoch, gdzie przemysł się rozwija, a ludziom żyje się dobrze. Z kolei Napoli to reprezentant Południa i Kampanii, czyli najbiedniejszego regionu w Italii. Rządy Północy sprawdzają się także na boisku. Od 30 lat mistrzem Włoch nie była drużyna z miasta na południe od Rzymu. Ostatnią było właśnie Napoli, z czasów Diego Maradony. Juventus jest mistrzem nieprzerwanie od 2012 roku, nikt wcześniej w lidze włoskiej nie miał takiej serii.

Sezon od odratowania?

W tym roku Napoli już nie przegoni drużyny Sarriego, ale być może włączy się jeszcze do walki o europejskie puchary. Do końca sezonu można zdobyć maksymalnie 51 punktów (zostało 17 kolejek), a strata do Cagliari, zajmującego szóste miejsce, gwarantujące grę w el. Ligi Europy, wynosi zaledwie cztery punkty. W dodatku Sardyńczycy przechodzą kryzys. Przegrali aż cztery z ostatnich pięciu meczów. Do LE można się także dostać przez wygranie Coppa Itallia. Na miejsca dające Ligę Mistrzów na razie nie ma co patrzeć, bo Roma (4.) ma 39 punktów, czyli o 12 więcej niż Napoli.

Czy transfery wreszcie wypalą?

Wygrane nad Lazio i Juve poprawiły morale zespołu. Polepszyć jakość drużyny mają także styczniowe transfery. W najbliższych miesiącach drugą linię w ryzach ma trzymać 28-letni Diego Demme, jeszcze do niedawna podpora RB Lipsk. W środku pola biegać ma także niezwykle utalentowany ściągnięty z Celty Vigo 25-letni Stanislav Lobotka, stylem gry przypominający Marco Verrattiego z Paris Saint Germain. Z kolei wszystko wskazuje, że na skrzydłach konkurencje wzmocni Matteo Politano, który ma zostać wypożyczony z Interu Mediolan. Wszystkie te transfery wyglądają obiecująco, choć latem też tak mówiono, a Hirving Lozano, Fernando Llorente, Eljif Elmas i Kostas Manolas do tej pory nie mogą się odnaleźć. Z czystym sumieniem pochwalić można tylko Giovanniego Di Lorenzo. Ale tylko pod warunkiem, że Gennaro Gattuso wystawia go na prawej obronie, a nie na stoperze, ani na lewej stronie.

No, właśnie Gattuso. Dla niego to też będą szczególne miesiące. W listopadzie zastąpił Carlo Ancelottiego, bo doświadczony Włoch stracił kontrolę nad zespołem.

- Największym problemem Napoli jest fakt, że niedługo minie półtora roku pracy Ancelottiego, a my, czyli kibice i dziennikarze, wciąż nie wiemy, jak wygląda pierwsza jedenastka. Trener co chwila rotuje składem i formacjami. Napoli nie zagrało trzech meczów z rzędu w tym samym składzie. Brakuje w Napoli stabilności - mówił w listopadzie Gianluca Monti, zajmujący się Napoli w ”La Gazzetta dello Sport”.

Aurelio De Laurentiis zatrudnił więc Gattuso, który żadnym wielkim taktykiem nie jest, ale znany boiskowy walczak miał zadbać o odpowiednią motywację. Gattuso wie, że jeśli nie uda mu się wykrzesać potencjału z Napoli i awansować do europejskich pucharów, to jego trenerska kariera będzie już skończona. I to nie tylko w Neapolu. Do tej pory, choć pracował w Palermo, Sionie, OFI Creta i Milanie, to nie osiągnął niczego, czym mógłby się pochwalić. Czas jednak działa na jego korzyść. W najbliższych tygodniach Napoli podejmie kolejno: Sampdorię, Lecce, Cagliari, Brescię, Torino, Hellas Weronę i SPAL. Jeśli wicemistrzowie Włoch wygrają większość tych meczów, to dwie następne kolejki – z Atalantą i Romą – będą mogły uratować sezon, który wydawał się stracony. Pozostaje jeszcze dwumecz 1/8 finału Ligi Mistrzów z Barceloną, ale chyba rozsądniej wszystkie siły rzucić na Serie A. Kiedy odbić się od dna, jak nie po wygranych z Lazio i Juve?

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.