Cristiano Ronaldo zaczyna się kończyć? "Od 3 lat nikogo nie przedryblował"

Gdy Paulo Dybala wchodził za Cristiano Ronaldo, po trybunach niósł się szmer. Niedowierzanie - schodził piłkarz niezmienialny. Nie, żeby odpoczął, ale dlatego że był najsłabszy na boisku. Przeklinał pod nosem i zszedł prosto do szatni. Opuścił stadion zanim skończył się mecz. Wtedy zwycięstwo 1:0 nad Milanem przestało kogokolwiek interesować. Włosi pisali już tylko o tykającej bombie.

H7Ronaldo został zmieniony po raz drugi w ciągu pięciu dni. Mecz z Milanem skończył się dla niego już w 57. minucie. Przez całą karierę równie szybko był zmieniany zaledwie dziesięć razy i najczęściej był to wynik kontuzji. Odebrał to jako policzek, bo dotychczas dla wszystkich trenerów było jasne: jeśli Ronaldo może grać, to gra. Bo każda minuta – tak pierwsza jak i ostatnia - jest dobra do strzelenia gola i gonienia kolejnych rekordów. Czyżby Sarri się z tą zasadą nie zgadzał? 

Życie lepsze niż w Madrycie 

Dotychczas Ronaldo był we Włoszech traktowany dużo lepiej niż w Hiszpanii. Nawet gdy na początku tego roku, cały świat oskarżał go o gwałt, we Włoszech jedynie o tym napominano. Gdy zdarzały mu się słabsze mecze, dziennikarze zawsze znaleźli jakiś przebłysk, by podnieść mu nieco ocenę. Włosi, osieroceni w ostatnich latach przez wielkie gwiazdy, byli jej spragnieni. Dbali więc, by czuła się dobrze. Tym bardziej, że Ronaldo bywał chimeryczny i w Madrycie wielokrotnie niepokoił wszystkich mówiąc "jestem smutny". Nawet teraz, gdy zagraniczni ex-piłkarze mówią, że Ronaldo należy się kara, bo znieważył trenera i kolegów, to w klubie nikt nawet o tym nie wspomina, a Maurizio Sarri reaguje wyjątkowo łagodnie.

Ronaldo czuł, że Turyn to dobre miejsce, bo mistrzem Włoch zostaje się tam niemal z urzędu, a można jeszcze dorzucić Ligę Mistrzów, potwierdzając przy okazji, że to on był tym brakującym elementem potrzebnym do jej zdobycia. A to z kolei mogłoby mu pomóc w walce o kolejną Złotą Piłkę. Poza tym, w Seria A można się ładnie i długo starzeć, co w pierwszym sezonie Ronaldo w tej lidze, Fabio Quagliarella tylko potwierdził.

Ale po meczu z Milanem pojawiła się pierwsza bolesna rysa - Fabio Capello, znakomity niegdyś trener Juventusu, w studiu telewizji „Sky”, popierając Sarriego, powiedział tak: "Cristiano od trzech lat nikogo nie przedryblował. Pamiętam, że kiedyś mijał przeciwników i zostawiał ich za sobą. Ale teraz tak nie jest. Robią to Douglas Costa i Paulo Dybala". Włoch oczywiście przesadził. Ronaldo nawet tego wieczoru dał radę okiwać obrońcę Milanu – dokładnie w 31. minucie i wcale nie jest pod tym względem gorszy niż kilka lat temu. Według statystyk "OPTA", w tym sezonie Ronaldo mija przeciwnika dryblingiem średnio 1,5 raza na mecz. Tak samo często jak w sezonie 2014/2015 i nieco częściej niż w sezonach 15/16 - 1,4x; 16/17 – 0,9x; 17/18 – 1,1x. To jednak znacznie mniej niż wspomniani Dybala i Costa, którzy tylko w meczu z Milanem i tylko przez – odpowiednio 35 i 29 minut - wykonali tych dryblingów więcej: Dybala 3, a Costa 5. Również średnią wyciągniętą z całego sezonu mają lepszą od Ronaldo: obaj średnio 2,2x na mecz. Tutaj obserwacje Capello zgadzają się z rzeczywistością.

Cristiano Ronaldo zaczyna się kończyć? 

Każdy ma natomiast świadomość, że zdanie Capello o trzech latach bez udanego dryblingu było pewną artystyczną figurą, której nie należy traktować zbyt dosłownie. Ale i tak stało się punktem wyjścia do szerszej dyskusji: głównie o starzeniu się Ronaldo. Ma 34 lata, stąd pytania, czy nie powinien być już traktowany jak zwykły zawodnik. Wciąż dobry, wartościowy, ale już nie nietykalny. Nigdy nikt go tak nie traktował. Jasne było, że jeśli Ronaldo może być na boisku, to jest. Tym sezonem kwalifikuje się jednak do odczepienia mu tej łatki. Portugalczyk nie miał tak słabego początku rozgrywek od 2006 roku. Strzelił tylko sześć goli w czternastu meczach. Jego wpływ na grę zespołu spada.

I chociaż w teorii wszystko wydaje się jasne, to zabranie mu tego statusu jest trudne i ryzykowane. Ronaldo może okazać się skrajnym dowodem na to, że stwórcy nie wyszła starość. Bo czy będzie potrafił piłkarsko starzeć się z godnością i akceptować decyzje trenera? Czy będzie wyrozumiały dla własnego superciała, które jednak zużyte piętnastoma latami na szczycie ma prawo skrzypieć? Jeśli prawdą, a nie łatwym wytłumaczeniem zmiany, są słowa Sarriego, że zdjął Portugalczyka, bo ten od kilku tygodni walczy z bólem kolana i z trudem ćwiczy na treningach, to chyba poznajemy odpowiedź na to fundamentalne pytanie.

Przekleństwa pod nosem i wzrok, który może zabić. Tak Ronaldo schodził z boiska:

Zobacz wideo

Może to być oczywiście tylko chwilowy zastój. Wciąż nie można wykluczyć, że za trzy tygodnie Ronaldo będzie cieszył się z kolejnej Złotej Piłki. Wierzą w to włoskie media, a wiarę opierają na długim wywiadzie, którego w październiku udzielił przyznającemu nagrodę magazynowi „France Football”. W ich rozumieniu – był to wywiad zawczasu przeprowadzony z laureatem. Głosy, które zdążyły spłynąć, jednoznacznie wskazywały na jego zwycięstwo. W Juventusie na to liczą, bo problem z humorkami Ronaldo rozwiązałby się sam. Ale jeśli tak się nie stanie, Andrea Agnelli będzie musiał samemu ugasić ten pożar i mediować między trenerem a Ronaldo. "La Gazzetta dello Sport" informuje, że Maurizio Sarri już przed rozpoczęciem sezonu przewidywał, że czas Cristiano w roli skrzydłowego dobiega końca. Widział go jako środkowego napastnika, bo na tej pozycji nieco łatwiej ukryć niedobory fizyczne, a poza tym – miał znacznie mniej napastników niż skrzydłowych. Ale Ronaldo wciąż chciał grać jak za Massimiliano Allegrego. Sarri ustąpił. Teraz "Corriere dello Sport" chwali go za odwagę i stawianie na pierwszym miejscu dobra zespołu, a nie największej gwiazdy.

Ale taki stan rzeczy - tykającej bomby, jak określają to Włosi - nie może się dłużej utrzymywać, bo Portugalczyk wciąż jest Juventusowi sportowo i organizacyjnie niezwykle potrzebny. Zapłacili 90 milionów euro za jego kartę, 12 milionów prowizji i zgodzili się na 58 milionów brutto pensji rocznie, by podbić nim Europę i Azję. W Lidze Mistrzów miał straszyć na boisku, a na dalekowschodnich rynkach uśmiechać się z bilbordu. Kupili piłkarza i ikonę. Po pierwszym roku efekty przerosły oczekiwania: milion sprzedanych koszulek, 58 milionów dodatkowych przychodów ze stadionu i działań komercyjnych, szacowana baza kibiców wzrosła o 38 milionów, 28 milionów euro więcej z umowy z Adidasem, 25 milionów więcej od Jeepa. W poprzednim roku Liga Mistrzów skończyła się dla nich już w ćwierćfinale. Ale zmieniono trenera, by w tym sezonie zaatakować ponownie. Plan Juve zakłada, że Cristiano będzie ich piłkarzem do 2024 roku i z niegasnącą ambicją oraz niegasnącą sławą wciąż będzie zarabiał dla klubu miliony. Będzie miał wtedy 39 lat.

O jego obsesji doskonałości napisano książki, więc jest możliwe, że plan wypali. Ronaldo każdego dnia walczy o swoją długowieczność, a osoby z jego otoczenia już zdążyły zaznaczyć, że wspomniane przez Sarriego problemy z kolanem to nic przewlekłego i wynikającego z wieku. Uraz, jaki mógł się przytrafić osiemnastolatkowi. 

Ostatnio Rio Ferdinand opowiedział wywiadzie dla „Daily Mail”, w jakim był szoku, gdy odwiedził Portugalczyka w jego domu. - Był pierwszym piłkarzem, u którego zauważyłem, że inwestuje w swój sztab specjalistów. Wszedłem do niego i zobaczyłem około dziesięciu osób. "Kim są ci ludzie, co tu się dzieje?"”. Zaczął mi ich przedstawiać: "to mój szef kuchni, to mój fizjoterapeuta, mój lekarz, mój trener osobisty" – wspominał były obrońca Manchesteru United. - Pod tym względem jest jak LeBron James. Obaj inwestują ogromne pieniądze w posiadanie odpowiednich ludzi wokół siebie, aby ich ciało i umysł działały na najwyższym poziomie. Lata mijają, a oni wciąż są najlepsi - dodał.

Więcej o: