Konflikt w Napoli wybuchł z całą mocą po zremisowanym spotkaniu fazy grupowej Ligi Mistrzów z RB Salzburg (5 listopada). Reakcję łańcuchową uruchomiła decyzja prezesa Aurelio De Laurentiisa, który po meczu z Austriakami był tak zły, że tuż po jego zakończeniu udał się do szatni swojej drużyny, w której zakomunikował piłkarzom, że wszyscy mają wrócić klubowym autokarem do hotelu, ponieważ w środę rano rozpoczną karne zgrupowanie, trwające aż tydzień.
Arkadiusz Milik z golem, ale nie udaje się uratować wyniku [Roma - Napoli 2:1]
Po tych słowach drużyna się zbuntowała. Piłkarze wsiedli do swoich samochodów i rozjechali się do domów, ignorując polecenie przełożonego. Zbuntował się także trener Carlo Ancelotti, który nie stawił się na pomeczowej konferencji prasowej, co było jego obowiązkiem.
Włoskie media donosiły również o tym, że w przypływie złości, De Laurentiis chciał zwolnić obecnego szkoleniowca "Azzurrich", jednak odwiedli go od tego klubowi prawnicy. Z kolei piłkarze mają już wkrótce otrzymać wysokie kary finansowe za niesubordynację po meczu LM.
Burza w Napoli zdaje się nie mieć końca. Jak donosi angielskie "Daily Mail" (informację podała na swoich łamach też "la Repubblica") do De Laurentiisa zgłoszono się już z propozycją kupna klubu. Ofertę opiewającą na 560 milionów euro mieli złożyć członkowie panującej w Katarze rodziny Al-Thani. Co ciekawe, kilka miesięcy temu Katarczycy byli zainteresowani kupnem AS Romy.
Przypomnijmy, że De Laurentiis, który rządzi w Napoli od 2004 roku, jest też właścicielem innego włoskiego klubu - FC Bari.
Pobierz aplikację Football LIVE na Androida
Football LIVE Football LIVE