Juventus miał słabe rozeznanie ws. swoich piłkarzy. Błyszczą ci, których nie chciał

Paulo Dybala zdobył dwie bramki we wtorkowym meczu Ligi Mistrzów z Lokomotiwem Moskwa (2:1) i udowodnił, że wciąż może być kluczowym piłkarzem Juventusu. Turyńska lista zawodników, którzy byli wypychani z klubu, a dziś stanowią o jego sile, jest jednak znacznie dłuższa.

Lokomotiw nieoczekiwanie prowadził z Juventusem po golu Aleksieja Mirańczuka, ale w 77. minucie kibice na Allianz Stadium zobaczyli przebłysk geniuszu Paulo Dybali. Argentyńczyk precyzyjnym strzałem zza pola karnego doprowadził do wyrównania. Minęło 120 sekund a 25-latek cieszył się z kolejnego gola. Tym razem dobijał uderzenie Alexa Sandro: bardzo sprytnie, zewnętrzną częścią buta. - On ma tę lewą nogę bardzo bezczelną i spodziewamy się po nim takich goli - mówił po meczu Wojciech Szczęsny w wywiadzie dla Polsatu. Dybala stał się bohaterem Juventusu, choć niewiele brakowało, a dziś nie zakładałby biało-czarnej koszulki. Latem dyrektor sportowy Fabio Paratici za wszelką cenę chciał go wypchnąć z klubu. I miał swoje argumenty. Dybala zaczyna czwarty sezon w barwach Juventusu, ale wciąż trudno jednoznacznie ocenić jego pobyt w Turynie. 

Przyćmił Messiego

Na początku 2015 roku Maurizio Zamparini, prezes Palermo, ówczesnego klubu Dybali, powiedział: "Za dwa lata Paulo będzie na poziomie Messiego". Wiosną 2017 roku to własnie dwie piękne bramki Dybali wyeliminowały Barcelonę z Ligi Mistrzów. Wydawało się, że Argentyńczyk stał się piłkarzem z samego topu. No właśnie, "wydawało się". Za kadencji Massimiliano Allegriego było jednak do jego gry wiele zastrzeżeń. Argentyńczyk o polskich korzeniach nie potrafił zachować regularnej formy. Poza tym ustawienie 1-4-3-3, jakie preferował Allegri, nie pasuje do charakterystyki Dybali, który jest urodzoną "10", choć dobrze czuje się także w duecie napastników. Problem w tym, że w dzisiejszym futbolu pozycja "10" traci na znaczeniu.

Z kolei gdy Argentyńczyk grał jako prawoskrzydłowy, tracił część walorów. Spójrzmy na liczby. W sezonie 2016/17 - jako "10" - miał bezpośredni udział przy 27 golach (19 bramek i 8 asyst). W kolejnym sezonie zanotował 10 asyst i aż 26 trafień. Ale w minionym sezonie, już w ustawieniu 1-4-3-3, zawiódł kompletnie. Zanotował 10 goli  (po pięć w Serie A i LM) i tylko trzy asysty.

Ale choć grał poniżej oczekiwań, to nikt nie przypuszczał, że latem może opuścić Juventus. Tym bardziej, gdy trenerem Juventusu został Mauricio Sarri, który ma przecież słabość do filigranowych dryblerów (w Napoli stawiał na Driesa Mertensa i Liorenzo Insigne, w Chelsea na Edena Hazarda i Pedro).

Tymczasem w sierpniu Paratici nieoczekiwanie wystawił Dybalę na sprzedaż. Na początku chciał go zamienić na Mauro Icardiego z Interu, ale Giuseppe Marotta, niegdyś najbliższy współpracownik Paraticiego, nawet nie chciał negocjować z Juventusem i sprzedał napastnika do PSG.

Dyrektor sportowy mistrzów Włoch wypychał Dybalę także do Anglii. Najpierw do Manchesteru United, a potem do Tottenhamu, ale Argentyńczyk nie był przekonany do przeprowadzki. Poza tym, pojawił się były agent piłkarza, który stwierdził, że to on ma prawo do wizerunku Dybali, co nieco odstraszyło angielskich potentatów.

Ostatecznie Argentyńczyk pozostał w Juve i zapowiedział walkę o pierwszy skład. Początkowo Sarri  nie dawał mu zbyt wielu szans, Dybala rozegrał łącznie zaledwie 14 minut w pierwszych trzech kolejkach Serie A. Z Atletico Madryt (2:2) w Lidze Mistrzów wszedł tylko na końcówkę.

Ale gdy z podstawowego składu wypadł kontuzjowany skrzydłowy - Douglas Costa, Sarri porzucił system 1-4-3-3 i zaczął korzystać z 1-4-3-1-2. W 5. kolejce Juventus mierzył się z Brescią, a Dybala z Gonzalo Higuainem stworzyli duet napastników. Stara Dama wygrała 2:1, Dybala zaliczył asystę przy pierwszym trafieniu. Tydzień później Cristiano Ronaldo już nie odpoczywał, ale Portugalczyk zastąpił Higuaina w wyjściowym składzie (ustawienie nie zostało zmienione). Dybala świetnie współpracował z CR7, co przełożyło się na kolejną asystę Argentyńczyka. Kilka dni później znowu zaliczył asystę przy golu Ronaldo, choć w meczu Ligi Mistrzów z Bayerem Leverkusen (3:0) przebywał na murawie tylko przez siedem minut.

Dybala był jednym z najlepszych na boisku podczas meczu z Interem, w którym strzelił gola, a Juve wygrało 2:1. Drugą bramkę zdobył Gonzalo Higuain, który też był latem wypychany z klubu.

Serie A. Inter - Juventus 1:2. Skrót meczu [ELEVEN SPORTS]

Zobacz wideo

Mieli odejść, ale zostali i stali się kluczowi

Higuain latem wrócił z wypożyczenia z Chelsea. Wrócił jednak nie jako piłkarz, który w barwach Juventusu zdobył ponad 50 bramek w dwa sezony, ale jako zagubiony nieskuteczny napastnik, któremu nie powiodło się ani w Milanie, ani potem w Chelsea. Argentyńczyk ma jeden z najwyższych kontraktów w klubie (około 7 milionów euro rocznie), dlatego władze Juve próbowały się go pozbyć. Jednak nie było zbyt wielu chętnych, a jak się już pojawili, jak np. Roma, to napastnik wybrzydzał. Higuaina ostatecznie sprzedać się nie udało, ale Sarri nie miał o to pretensji, bo łączy go z napastnikiem wyjątkowa więź.

Higuain w swoim trzecim sezonie w Napoli (2015/16), właśnie pod okiem Sarriego, strzelił 36 goli w 35 występach. Od czasów drugiej wojny światowej nikt nawet nie zbliżył się do jego osiągnięcia.

Dlatego Sarri wierzył, że da radę odbudować Higuaina. Na razie dobrze mu idzie. "Pipita" był bohaterem dwóch kluczowych meczów w sezonie. Strzelił pięknego gola z Napoli (4:3), oraz decydującego z Interem (2:1). Do tej pory Sarri ani razu nie postawił w pierwszym składzie na trio: Ronaldo, Dybala i Higuain. I początkowo wykluczał taki pomysł, ale teraz zmienił zdanie. 

Zmienił zdanie także co do Samiego Khediry i Blaise'a Matuidiego. Obaj pomocnicy też byli do odstrzału latem, ale nieoczekiwanie zostali w Turynie. Ba, Niemiec stał się pierwszym piłkarzem Juventusu, którego publicznie pochwalił Sarri. Natomiast Francuz wraca do formy sprzed dwóch lat, bo o poprzednim sezonie wolałby pewnie zapomnieć. Odrodził się też kolejny piłkarz z listy: na sprzedaż, Juan Cuadrado. Kolumbijczyk został przesunięty do obrony, zastępuje tam kontuzjowanego Danilo i nieoczekiwanie wyrasta na jednego z najlepszych piłkarzy Juve w tym sezonie. Już zdążył zaliczyć dwie asysty.

Wychodzi na to, że niemal każdy piłkarz, który latem był wypychany z klubu, dziś stanowi o jego sile. Niemal każdy, bo wyjątkiem jest Mario Mandżukić, który odrzucał oferty i pozostał w Turynie. Jednak wciąż nie zagrał ani minuty. Może to się jednak zmieni. - Rozmawiamy z Mario, aby znaleźć najlepsze możliwe rozwiązanie. Jesteśmy otwarci na jego sprzedaż, ale sytuacja się zmieniła - oświadczył Paratici.

Poniżej oczekiwań grają ci, którzy latem mieli okazać się wzmocnieniami. Adrien Rabiot rozegrał tylko jeden pełny mecz. Z kolei Aaron Ramsey przez ciągłe urazy przebywał na murawie zaledwie 198 minut. Z nowych piłkarzy jedynie Matthijs de Ligt przebił się do pierwszego składu, ale tylko z powodu poważnej kontuzji kolana Giorgio Chiellini. I choć Holender to pewnie najzdolniejszy obrońca młodego pokolenia, to wciąż przydarzają mu się kiksy.

W lipcu wydawało się, że Fabio Paratici znowu został królem polowania, ale na razie za dobrą grę Juventusu głównie odpowiadają ci, których nieudolnie wypychał z klubu.

Więcej o: