W 2017 roku dwie bramki Paulo Dybali wyeliminowały Barceloną z Ligi Mistrzów. Wydawało się, że Argentyńczyk stał się piłkarzem z samego topu. No właśnie "wydawało się". Obecnie ma się do niego dużo zastrzeżeń. Nie potrafi zachować regularnej formy. Miewa spotkania, w których kompletnie gaśnie. Poza tym ustawienie 1-4-3-3, które preferował Massimiliano Allegri, nie do końca pasowało do jego charakterystyki. Dybala to urodzona "10", ale w dzisiejszym futbolu ta pozycji traci na znaczeniu. A gdy 25 latek gra na skrzydle to traci część walorów. Spójrzmy na liczby. W sezonie 2016/17 miał bezpośredni udział przy 27 golach (19 bramek i 8 asyst). W zeszłym sezonie zanotował 10 asyst i aż 26 trafień. A w 2018/19? Tylko 10 bramek i 6 asyst. Trzeba dodać, że w minionym sezonie Argentyńczyk grał bliżej drugiej linii, ale to nie może go w pełni usprawiedliwiać. Okazuje się, że Dybala prawdopodobnie nie będzie miał szansy na rehabilitację, bo zmieni klub.
Gianluca Di Marzio i Fabrizio Romano, dwaj znani włoscy dziennikarze, poinformowali, że agent Dybali poleciał do Anglii negocjować sprzedaż napastnika. Manchester United miałby zapłacić za Dybalę 20 mln euro. Poza tym, do Juventusu w jego miejsce trafiłby Romelu Lukaku, z którym w angielskim klubie nikt nie wiąże już planów na przyszłość. Wcześniej Belg był łączony z transferem m.in. do Interu Mediolan.
Lukaku w 45 spotkaniach zeszłego sezonu we wszystkich rozgrywkach zdobył 15 bramek i zaliczył 4 asysty.
Jeśli Belg trafi do Turynu, to być może będzie występował w pierwszym składzie obok Cristiano Ronaldo, autora 21 goli w zeszłym sezonie Serie A. Wszystkie bramki Ronaldo możecie zobaczyć tutaj: