W 35. kolejce Serie A pewny już tytułu mistrzowskiego Juventus podjął Torino, które walczy o miejsce dające prawo gry w eliminacjach Ligi Mistrzów. Goście objęli prowadzenie już w 18. minucie. Gola na 1:0 dla Torino strzelił Sasa Lukic. 22-letni Serb wykorzystał duży błąd Bośniaka Miralema Pjanicia. Doświadczony pomocnik Juve zagapił się, dał się wyprzedzić i przepchnąć rywalowi we własnym polu karnym, dzięki czemu Lukic znalazł się sam na sam ze Szczęsnym.
- Torino w zasadzie nie oddało strzału na naszą bramkę w drugiej połowie. Gdybyśmy przegrali, byłaby to niezasłużona porażka. Przecież sami podarowaliśmy im bramkę, po rzucie z autu - mówi trener Juve, Massimiliano Allegri.
"Pjanic był zdekoncentrowany, zaskoczony, zabrakło mu determinacji" - pisze o tej sytuacji włoski Eurosport. "Tu przegrał pojedynek fizyczny. A przez cały mecz był mijany przez rywali jak pachołek" - ocenia calciomercato.com.
Włoskie media zgodnie oceniają, że za utratę gola nie można winić Szczęsnego. Polski bramkarz w skali 1-10 zebrał przeciętnie noty (po 6 od Goal.com i calciomercato.com), bo po prostu nie miał okazji się wykazać. Bohaterem meczu uznany został Cristiano Ronaldo.
"Przez większość meczu machał rękami, nie mogąc się doczekać podań od kolegów i ich gry na takim poziomie, jakiego oczekiwał. Wyszarpał punkt, koledzy nie mieli nawet jednej trzeciej takiego pragnienia walki, jak on" - ocenia "La Gazzetta dello Sport".
Messi 600, Ronaldo 601
Bramka Ronaldo była jego 21. trafieniem w bieżącym sezonie Serie A i 601. w klubowej piłce (wystąpił w 801 meczach). W ten sposób Portugalczyk znów wyprzedza swojego odwiecznego rywala, Lionela Messiego. - Torino grało z wielką jakością i determinacją. Mamy szczęście, że mamy Ronaldo - stwierdził po meczu Giorgio Chiellini. Kapitan Juve odniósł się do rywalizacji Ronaldo z Messim. Kilka dni temu Argentyńczyk z Barcelony w wygranym 3:0 półfinale Ligi Mistrzów z Liverpoolem zdobył swoje gole numer 599 i 600 w klubowej piłce (w 683 występach!). - Cieszmy się, że żyjemy w czasach ich rywalizacji. Ronaldo i Messi są jak Roger Federer i Rafael Nadal; raz jeden wydaje się lepszy, a za chwilę drugi mu odpowiada - podsumował Chiellini.
Dziękujemy za przeczytanie artykułu!