Krzysztof Piątek nie dokonał cudu. W najlepszej sytuacji przeszkodziło mu kilka centymetrów

Zła godzina, zły stadion, złe nastawienie, zły Milan. W wyjazdowym spotkaniu z Parmą (1:1) drużynie Krzysztofa Piątka w dobrym występie przeszkadzało właściwie wszystko. Najbardziej jednak własne słabości. Milan w sześciu ostatnich meczach Serie A zdobył tylko pięć punktów. Po 33. kolejce może spaść na szóste miejsce w tabeli i Ligą Mistrzów znów interesować się w telewizji.
Zobacz wideo

- Na Stadio Tardini zawsze grało nam się trudno - mówił na przedmeczowej konferencji prasowej Gennaro Gattuso. Dotychczasowe mecze rozgrywane o 12:30 też nie były w naszym wykonaniu dobre - dodawał. Odnotowanie statystyk było zgodne z prawdą. AC Milan w trzech ostatnich wyjazdowych meczach z Parmą w Serie A zdobył zaledwie jeden punkt. W 14 spotkaniach rozgrywanych natomiast w południe w ostatnich pięciu latach bilans też ma słabiutki - trzy zwycięstwa, sześć remisów, pięć porażek. Choć niedawna historia potwierdzała, że "Rossonerim" w Parmie może być trudno, to w wypowiedzi Gattuso najważniejsze i najprawdziwsze było jeszcze jedno zdanie: W poprzednim meczu z Parmą nie zasłużyliśmy na zwycięstwo - oznajmił. Wtedy Milan wygrał 2:1, teraz zremisował 1:1, tracąc gola w końcówce, ale nawet w przypadku szczęśliwie utrzymanego zwycięstwa - w co przez chwilę można było uwierzyć - trener mógłby znów powtórzyć swoje spostrzeżenie. Zresztą Milan na zwycięstwa ostatnio w ogóle rzadko zasługuje.

Ciułacze punktów, zabójcy futbolu

To, że Milan jest najbardziej topornie grającą drużyną z czołówki Serie A, widzą kibice, którzy co tydzień oglądają jego mecze. Właściwie w każdym z nich scenariusz w pewnych momentach się powtarza. Niedokładne podania, proste straty, brak akcji oskrzydlających, trudność w zdominowaniu rywala, niewiele dające zmiany ustawienia przez Gattuso, nieporadność i zdanie się na jednego gracza w ataku - aż dziw, że drużyna, która wydaje się nie mieć pomysłu na grę do przodu, jest w TOP 4 ligi. Do tego w świąteczną sobotę do listy grzechów Milanu trzeba doliczyć jeszcze dziwnie operującego w środku pola Hakana Calhanoglu. Zdecydowanie korzystniej dla Milanu było, jak Turek nie miał piłki. Może dlatego szkoleniowiec gości ściągnął go w końcu z boiska.

Krzysztof Piątek nie dokonał cudu

Jednak nieporadny Calhanoglu, niepewny Lucas Biglia, bezproduktywny Patrick Cutrone nie byli jedynymi zmartwieniami Milanu. W meczu z Parmą "Rossoneri" jako drużyna gubili się z piłką, nim byli jeszcze 30 metrów przed bramką swych rywali. Cudotwórca, którym ma być Krzysztof Piątek, niestety nawet w okresie świątecznym cudów zawsze czynić nie może. Dość powiedzieć, że pierwszą piłkę dostał od kolegów po pół godzinie gry i to jakieś 40 metrów przed bramką Parmy, bliżej linii bocznej boiska. Polak pobiegł co sił w stronę bramki rywala, ale strzał z ostrego kąta nie był udany. Zresztą w wyjazdowym spotkaniu Piątek znów sporo musiał siedzieć w defensywie. Ubezpieczać ją przy stałych fragmentach gry, ale też podczas ataku pozycyjnego gospodarzy. Parma miała kilka okazji do strzelenia gola, z przewrotką Juraja Kucka na czele. Swoją drogą do bramki kwietnia zabrakło mu niewiele. Piątek w całym spotkaniu miał natomiast szansę na jeden pojedynek z rywalem - udany. Z trzech jego strzałów jeden został zablokowany. Nie były to jednak dogodne okazje do czegokolwiek. W asyście w tym spotkaniu przeszkodziło mu kilka centymetrów, bo o tyle w jednej z akcji był wysunięty przed obrońcę gospodarzy. Miał gorszy dzień? Przy tak grającym Milanie na Stadio Tardini Polaka raczej nie mogło być widać.

Krzysztof Piątek na spalonym. Zadecydowało kilka centymetrówKrzysztof Piątek na spalonym. Zadecydowało kilka centymetrów screen

Spadek na 6. lokatę?

Milan trochę nieoczekiwanie strzelił gola w 69. minucie. Cieszył się wprowadzony z ławki Samuel Castillejo, któremu dograł Suso. Po tym uśmiechu losu goście zaczęli się bronić i bardzo źle znosili wejścia rywali, po których raczej celebrowali rzuty wolny czy przerwy w grze. Parma naciskała i odpowiedziała z wolnego w 87. minucie. Trafił Bruno Alves. Remis 1:1 oznacza, że mediolańczycy w ostatnim miesiącu nie byli w stanie wygrać w Serie A więcej niż raz! W sześciu spotkaniach uciułali pięć punktów, co w kontekście ich walki o Ligę Mistrzów brzmi raczej wesoło. Zespół, który mimo mało widowiskowego futbolu był na dobrej drodze do zajęcia w lidze najlepszej pozycji od czasu trzeciego miejsca wywalczonego przez Massimiliano Allegriego (sezon 2012/13) przy wygranych w 33. kolejce Romy (gra z Interem) czy Atalanty (gra z Napoli) może spaść na szóstą lokatę. Choć na święta takiego scenariusza w Mediolanie raczej nikt nie zakłada, to świąteczne życzenia od najbliższych dla Krzysztofa Piątka są raczej do przewidzenia: Zdrowia, smacznego jajka i żeby wam Champions League jednak nie odjechała.

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.