Krzysztof Piątek oddalił kolejny zarzut krytyków. Znowu spisał się lepiej niż Milan

To mógł być idealny mecz Krzysztofa Piątka. Już w pierwszej połowie strzelił gola Juventusowi, a na początku drugiej odebrał piłkę obrońcy, ruszył z nią na bramkę Szczęsnego, ale nie trafił do siatki. Milan przegrał z Juventusem 1:2 i w niedzielę może wypaść z pierwszej czwórki, która gwarantuje grę w Lidze Mistrzów.
Zobacz wideo

Była 39 minuta. Juventus zaczynał akcję od własnej bramki, a Leonardo Bonucci popełnił prosty błąd w wyprowadzeniu piłki. Timue Bakayoko od razu zagrał ją do Piątka, a on – jak automat – przyjął, uderzył po ziemi, kilkadziesiąt centymetrów od dłoni Wojciecha Szczęsnego. Milan wyszedł na prowadzenie, a Polak złożył ręce w charakterystyczne pistolety i wystrzelił po raz 21. w ligowym sezonie.

To już tradycja, że Krzysztof Piątek w najważniejszych meczach wypada lepiej niż jego zespół. Z Juventusem było podobnie – strzelił gola i razem z Fabio Quagliarellą został liderem strzelców Serie A, ale ostatecznie Milan przegrał 1:2. W spotkaniach z czterema najlepszymi drużynami poprzedniego zespołu Piątek strzelił cztery gole, trafia średnio co 145 minut. Problem polega na tym, że te trafienia niewiele dają zespołom, w których gra. Genoa i Milan wygrały tylko trzy z dziewięciu takich meczów.

Krzysztof Piątek uciszył krytyków 

Gdy Krzysztof Piątek grał w Genoi jedynym zarzutem, było to, że trafia głównie ze słabszymi drużynami. Wystarczyło jednak, że przeszedł do Milanu i zaczął strzelać również z najlepszymi zespołami: dwa razy z Napoli, raz z Romą, w sobotę przeciwko Juventusowi. Znów otworzył wynik spotkania – pod koniec tygodnia „La Gazetta dello Sport” wyliczyła, że Krzysztof Piątek aż 70 proc. goli strzelał jako pierwszy zawodnik w swoim zespole. Na początku przygody w Mediolanie przekładało się to na realne korzyści, bo zespół Gennaro Gattuso wygrywał. Ostatnio gole Piątka są tylko pocieszeniem po kolejnych zawodach. Bo tak: Polak trafiał z Udinese, ale Milan tylko zremisował, strzelał z Juventusem, ale jego zespół przegrał.

Piątek może być bardzo zadowolony z indywidualnych osiągnięć, bo od 1960 roku tylko pięciu piłkarzy zdobyło w pierwszym sezonie we Włoszech minimum dwadzieścia bramek. Aż 25 goli strzelił Ronaldo, a o gola gorsi są Diego Milito i Andrij Szewczenko. Piątek ma 21 goli i najbliżej mu do Vincenzo Montelli (22).

Włocha mógł dogonić jeszcze w meczu z Juventusem, bo pierwszą okazję na gola miał już w pierwszej minucie, ale minimalnie chybił. Drugą szansę wykorzystał, a po zmianie stron kibicom mogła przypomnieć się jego akcja z meczu przeciwko Napoli, gdy efektownie zwiódł Kalidou Koulibaly’ego i trafił do siatki. Na Allianz Stadium zabrakło tej skuteczności, żeby można mówić o idealnym meczu Krzysztofa Piątka – zwycięskim, przeciwko najlepszej drużynie, na najtrudniejszym obiekcie. A tak, jego występ z Juve był (tylko) dobry, bo oprócz bramki, Piątka można chwalić za walkę z Bonuccim i Ruganim. Pracował dla zespołu, mimo że po raz kolejny był osamotniony w ataku i imponował przygotowaniem fizycznym.

Nie przełożyło się to na punkty – i to największy problem Milanu, który z Juventusem w Turynie przegrał osiem ostatnich meczów. W lidze ostatni raz zwyciężył blisko miesiąc temu, od tego czasu tylko raz remisując. Jeśli w niedzielę Atalanta wygra z Interem, to Milan znajdzie się poza strefą Ligi Mistrzów.

Więcej o:
Copyright © Agora SA