Karol Świderski do PAOK-u przeszedł w styczniu. Zagrał w ośmiu meczach i strzelił pięć bramek oraz zaliczył jedną asystę. Trzeba jednak pamiętać, że często był rezerwowym i swój bilans "wykręcił" w zaledwie 298 minut, strzelając gola co niespełna 60 minut.
"Corriere dello Sport" swój artykuł zaczyna od historii sukcesów polskiego futbolu. Zaczyna od 1974 roku i trzeciego miejsca reprezentacji Polski na mistrzostwach świata, wspomina o historii Polski, roku 1980, gdańskiej "Solidarności" i Lechu Wałęsie. Przypomina kadrę "Orłów Górskiego" oraz kolejne nasze trzecie miejsce na MŚ 1982 w Hiszpanii.
Później autorzy tekstu przechodzą do czasów współczesnych - naszych napastników Roberta Lewandowskiego, Arkadiusza Milik i Krzysztofa Piątka. "Teraz Polska ma trzech świetnych napastników, którzy są w sumie warci prawie 300 mln euro." - piszą i mówią o polskiej specjalności - szkoleniu napastników światowej klasy.
Karol Świderski budzi zainteresowanie Genoi od kilku miesięcy. Na razie Polaka nie udało się pozyskać - wybrał on ofertę greckiego PAOK-u Saloniki. W "Corriere dello Sport" piszą, że jego celem jest podążyć drogą Krzysztofa Piątka. Na razie PAOK wygrał walkę o Polaka, ale drzwi są jeszcze otwarte. Letnie okienko transferowe nadchodzi.
Była oferta z Genoi. Pomyślałem, że jest szansa, aby zostać drugim Krzysztofem Piątkiem. A później przyszła myśl: nie chcę być drugim Piątkiem, chcę być sobą. Z Grecji też mogę trafić do wielkich klubów - wytłumaczył swoją decyzję Świderski.