99 minut w barwach Milanu, dwa strzelone gole, trzy żółte kartki dla rywali za faule na nim i zapewnione miejsce na okładkach włoskich gazet– tak wygląda dorobek Krzysztofa Piątka po dwóch pierwszych meczach w nowym klubie. Co więcej Piątek ma już 9 bramek w Pucharze Włoch i jest bardzo blisko korony króla strzelców tych rozgrywek.
Była 11. minuta spotkania Milanu z Napoli w Pucharze Włoch, Krzysztof Piątek dostał kapitalne prostopadłe podanie między dwójkę obrońców. Doskonale przyjął piłkę i bez zastanowienia kropnął w stronę bramki Napoli. Wpadło po raz pierwszy. Stadion oszalał, a spiker po chwili krzyknął, że pierwszego gola dla Milanu strzelił „Kristof Piątek”.
Piątek zadebiutował we wtorek w pierwszym składzie Rossonierich, ale chyba nikt nie mógł przypuszczać, że mecz zostanie okraszony takim golem, jak ten w 27. minucie. Piątek znowu dostał długie podanie i był sam w polu karnym przeciwko dwójce znakomitych obrońców. 24-letni napastnik lekko popchnął sobie piłkę do środka i zdecydował się na niezwykle trudny strzał po długim rogu. Znowu wpadło, a San Siro ponownie było w ekstazie, bo Piątek po zaledwie 48 minutach gry dla Milanu miał już dwie bramki, czyli więcej niż Gonzalo Higuain w ostatnich 12 meczach dla drużyny Gattuso.
Piątek robił co chciał z obrońcami, a efektem były dwie żółte kartki dla Koulibaliego i Maksimowicza. Piłkarze Napoli po prostu nie mogli sobie z nim poradzić, a faule były jedyną szansą zatrzymania polskiego napastnika.
W drugiej połowie Milan ograniczył się do przerywania akcji, a Piątek mocno pracował w defensywie. W 77.minucie Gattuso ściągnął Polaka z boiska, a San Siro pożegnało naszego piłkarza owacją na stojąco. Dużo gorzej wypadli za to polscy piłkarze Napoli. O ile Arkadiusz Milik był bardzo aktywny, a w 81. Minucie mógł nawet strzelić gola, to Piotr Zieliński był kompletnie niewidoczny i z jego gry było niewiele pożytku dla Neapolitańczyków.
Milan awansował do półfinału Pucharu Włoch, w którym zagra ze zwycięzcą meczu Lazio - Inter (31.01.2018).