Transfery. Krzysztof Piątek w Realu Madryt? "To nie jest wcale taki absurd"

- Bardziej wierzę, że Krzysztof Piątek zostanie w Serie A, trafi tam do mocniejszego klubu, niż zimą przeprowadzi się do Madrytu. Ale jego transfer do Realu to wcale nie taki absurd, jak niektórym się może wydawać - mówi Tomasz Ćwiąkała, komentator Canal+ Sport i specjalista od ligi hiszpańskiej.
Zobacz wideo

O tym, że transfer Krzysztofa Piątka może dojść do skutku, przekonuje m.in. hiszpański AS oraz dziennikarze radia Cadena SER. - To właśnie ta stacja kilka dni temu podała informację, że swoimi kanałami dotarła do Genoi. Że właśnie stamtąd dowiedziała się o zainteresowaniu Realu, który co prawda oferty za Piątka jeszcze nie złożył, ale już kontaktował się z włoskim klubem w sprawie polskiego napastnika - mówi Tomasz Ćwiąkała, komentator Canal+ Sport i specjalista od ligi hiszpańskiej.

Krzysztof Piątek, cena: 60 mln euro

Mówi się, że Real jest gotowy zapłacić 60 mln euro. Gdyby Piątek faktycznie tyle kosztował, pobiłby transferowy rekord Polski. Ten obecnie należy do Arkadiusza Milika, który w połowie 2016 r. za 32 mln euro przechodził z Ajaxu Amsterdam do SSC Napoli. - 60 mln euro za Piątka wydaje się dość dużą kwotą. Real za podobne pieniądze sprowadził ostatnio tylko Viniciusa. Do tego raczej nie wydaje pieniędzy o tej porze roku. OK, teraz na początku stycznia pozyskał za kilkanaście milionów euro Brahima Diaza z Manchesteru City, ale to był pierwszy zimowy transfer Florentino Pereza od czterech lat. Co też jest symptomatyczne. I też budzi pewne wątpliwości, również w kontekście Piątka - mówi Ćwiąkała.

Po czym dalej wyjaśnia: - W Madrycie mają bardzo dużo pieniędzy, tylko że nikt już tam nimi nie szasta. Real ostatnio ściąga zawodników z myślą o przyszłości. Już nie rozbija banku, nie sprowadza dużych nazwisk. Ostatnim takim był pozyskany cztery i pół roku temu James Rodriguez. No i może ewentualnie latem Thibaut Courtois, ale to jednak bramkarz, na dodatek kupiony dość okazyjnie, za niewielkie pieniądze [35 mln euro]. Patrząc jednak na zawodników, którzy w ostatnich latach trafiali na Santiago Bernabeu, biorąc pod uwagę także to, co się dzieje w obecnym sezonie - jakie są problemy z napastnikami - Piątek w tę politykę transferową Realu trochę się wpisuje.

Teraz Real, wcześniej Barcelona

Transfer Piątka wałkowany w Hiszpanii był już kilka miesięcy temu - na przełomie września i października, kiedy pisało się, że może trafić do Barcelony. - Zapanowało wtedy totalne szaleństwo. Dochodziło do naprawdę absurdalnych sytuacji. Pamiętam, że Barcelona rozgrywała mecz z Valencią, a na portalu dziennika „Sport” - największego w Katalonii - głównym newsem była wtedy jakaś informacja o Piątku - przypomina sobie Ćwiąkała.

Swoją drogą Barcelona teraz też szuka napastnika, mówi się jednak o Alvaro Moracie albo Fernando Llorente. - Tematu Piątka nie ma. Ten pojawia się w kontekście Realu, jego nazwisko cały czas gdzieś tam się przewija. I choć w tym momencie raczej nie wierzę w ten transfer, to nie znaczy, że jest on nierealny, zupełnie oderwany od rzeczywistości. Bo ta jest taka, że Real potrzebuje napastnika. Kogoś do pary z Karimem Benzemą. Kogoś lepszego niż 21-letni Cristo z rezerw i pewniejszego niż wracający po kontuzji Mariano. A przy tym kogoś tańszego niż Harry Kane czy Mauro Icardi oraz tańszego i dużo młodszego niż Robert Lewandowski - wskazuje Ćwiąkała.

Real musi szybko podjąć decyzję w sprawie Piątka. Na sprowadzenie Polaka jest zdecydowany AC Milan, ale pod warunkiem, że najpierw pozbędzie się Gonzalo Higuaina. Czy Piątek mógłby wybrać Milan kosztem Realu? - Ja bardziej wierzę, że zostanie w Serie A. Że trafi właśnie tam do mocniejszego klubu, niż zimą przeprowadzi się do Madrytu. Ale z drugiej strony, jego transfer do Realu to wcale nie taki absurd, jak niektórym się może wydawać - kończy Ćwiąkała.

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.