Kibice i komentatorzy we Włoszech odliczali już kolejne minuty bez strzelonego gola w wykonaniu Krzysztofa Piątka. Polski napastnik nie zdobył bramki w ostatnich pięciu spotkaniach Serie A. W tym czasie Genoa mierzyła się jednak z bardzo wymagającymi przeciwnikami: Juventus, Udinese, Milan, Inter i Napoli.
Krzysztof Piątek znów liderem strzelców Serie A
Debry miasta Genua od lat słyną ze swojej zaciętości. Nie inaczej było i tym razem. Sampdoria lepiej rozpoczęła mecz, bo prowadziła już po 15. minutach za sprawą trafienia Fabio Quagliarelli. Jak się jednak później okazało, gości w pierwszej połowie stać było tylko na kwadrans dobrej gry.
Po bramce Qugliarelli zaczął się "Krzysztof Piątek show". W 17. minucie Polak był faulowany przez bramkarza Sampdorii w polu karnym i sam podszedł do wykonania rzutu karnego. Trafił, dzięki czemu przełamał swoją strzelecką niemoc. Ma już 10 goli na koncie w tym sezonie ligi włoskiej - dzięki temu znów prowadzi w tabeli strzelców Serie A (wyprzedził Ronaldo, który strzelił jak na razie 9 goli).
Krzysztof Piątek zagrał tak, jakby pochodził z Genui
Co ważne, Piątek nie tylko zdobył bramkę, ale i był najlepszym zawodnikiem na boisku. Imponował zaangażowaniem, ciągle szukał piłki. Oddał kilka groźnych strzałów, po jego podaniu Romulo powinien dać Genoi prowadzenie. Polski napastnik wypadł w debrach miasta Genua bardzo dobrze. To był jeden z jego najlepszych występów w tym sezonie.
Piątek był motorem napędowym gospodarzy mimo, że od 27. minuty grał z rozbitym nosem. Wyglądał tak, jakby cała jego twarz była we krwi, bo jednocześnie na policzku miał namalowaną kreskę szminką - akcja w całej Italii przeciwko przemocy wobec kobiet.
Genoa i Sampdoria ostatecznie podzieliły się punktami. W barwach gości 90 minut zagrał Bartosz Bereszyński, który zaprezentował się przyzwoicie. Dawid Kownacki przesiedział cały mecz na ławce rezerwowych Sampdorii, a Karol Linetty pauzował w tym meczu z powodu kartek.
Dziękujemy za przeczytanie artykułu!