Nowe rozdanie w reprezentacji Włoch. Czy Roberto Mancini podoła wyzwaniu?

Napisać, że reprezentacja Włoch przeżywa kryzys, to jak nic nie napisać. Squadra Azzurra tkwi w największym dołku od kilkudziesięciu lat. I choć są przesłanki pozwalające wierzyć, że jutro będzie lepsze, to jednak kadra prowadzona przez Roberto Manciniego pozostaje wielką niewiadomą.

Przez 180 minut mundialowego barażu Włosi nie potrafili Szwedom strzelić nawet gola, więc po raz pierwszy od 1958 roku nie zobaczyliśmy ich na mistrzostwach świata. Przyczyn kryzysu jest kilka. Przede wszystkim chodzi o jakość piłkarzy, ale nie tylko…

Ostatnia generacja włoskich zawodników, w której roiło się od gwiazd światowego formatu urodziła się w latach 70., m.in. Fabio Cannavaro, Alessandro Nesta, Andrea Pirlo, Francesco Totti czy Alessandro Del Piero. Kolejne pokolenia były znacznie uboższe w talent.

- Nie mamy już zawodników o międzynarodowej wartości. Nasuwa się pytanie: dlaczego nie "produkujemy" mistrzów? Brakuje nam talentów. Anglia obecnie jest przed nami. Nie uważam, by była to tylko kwestia pieniędzy. Anglicy dali odpowiedni impuls sektorom młodzieżowym. Spójrzmy też na Niemców. W połowie lat 90. ich piłka także popadła w kryzys. Niemcy mieli jednak odpowiednio dużo siły, by zadać sobie pewne pytania, dokonać samokrytyki i zaplanować odbudowę - uważa Gianfranco Zola, była gwiazda reprezentacji.

Gdzie się podziali Włosi?

Wpływ na stan futbolu na Półwyspie Apeniński ma także polityka kadrowa klubów z Serie A. W innych czołowych ligach świata (Premier League, Bundesliga, La Liga, Ligue 1) włoscy piłkarze mają marginalne znaczenie. Problem w tym, że w Serie A też zaczynają coraz mniej znaczyć. W Romie, Interze i Napoli prawie nigdy nie występuje więcej niż dwóch lub maksymalnie trzech Włochów w pierwszym składzie! Nawet w Juventusie, który od zawsze był podporą reprezentacji, ich znaczenie spada. W tym sezonie ligowym - w drużynie Starej Damy - wystąpił tylko jeden Włoch, który nie przekroczył 30. roku życia. Był nim Federico Bernardeschi, czyli nowa nadzieja Włochów.

Głównym winowajcą ostatnich niepowodzeń został Gian Piero Ventura, poprzedni selekcjoner. Bo choć żadna futbolowa nacja nie może się równać z Włochami pod względem liczby świetnych trenerów (Massimiliano Allegri, Antonio Conte, Carlo Ancelotti, Maurizio Sarri, itd.), to Włochów w el. do mundialu prowadził właśnie Ventura. Trener o którym, co najwyżej, można byłoby napisać, że jest solidnym ligowym szkoleniowcem, ale nic ponad to. Ventura najpierw nie mógł się zdecydować na ustawienie, w jakim miała grać jego kadra, a potem błędnie selekcjonował zawodników i nie umiał także reagować na wydarzenia boiskowe. Najlepiej obrazował to wspomniany mecz ze Szwedami.

- Kur**, ja mam wejść? Musimy wygrać, a nie zremisować - powiedział w trakcie drugiej połowy Daniele De Rossi odmawiając wyjścia na rozgrzewkę. Gwiazda Romy wskazała jednocześnie na Lorenzo Insigne. - Pomyślałem, że lepiej by było, gdyby on wszedł za mnie - wytłumaczył po meczu.


Skrzydłowy Napoli to chyba najlepszy ofensywny włoski piłkarz. Dlatego decyzja Ventury o tym, by w arcyważnym dwumeczu zagrał zaledwie 14 minut (zero w rewanżu) i to jako środkowy pomocnik (!) była niewytłumaczalna. Ale takich wyborów było więcej…

I choć Ventury już nie ma, to wcale nie jest pewne, że Roberto Mancini, nowy selekcjoner, podoła wyzwaniu.

Czy Mancini trener dorówna Manciniemu piłkarzowi?

Choć Mancini nigdy nie zdobył mistrzostwa świata jako piłkarz, to był fantastycznym napastnikiem. W 1990 roku podczas mundialu we Włoszech doszedł do półfinału, przegranego dramatycznie z Argentyną. Włoskich barw bronił do 1994 roku, kiedy to Italia zdobyła wicemistrzostwo świata podczas turnieju w USA. Teraz marzy o tym, aby odbudować włoską piłkę. Ale przecież „Mancini piłkarz” i „Mancini trener’ to dwie zupełnie inne postacie.

Kibice włoskiej kadry mogą być pełni obaw. Choć na pierwszy rzut oka Mancini odnosił sukcesy (zdobył mistrzostwo Włoch z Interem i wygrał Premier League z Manchesterem City), to owe tytuły - po głębszej analizie - nie robią już piorunującego wrażenia.

Wygrał trzy scudetta, ale dwa z nich zostały przyznane Interowi w wyniku afery korupcyjnej Calciopoli . W Anglii pracował przez cztery lata, ale tylko raz wygrał Premier League. I w City, i w Interze, nie dawał sobie zbytnio rady w Lidze Mistrzów. Manchester dwukrotnie nie przebrnął przez fazę grupową LM, a drużyna Nerazzurrich dwukrotnie odpadła w 1/8 finału. W ostatnich sezonach też nie zachwycał. Z Galatasaray Stambuł nie potrafił wygrać ligi tureckiej, a z Zenitem Sankt Petersburg wypadł z pierwszej czwórki ligi rosyjskiej!

Przynajmniej Mancini – w odróżnieniu od Ventury - ma wizję kadry. I choć nie da się przewidzieć dokładnej jedenastki, jaka wybiegnie na mecz z Polską, to prawdopodobnie Italia zagra w ustawieniu 1-4-3-3, a więc teoretycznie w ofensywnym zestawieniu. Mancini sam był napastnikiem, więc zależy mu na efektownej grze.

Nowe Włochy

O miano pierwszego bramkarza powalczy utalentowany Gianluigi Donnarumma (AC Milan), doświadczony Salvatore Sirigu (Torino) oraz Mattia Perin, rywal Wojciecha Szczęsnego z Juve. Defensywę trzymać w ryzach będą doświadczeni Giorgio Chiellini oraz Leonardo Bonucci. Ale już presję wywierają na nich młodzi: 24-letni Daniele Rugani z Juventusu i jego rówieśnik Alessio Romagnoli z Milanu.

I tylko boczni obrońcy pozostają niewiadomą, ale prawdopodobnie zagrają tam Davide Zappacosta (Chelsea) i Domenico Criscito (Genoa)

W pomocy centralną postacią ma być Jorginho, kolejny zawodnik The Blues. Partnerować będą mu pewnie: 22-letni Lorenzo Pellegrini (AS Roma), kandydat na gwiazdę światowego formatu, oraz Marco Benassi (Fiorentina), autor trzech bramek w tym sezonie Serie A.

W przyszłości do składu wróci pewnie także Marco Verratti, ale póki co 25-latek jest bez formy, wciąż marnuje swój ogromny potencjał, więc nie otrzymał powołania na meczu z Polską.

Defensywę biało-czerwonych straszyć będzie trójząb: Insigne, Mario Balotelli i Federico Bernadeschi. To ma być trzon nowej kadry. O pozostałe miejsce będzie toczyła się zacięta rywalizacja.

Czy Balotelli udźwignie presję?

Włosi bardzo liczą na Mario Balotellego. Największy "enfant terrible" włoskiego futbolu (obok Antonio Cassano) ostatnio się zmienił. Dojrzał. Coraz rzadziej pisze się o jego pozaboiskowych wybrykach, a dziennikarze raczej skupiają się na jego boiskowych wyczynach. 28-latek od dwóch lat występuje we francuskim OG Nice, gdzie zagrał w 67 meczach i strzelił aż 43 gole oraz zanotował trzy asysty. W tym czasie zobaczył „tylko” trzy czerwone kartki, w tym jedną niesłusznie.

Ale choć napastnik ma 35 spotkań w kadrze, to tylko raz w niej nie zawiódł. Podczas Euro 2012, kiedy Włosi zostali wicemistrzami, Super Mario zdobył trzy bramki w turnieju, w tym dwie w półfinale z Niemcami (2:1). Kibice liczą, że Mancini, który zna go z Interu oraz City, będzie umiał do niego trafić i wydobyć z niego, co najlepsze. Jeśli Balotelli będzie jednak bez formy, to zastąpić mogą go: Andrea Belotti (Torino FC) i Ciro Immobile (Lazio Rzym), czyli rasowe "9".

Na skrzydłach prawdopodobnie pomagać im będą Insigne oraz Bernardeschi. Ten pierwszy to od kilku sezonów czołowy zawodnik Napoli i to w nim pokłada się chyba największe nadzieje. Podobnie jak w skrzydłowym Juventusu. Bernardeschi pomimo ogromnej konkurencji w Turynie (Douglas Costa, Juan Cuadrado, Paulo Dybala, Mario Mandżukić i Cristiano Ronaldo) niespodziewanie stał się jednym z najlepszych zawodników Starej Damy w tym sezonie. I może czas, aby w kadrze także stał się centralną postacią. Choć niekoniecznie na skrzydle.

- Bernardeschi to taki typ zawodnika, który może grać na różnych pozycjach, podobnie jak Giacomo Bonaventura. Poza tym jest szybki i dobrze wyszkolony technicznie. Umie niemal wszystko i w ofensywie może zagrać na praktycznie każdej pozycji - twierdzi Mancini. Gdyby Bernardeschi miał wystąpić na pozycji środkowego ofensywnego pomocnica, to jego miejsce na skrzydle zajmie Federico Chiesa, utalentowany 20-latek z Fiorentiny, syn Enrico.

Na Półwyspie Apenińskim pojawiło się kilku młodych zdolnych, którzy wzmocnieni doświadczoną obroną mogą sprawić Polsce wiele trudności. Dla Manciniego spotkanie z nami będzie trzecim w roli selekcjonera. W dwóch wcześniejszych zanotował porażkę (1:3 z Francją) i zwycięstwo (2:1 z Arabią Saudyjską). Ale nawet wygrana z drużyną Jerzego Brzęczka nie powinna być we Włoszech zbytnio fetowana. Cel długofalowy jest znacznie ambitniejszy. A jest nim powrót na swoje miejsce, czyli do ścisłej światowej czołówki. Ale do tego jeszcze bardzo daleka droga. Mecz z Polską może być pierwszym krokiem w tym kierunku.

Kadra Włoch na mecze Ligi Narodów z Polską i Portugalią

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.