Oficjalnie: Szczęsny przeszedł testy medyczne w Juventusie. Co czeka go w Turynie?

Arsenal zarobi na nim 12 mln euro. Wojciech Szczęsny spotka w Turynie Gianluigiego Buffona, który pomimo zbliżających się czterdziestych urodzin wciąż jest podstawowym bramkarzem. Co czeka Polaka w nowym klubie? Spekuluje się, że ma zapewnione w kontrakcie co najmniej dwadzieścia meczów w sezonie.

Od 2008 roku bramkarz reprezentacji Polski formalnie był zawodnikiem Arsenalu, ale przez ostatnie dwa lata strzegł bramki Romy. Pierwszy rok we Włoszech miał udany, ale dopiero w sezonie 2016/17 stał się gwiazdą Serie A. W 38 spotkaniach ligowych wpuścił zaledwie 38 bramek. Mniej - bo 24 - stracił tylko Gianluigi Buffon. Ten był jednak chroniony przez jedną z najlepszych formacji defensywnych świata. Trudno porównywać Andreę Barzagliego, Giorgio Chelliniego i Leonardo Bonucciego (trafił latem do Milanu) do Kostasa Manolasa i Fazio...

Polak jest za to lepszy w statystyce zachowanych czystych kont. Aż czternastokrotnie schodził z boiska bez wpuszczonego gola, nikt w Serie A nie miał lepszego bilansu!

Dominacja Juventusu

Mimo świetnych statystyk Szczęsnego, Roma nie zamierzała zapłacić 14 mln euro, jakich początkowo żądał za niego Arsenal. Zbliżona kwota nie była jednak żadnym problemem dla Juventusu. Stara Dama od lat jest hegemonem finansowym na Półwyspie Apenińskim (teraz się to zmieni za sprawą AC Milan). Rok temu wykupiła największe gwiazdy swoich rywali. Z Napoli wyciągnęła Gonzalo Higuaina, a z Romy Miralema Pjanicia. Teraz znowu pokazała siłę. Podstawowy bramkarz rzymian zostanie zaledwie rezerwowym bramkarzem Juventusu.

Buffon od zawsze na topie

Buffon w 2001 roku został kupiony przez Starą Damę z Parmy za – w przeliczeniu na euro – 52 mln i do dziś żaden bramkarz nie był droższy. Od szesnastu lat nikt nawet przez moment (!) nie zagroził jego pozycji. Antonio Mirante, Christian Abbiati, Alexander Manninger, Marco Storari, Neto i kilku mniej znanych, młodych bramkarzy, wchodziło na murawę tylko w przypadku kontuzji Włocha, bądź w pucharze krajowym. Od 2015 roku pierwszym zmiennikiem Buffona jest Brazylijczyk, Neto.

Choć Buffon dobija do czterdziestki to wciąż rzadko miewa urazy wykluczające go z gry. Trener Massimilliano Allegri stara się jednak coraz częściej dawać mu odpocząć, albo przed ważnymi spotkaniami, albo w Pucharze Włoch.

Brazylijski bramkarz Juventusu w sezonie 2016/17 dostał więc więcej szans niż poprzedni zmiennicy.

Neto był wystawiany na spotkania ze słabszymi rywalami, które poprzedzały mecze prestiżowe, np. z Romą i Napoli.

Dostał szansę także w Lidze Mistrzów, ale mecz z Dinamem Zagrzeb, był ostatnim w grupie. Również bez znaczenia. Juve świętowało awans dwa tygodnie wcześniej.
Jedynymi rozgrywkami gdzie mógł liczyć na regularną grę był Puchar Włoch. Stara Dama wygrała go, więc Neto wystąpił we wszystkich pięciu meczach. Buffon, tak jak zarząd klubu, często irytował się jednak poczynaniami młodszego kolegi. Szczególnie zawalił rewanżowy mecz z Napoli, który Juventus przegrał 2:3, ale wcześniej wygrał 3:1, więc awansował dalej.

Ogółem Neto we wszystkich rozgrywkach zagrał w 14 z 58 możliwych meczów. Wystąpił w pięciu spotkaniach w Serie A, ośmiu w Pucharze Włoch i w jednym w Lidze Mistrzów. Wpuścił 9 bramek i aż 8 razy zachował czyste konto. Ale zasługa większa w tym wspomnianych wyżej obrońców.

Nie ma co się łudzić. Wojciecha Szczęsnego czeka podobna rola co Brazylijczyka. Polak najprawdopodobniej będzie mógł zatem liczyć na kilkanaście meczów w sezonie. Chociaż spekuluje się, że w kontrakcie ma zapewnioną grę w co najmniej dwudziestu meczach w sezonie. Ale tylko w tym pierwszym. Później ma się to zmienić.

Buffon ogłosił, że rozgrywki 2017/18 będą najprawdopodobniej jego ostatnimi. Chce zakończyć karierę po mundialu w Rosji, który będzie dla niego już piątym, co byłoby historycznym osiągnięciem. Decyzję zmieni tylko jeśli wygra Ligę Mistrzów. Wówczas chciałby pograć kolejny rok, aby zdobyć klubowe MŚ.

Po mundialu w 2018 roku pierwszym bramkarzem ma zostać właśnie Szczęsny. Taki klarowny układ pomiędzy klubem a zawodnikiem, wydaje się rozsądnym rozwiązaniem. Pierwszy sezon spędzi na aklimatyzacji i treningach z Buffonem, a także nauczenia się gry w różnych systemach taktycznych, zarówno z trójką obrońców (3-5-2), jak i z czwórką (4-2-3-1), który nieco się różni od klasycznej formacji z czterema obrońcami.

Pomimo tego, transfer do Juventusu wydaje się być kolejnym krokiem na przód w karierze Szczęsnego. Szczególnie, że powrót do Londynu też nie gwarantuje mu pewnego miejsca w składzie, bo Petr Cech wciąż ma ambicje bycia numerem jeden. Pierwszy sezon spędzony głównie na ławce rezerwowych nie będzie dla Szczęsnego nowością. W przeszłości miewał kłopoty z regularną grą w Arsenalu. Czasem trzeba zrobić krok do tyłu, żeby potem zrobić dwa do przodu. A około dwudziestu spotkań w sezonie sprawia, że najprawdopodobniej wciąż będzie miał miejsce w kadrze Adama Nawałki.

 

Decyzja Szczęsnego wydaje się rozsądna, bo przechodzi do większego klubu. W ciągu ostatnich trzech lat Juve dwukrotnie grało w finale Ligi Mistrzów. We Włoszech rządzą od sześciu lat. Tymczasem Szczęsny nie ma się zbytnio czym pochwalić. Wygrał tylko dwa Puchary Anglii.

W transferze Szczęsnego najbardziej zaskakuje postawa Arsenalu. Londyńczycy mogli mieć zawodnika, który jest bardzo przywiązany do ich barw, a przy okazji jest już w czołówce topowych bramkarzy w Europie, a wciąż się przecież będzie rozwijał. Ma zaledwie 27-lat. Teoretycznie może jeszcze grać i kolejne dziesięć lat. Czym jest przy tym rok siedzenia na ławce?

Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.