Liga włoska. Doktor Śmigielski: Niech Milik nie wraca za 100 dni, bo popełni duży błąd

- Milik ma być gotowy nie do chodzenia na zakupy, tylko do wyczynu. Niech lepiej wróci nie za 100, tylko za 150 dni - mówi dr Robert Śmigielski, ortopeda, lekarz m.in. Anity Włodarczyk i Piotra Małachowskiego. Były szef komisji medycznej Polskiego Związku Piłki Nożnej komentuje wypowiedź Przemysława Pańtaka. Agent Arkadiusza Milika stwierdził, że napastnik Napoli, który przeszedł operację rekonstrukcji więzadeł w kolanie, już za 100 dni wróci na boisko

Obserwuj @LukaszJachimiak

Łukasz Jachimiak: kiedy okazało się, że Arkadiusz Milik ma zerwane więzadła krzyżowe przednie w lewym kolanie i musi przejść operację, zapowiadano, że jego powrót do gry nastąpi za sześć miesięcy, najwcześniej za cztery. Teraz agent zawodnika Przemysław Pańtak stwierdził, że Arka zobaczymy na boisku nie później niż za 100 dni, bo zawodnik jest bardzo zdeterminowany, by szybko wrócić. Czy to nie jest pułapka dla Milika?

Robert Śmigielski: na pewno to nie od determinacji zawodnika zależy kiedy on wróci. Gdyby tak było, to sportowcy wracaliby po tygodniu albo nawet prosto ze stołu. Wszystko zależy od tego, jak kolano się będzie goiło, jak będzie przebiegała rehabilitacja, jak będzie wyglądało więzadło. Trzy miesiące? To myślenie życzeniowe. Byłoby korzystniej dla Milika, gdyby pozwolił tej nodze spokojnie się wyleczyć. Jeśli wróci za wcześnie, to popełni duży błąd, bo przy odnowieniu się kontuzji wrócić mu już będzie dużo trudniej. Niech lepiej wróci nie za 100, tylko za 150 dni, ale całkowicie zdrowy. To przecież młody chłopak, który zdąży jeszcze zrobić karierę.

Zdarza się, że po takiej kontuzji jak ta Milika sportowcy wracają po 100 dniach?

- Standardowo na świecie wracają po dziewięciu miesiącach. Sześć miesięcy to minimum. Oczywiście zdarza się, że ktoś wcześniej wyjdzie na boisko, bo jest dobrze przygotowany mięśniowo itd. Ale nie jest tak, że decyduje determinacja. Bardzo wielu sportowców różnych dyscyplin leczyłem, spotkałem wielu bardzo zdeterminowanych. Ale to nigdy nie było kluczowe.

Jednak szybsze powroty niż pan przypuszczał na pewno się zdarzały?

- To prawda, ale nie dało się ich przewidzieć z takim wyprzedzeniem. Wszystko trzeba realnie skontrolować, zobaczyć, jak to wygląda w rezonansie magnetycznym, w funkcjonalności sportowca. To rzeczy nie na nosa i na chęci. Przecież nie chodzi o to, że Milik ma być gotowy do chodzenia na zakupy. On ma być przygotowany do gry w piłkę na najwyższym poziomie, czyli do wyczynu. Dlatego musi być pewny, że wszystko działa tak jak powinno.

Zobacz wideo

Ronaldo wrzucił zdjęcie swojego Lamborgini. I pojawiły się [MEMY]

Copyright © Agora SA