Robert Śmigielski: na pewno to nie od determinacji zawodnika zależy kiedy on wróci. Gdyby tak było, to sportowcy wracaliby po tygodniu albo nawet prosto ze stołu. Wszystko zależy od tego, jak kolano się będzie goiło, jak będzie przebiegała rehabilitacja, jak będzie wyglądało więzadło. Trzy miesiące? To myślenie życzeniowe. Byłoby korzystniej dla Milika, gdyby pozwolił tej nodze spokojnie się wyleczyć. Jeśli wróci za wcześnie, to popełni duży błąd, bo przy odnowieniu się kontuzji wrócić mu już będzie dużo trudniej. Niech lepiej wróci nie za 100, tylko za 150 dni, ale całkowicie zdrowy. To przecież młody chłopak, który zdąży jeszcze zrobić karierę.
- Standardowo na świecie wracają po dziewięciu miesiącach. Sześć miesięcy to minimum. Oczywiście zdarza się, że ktoś wcześniej wyjdzie na boisko, bo jest dobrze przygotowany mięśniowo itd. Ale nie jest tak, że decyduje determinacja. Bardzo wielu sportowców różnych dyscyplin leczyłem, spotkałem wielu bardzo zdeterminowanych. Ale to nigdy nie było kluczowe.
- To prawda, ale nie dało się ich przewidzieć z takim wyprzedzeniem. Wszystko trzeba realnie skontrolować, zobaczyć, jak to wygląda w rezonansie magnetycznym, w funkcjonalności sportowca. To rzeczy nie na nosa i na chęci. Przecież nie chodzi o to, że Milik ma być gotowy do chodzenia na zakupy. On ma być przygotowany do gry w piłkę na najwyższym poziomie, czyli do wyczynu. Dlatego musi być pewny, że wszystko działa tak jak powinno.
Ronaldo wrzucił zdjęcie swojego Lamborgini. I pojawiły się [MEMY]